Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Derby nierozstrzygnięte. Bezkrólewie w regionie

Marcin Kaźmierczak
W niedzielnych derbach najskuteczniejszym zawodnikiem Chrobrego z siedmioma bramkami na koncie był Marek Świtała
W niedzielnych derbach najskuteczniejszym zawodnikiem Chrobrego z siedmioma bramkami na koncie był Marek Świtała Fot. zaglebie.lubin.pl / Paweł Andrachiewicz
SPR Chrobry Głogów zremisował z Zagłębiem Lubin 26:26

Pełne trybuny, żywiołowy doping, walka o każdą piłkę z obu stron, zaskakujące zwroty akcji i niepewny wynik do ostatniej sekundy. Dawno nie było tak dramatycznych derbów Zagłębia Miedziowego w głogowskiej hali im. Ryszarda Matuszaka. Do pełni szczęścia głogowianom zabrakło tylko jednej bramki. To pierwszy nierozstrzygnięty pojedynek Chrobrego z Zagłębiem od ponad jedenastu lat, gdy 6 marca 2004 roku także przy Wita Stwosza było 24:24.

Chrobry do niedzielnego meczu przystąpił mocno osłabiony. Oprócz Tomasza Rosińskiego i Rafała Biegaja wykluczeni z gry byli Ignacy Bąk i Łukasz Kandora. Ponadto z urazami, których nabawili się na treningach poprzedzających mecz zagrali Bartosz Jurecki i Kamil Sadowski. - Jeszcze w piątek nie braliśmy pod uwagę innego scenariusza, niż dwa punkty. W sobotę, kiedy urazy dopadły naszych dwóch kluczowych zawodników nadal wierzyliśmy w zwycięstwo, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że jeśli ono przyjdzie, to będzie nikłe. Patrząc jednak na przebieg meczu, należy cieszyć się z remisu - mówi trener Piotr Zembrzuski.

Szansę na choćby punkt SPR mógł stracić pomiędzy 42. a 46. minutą, gdy Zagłębie odskoczyło na pięć bramek. - Zespoły grają fazami. Nam w tym czasie przytrafił się bardzo zły okres. Graliśmy zbyt szybko i nerwowo. Z drugiej strony wtedy też wkradła się pomyłka sędziów, gdy Bartczak przy wznowieniu zabrał nam piłkę, a powinien być trzy metry od naszego zawodnika. Ta sytuacja bardzo zdeprymowała chłopaków - tłumaczy P. Zembrzuski.

Trener Chrobrego w porę jednak zareagował. Czas na żądanie przyniósł spodziewany efekt, bowiem w kolejnych siedmiu minutach głogowianie odrobili straty, a nawet wyszli na prowadzenie. Wszystko za sprawą dobrej defensywy, z której udało wyprowadzić się kilka skutecznych kontrataków. - Tak naprawdę te kontry nas uratowały, bo w sytuacji, gdy przegrywaliśmy pięcioma bramkami, właśnie skuteczne kontrataki pozwoliły nam na doprowadzenie do wyrównania. Fajnie, że to zadziałało. Oczywiście nie byłoby tego, gdyby nie dobra gra w obronie z Adamem Babiczem na jedynce i bardzo dobre wejście Rafała Stachery do bramki. Obronił dwie setki i trudne rzuty ze skrzydła i drugiej linii, ale nie ma się co dziwić, bo to jego wysoki poziom - zauważa P. Zembrzuski.

W dalszym ciągu głogowianie mają jednak spore problemy z atakiem pozycyjnym, w którym brakuje tempa i dynamiki. - W meczu z Zagłębiem największy problem mieliśmy z prowadzeniem płynnej gry w ataku pozycyjnym. Lubinianie grali bardzo ofensywnie w obronie i tym samym utrudniali nam prowadzenie takiej tempowej gry. W drugiej połowie jednak nasz atak rozruszało wejście Mariusza Gujskiego, który dobrze wypada w pojedynkach jeden na jeden - wyjaśnia P. Zembrzuski.

Derbowe spotkanie było szczególne dla 19-letniego wychowanka Chrobrego - Kacpra Pawłowskiego, który wobec kontuzji Łukasza Kandory i Bartosza Jureckiego zadebiutował w PGNiG Superlidze. - Dopiero teraz tak naprawdę wiem, czym są derby. Atmosfera w naszej hali i wszyscy ludzie, którzy ją tworzą, to coś niesamowitego. To dla mnie wielki zaszczyt, że mogłem zagrać w derbach naszego regionu. Szkoda tylko, że nie udało nam się wygrać, bo wtedy debiut byłby wymarzony - mówi K. Pawłowski.

Pojedynkiem z Zagłębiem Chrobry zainaugurował serię trzech meczów we własnej hali. Już w niedzielę, 22 listopada głogowianie podejmą Gwardię Opole, z którą w pierwszej kolejce zremisowali 23:23. - Na pewno nie będzie to dla nas łatwy mecz, a jeśli wygramy, to nie będą to łatwo zdobyte punkty - zapowiada P. Zembrzuski. - Gwardia ma bardzo dobry, doświadczony skład. Taki Ivan Milas grał przecież nawet w Lidze Mistrzów. Poza tym opolanie grają bardzo nieprzyjemną, płaską obroną 6-0, w której mają zawodników o bardzo dobrych warunkach fizycznych. Mają też świetnych bramkarzy, co pokazali w ostatnim meczu z Górnikiem i z tej szczelnej obrony potrafią wyprowadzać groźne kontrataki, które precyzyjnie rozrzucają bramkarze, a kończy Trojanowski - analizuje trener SPR-u.

W niedzielę do dyspozycji szkoleniowca powinni już być Jurecki, Sadowski i Bąk. - Wszystko jest na dobrej drodze. Jeżeli będą tylko na siłach, by pomóc drużynie, to na pewno wyjdą na boisko i to zrobią - zapowiada P. Zembrzuski.

Głogowianie liczą jednak, że w końcu wygrają przed własną publicznością. - Mam nadzieję, że w dwóch następnych meczach u siebie zdobędziemy komplet punktów. W tabeli jest ciasno, więc cztery punkty pozwoliłyby nam wskoczyć nawet na szóste miejsce - mówi bramkarz Rafał Stachera.

Początek niedzielnego meczu Chrobry - Gwardia o godzinie 18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska