Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Putin dojdzie aż do Karkonoszy? Jego decyzja. Karty rozdaje on, my mamy tylko Liczyrzepę

Wojciech Koerber
Z kim graniczy Rosja? Z kim chce. A z kim chce? Z nikim. Niby śmieszne, bardziej straszne. Zwróciliście uwagę, kto opędził klasyfikację medalową zimowych igrzysk w Soczi? Rosja właśnie. Rosja, która zawsze czuła się mocna, a po igrzyskach tym bardziej. Więc musi iść za ciosem, stąd destabilizacja Krymu.

Sport od zawsze miał wiele wspólnego z polityką. Po geście Kozakiewicza w 1980 roku ambasador ZSRR w Polsce zażądał odebrania tyczkarzowi medalu i unieważnienia rekordu świata. Za co? Za obrazę narodu radzieckiego. No ale gest ten łatwo wytłumaczono, co nie znaczy, że racjonalnie. Otóż wytłumaczono go nagłym ukłuciem w ramieniu, które to ramię gwałtownie trzeba było zgiąć. Taka reakcja ochronna na ból. Aha, ta sprawa wcale nie uległa przedawnieniu. Zawsze można jej użyć przeciwko nam.

Politycy są różni. Jedni sport czują, inni nie. Przypomnę tylko, co działo się lat temu sześć, gdy znicz przemieszczał się z antycznej Olimpii ku Pekinowi. Jego ciepłem próbowało się ogrzać wielu polityków, podobno obrońców Tybetu. Przypomnieli sobie w 2008 roku, a przecież to państewko, kiedyś niepodległe, zajęła chińska armia gdzieś w połowie XX wieku. To politycy nawoływali wtedy do bojkotu imprezy. Ale czy można, ot tak, powiedzieć sportowcowi: nie lecisz na igrzyska?! Czy w jednej chwili można odebrać mu szansę, na którą pracował latami? Która kosztowała go wszystkie ludzkie wydzieliny i masę wyrzeczeń? Czy wreszcie można pozbawić go marzeń? Nie można, bo to też zwykła zbrodnia. Jak aneksjanieswoich terenów.

A jednak można, jeśli źle się urodziłeś. Źle, znaczy w złym okresie. Swój rekord Polski w skoku wzwyż nasza Danuta Bułkowska ustanowiła w roku olimpijskim. Tyle że, o zgrozo, był to rok 1984. Los Angeles, dokąd Polaków nie posłano. Na otarcie łez pozostał jej, tuż po igrzyskach, występ w Kolonii, gdzie zjawiły się wszystkie medalistki z LA. I wszystkie Bułkowska przeskoczyła. A trener Mirek Chlebosz z sekcji ciężarowej Śląska? On również się źle urodził. Też chciał lecieć za ocean. Też po medal. Też nie puścili.

Ale sport wciąż łączy. Dostałem właśnie sympatyczny list od Janusza Pauli, dziś mieszkańca Austrii, który przyjechał z najbliższymi w rodzinne strony na XI Światowe Zimowe Igrzyska Polonijne Karkonosze 2014 (na tę rodzinę zwrócił mi swego czasu uwagę Zbigniew Lipiński z Jeleniej Góry). To ojciec skoczka Arthura, która przed kilkoma laty reprezentował Austrię w PŚ. Zacytuję, mniej się wtedy męczę, niż samemu składając literki w słowa, a słowa w zdania: "Szanowny Panie Wojtku, dziękujemy za następną sympatyczną relację o rodzinie Pauli. Pański artykuł sprzed paru lat ("Przepis na skoczka") zrobił furorę w naszych kręgach. Rodzinny powrót w Karkonosze to faktycznie nasz zimowy przyjazd do domu, w którym się urodziliśmy i wychowaliśmy. Igrzyska Polonijne były imprezą bardzo udaną. Idea umacniania więzi mieszkających w różnych zakątkach świata Polaków i zacieśnianie kontaktów między organizacjami polonijnymi jest niezmiernie ważna. Kotlina Jeleniogórska gościnnie przyjęła sportowców, a korzyść jest obustronna, bo promocja Karkonoszy była znacząca".

Czy Putin dojdzie aż do Karkonoszy? Bronek uspokaja, lecz głos ma niepewny. Ale nie, nie dojdzie. Choć mógłby. On rozdaje karty, a zabiera ziemie i młode kobiety (patrz Alina Kabajewa). My mamy jedynie Liczyrzepę. No a duchów boją się tylko dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska