Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy tylko aniołki mogą zajmować się polityką?

Aldona Wiktorska-Święcka
Z dr Aldoną Wiktorską-Święcką, politologiem z Uniwersytetu Wrocławskiego, rozmawia Hanna Wieczorek

Partie miały problem ze skompletowaniem list wyborczych - brakowało kobiet kandydujących do Sejmu. Część jest z łapanki...
Bez ustawy parytetowej kobiety i tak znalazłyby się na listach wyborczych. Inna sprawa, czy chciały kandydować, czy zostały w sposób sztuczny zachęcone przez koleżanki i kolegów. Jednak nawet jeśli "przymuszono" je do kandydowania, to mamy do czynienia z dobrym zjawiskiem.

Dlaczego?
Ponieważ stworzyliśmy konkretne rozwiązanie - nazwijmy je inkubatorem - większego zainteresowania pań możliwością działalności politycznej, z czym dotychczas mamy problem. Jestem optymistką i wierzę, że za cztery lata ten mechanizm będzie działał bez zarzutu, nikt nikogo nie będzie zmuszał do kandydowania. Zainteresowani, bez względu na płeć, będą mieli taką możliwość. Pożądanym celem jest, aby wyznacznikiem działalności publicznej były kompetencje, a nie inne kryteria, jak płeć, wiek, wyznanie. Wówczas parytet nie będzie konieczny.

Nie odnosi Pani wrażenia, że często najważniejszym kryterium wyboru była ładna buzia kandydatki? Przypomnijmy aniołki Kaczyńskiego.
Trudno komentować instrumentalizm i cynizm niektórych pomysłów i ta uwaga dotyczy nie tylko przytoczonego przykładu. Standardy polskiej polityki są nadal na zdecydowanie niższym poziomie niż w dojrzałych demokracjach, ale to temat na inną dyskusję.

Wyborcy kierują się takim wyznacznikiem jak płeć?
Jest sporo ogólnych badań w tym zakresie, chociaż należałoby je jeszcze pogłębić. Generalnie wyłaniają się dwa stanowiska. Pierwsza grupa badanych twierdzi, że płeć kandydata nie ma znaczenia, ponieważ w wyborach kieruje się wizerunkiem medialnym. Jednak wyborca najczęściej spotyka się z wizerunkiem medialnym mężczyzny. A co za tym idzie, najczęściej oddaje głos na mężczyznę. W drugiej grupie znalazły się osoby, które deklarują, że świadomie lub podświadomie zwracają uwagę na płeć kandydata i wolą głosować na mężczyzn.

Mamy panie, które pełnią ważną rolę w domenie publicznej.

Mam szacunek dla kobiet, które działają w polityce. One drążą przysłowiową skałę. Ale to jaskółki, które wiosny - mimo dwudziestu lat demokracji w Polsce - jeszcze nie uczyniły. W debacie dotyczącej kobiet i mężczyzn nie chodzi o prominentne przykłady.

A o co chodzi?
O to, aby obecność kobiet w polityce była regułą, nie wyjątkiem. I żebyśmy w debacie na ten temat koncentrowali się na tym, co nam daje współpraca kobiet i mężczyzn w życiu publicznym, a nie krążyli wokół tego zagadnienia w duchu konfrontacji, rywalizacji czy wręcz niechęci. Dobrze byłoby, aby w polskiej polityce rozpoczął się proces zmieniający oblicze biznesu, w którym coraz częściej kobiety i mężczyźni realizują duże i odpowiedzialne projekty, dzieląc się prestiżem, władzą i pieniędzmi. Zarządzanie różnorodnością jest efektywnym narzędziem zarządzania i przynosi wymierne korzyści. Może uda się taki standard wprowadzić do polityki?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska