Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

De gustibus... się dyskutuje, czyli Sulików kontra Wrocław. Nieważne, czy ładne, ale kto za tym stoi

Arkadiusz Franas
Nie wiem, jak Państwu, ale mnie się Wrocław podoba. Tak na oko. Wiem, na oko miał podobno umrzeć chłop w szpitalu, ale ja po prostu lubię patrzeć na moje miasto. Nie jestem architektem ani historykiem sztuki, więc za często nie zabieram głosu " w tym temacie". W przeciwieństwie do wielu, którzy też nie są, a mają wiele do powiedzenia. Moim zdaniem czasami nawet za wiele.

W ostatnich dniach rozgorzała dyskusja o inwestycji, która ma powstać z tyłu dworca kolejowego na miejscu dawnego dworca autobusowego. Takie połączenie wielu przystanków, parkingu i galerii handlowej. Może to być ciekawe rozwiązanie, zwłaszcza że wszystko jest ciekawsze niż obiekt, który tam jeszcze niedawno stał. Ale "specjaliści" orzekli, że nie pasuje. Że koszmar. No cóż... Oceniać obiekt po kilku obrazkach, które inwestor zaprezentował, to dla mnie trochę przedwcześnie. Średniowieczna maksyma głosi "de gustibus non est disputandum", ale ponieważ ta epoka nigdy nie była moją ulubioną, to dopuszczam, że każdy ma prawo zabrać głos. Ale żeby tak wszyscy na jednego biednego inwestora?

Nauczony latami doświadczeń działalności CBA, CBŚ i CB coś tam zastanawiam się, czy to nie akcja zorganizowana? Zwłaszcza że jak przekonaliśmy się po ostatnim posiedzeniu władz PO, teraz wszyscy wynajmują tzw. hejterów, którzy za pieniądze plują na kogo się da. Ot, tacy najemnicy doby internetu. Zawsze to lepiej, że nie dyskutują mieczem, jak to mieli w zwyczaju najemnicy w wiekach średnich. Kto mógł (choć może nikt tego nie zrobił) wynająć tych "znawców" piękna? Na przykład konkurencja, która ma swoją galerię handlową lub urząd, któremu z jakiegoś powodu tak szybka inwestycja w tym miejscu może nie pasować. Bo wrocławscy urzędnicy byli prekursorami kontrolowania i wpisywania zawodowo komentarzy w internecie. Podejrzanych jest więc co najmniej kilku.

A poza tym urodą Wrocławia jest to, że tu wszystko nie pasuje. A zaczęli to jeszcze w Breslau niejaki Max Berg, który postawił w tym pełnym gotyku, w wersji czystej i w wersji neo, "obrzydliwą", z surowego betonu, Jahrhunderthalle czy Heinrich Rump, który naprzeciw ratusza wymyślił wieżowiec dla banku. I dobrze, że chociaż po wojnie trochę budowano tak, by pasowało, dzięki czemu Wrocław ma urokliwy Rynek, a nie coś w stylu pl. Nowy Targ, bo przecież byli tacy, co chcieli tam stawiać bloki zamiast kamienic. Ale reszta już mało pasuje. Na czele ze słynnymi Solpolami czy "termosem", który podziwiam z mych okien, a w którym przy ul. Kazimierza Wielkiego mieści się kino z wieloma salami. Już się pogodziłem, że takie tu mamy niepasujące budynki.

A tak a propos podobania, to też są mody urzędowe. Na przykład ostatnio przyjęło się, że jak coś pojawia się ładnego we Wrocławiu, to tylko autorstwa pracowni pana Zbigniewa Maćkowa. I co zawsze budziło moje podejrzenie, to fakt, że przy jego inwestycjach nigdy nie było słychać głosów krytyki. De gustibus...? A ja, mimo że został pieszczochem władzy, to nie jestem przekonany ani do koncepcji tak wychwalanej Renomy, ani do podobno cudownego przystanku kolejowego Wrocław Stadion. Schody i trochę czegoś szarego. I kompletnie nie mam nic do pana Zbigniewa, ale już wolę budynek stacyjny w niewielkiej miejscowości Sulików pod Zgorzelcem, zaprojektowany w stylu modernistycznym przez Adolfa Radinga. Trochę ruina, ale kiedyś cacko. No cóż, pamiętajmy, że "de gustibus" decydują też pieniądze i polityka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska