Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobrucki po meczu z Włókniarzem: Mieliśmy dużo dziur w składzie

Dawid Foltyniewicz
Paweł Relikowski
Jak napisał jeden z naszych czytelników, trudno wygrać mecz, mając do dyspozycji dwóch i pół zawodnika. W meczu z forBET Włókniarzem Częstochowa (41:49) w zespole Betardu Sparty zawiodło zbyt wiele ogniw.

Choć wrocławianom woli walki odmówić nie można (przed ostatnim biegiem Sparta miała szansę na remis), na częstochowskim torze popełnili zbyt dużo błędów, by móc liczyć na zwycięstwo z rywalem, który rewelacyjnie spisuje się na swoim obiekcie. W niedzielnym meczu żużlowcy WTS-u na dystansie 15 razy tracili pozycję. Zważając na tę statystykę, przekroczenie granicy 40 punktów wydaje się przyzwoitym osiągnięciem.

- Wynik odzwierciedla to, co zaprezentowaliśmy na tle wyrównanej drużyny Włókniarza i niesamowicie szybkiego Fredrika Lindgrena. Mieliśmy dużo dziur w składzie. Ciągle pozbierać się nie może Vaclav Milik, który dobre występy przeplata fatalnymi. Słabiej jeździ też Andrzej Lebiediew. Ewidentnie podpalił się też Patryk Wojdyło - krytycznym okiem ocenił postawę swoich podopiecznych Rafał Dobrucki.

Jaki pozytywny wniosek dla Betardu Sparty można wysnuć po spotkaniu na SGP Arenie? We wrocławskiej ekipie drzemie ogromny potencjał. Jeśli tylko dwóch "Spartan" może być zadowolonych ze swojego dorobku, a mimo tego WTS do ostatniego wyścigu walczy o korzystny wynik, trudno sądzić inaczej. Aby wrócić na właściwe tory, ze swoimi kłopotami muszą uporać się wspomniani Milik i Lebiediew. Zmiana w ustawieniu par na niewiele się zdała. Maciej Janowski, pomimo starań, nie jest w stanie zdobyć punktów za Milika. Mogło się wydawać, że mecz ze Stalą Gorzów okaże się przełomowy dla Lebiediewa (zdobył osiem punktów), jednak jego występ w Częstochowie zmazał dobre wspomnienia sprzed tygodnia na Stadionie Olimpijskim.

- Wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy na bardzo ciężko teren. Pogubiliśmy trochę punktów i widać, że Milik oraz Lebiediew mają problemy. Tor był fajnie przygotowany do walki, ale brakowało nam jednego zawodnika, który pozbierały trochę punktów. Nie jest to najgorszy wynik. Oczywiście liczyliśmy na powalczenie o wygraną - powiedział Janowski, do którego nie można mieć większych zastrzeżeń. Podobnie jak do Maksyma Drabika, który po zakończeniu rywalizacji przyznał, że ojciec Sławomir nie jest już w jego teamie. Sam junior więcej o tej kwestii mówić nie chciał, zatem i my ją teraz zamykamy.

W niedzielę Betard Spartę czeka wyjazdowy mecz z Grupą Azoty Unią Tarnów. W składzie beniaminka zapewne zabraknie lidera Nickiego Pedersena, który w wyniku zderzenia z Bartoszem Zmarzlikiem złamał kość w prawej dłoni. Czy bez rewelacyjnie spisującego się w tym sezonie Duńczyka wrocławianom w Tarnowie będzie łatwiej? W pierwszej kolejności muszą uporać się ze swoimi problemami, by móc przypomnieć sobie, jak kapitalne zawody rozgrywali w ubiegłym roku na obcych torach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska