Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Córka wicemnistra poszła do sądu, bo chce od ojca pieniędzy na fryzjera

Janusz Michalczyk
archiwum
Córka wiceministra energii złożyła pozew do sądu, bo ojciec skąpi jej pieniędzy na utrzymanie. Ta informacja jest ciekawa z wielu względów.

W Polsce panuje swoisty kult rodziny, więc publiczne pranie brudów nie jest przez opinię publiczną mile widziane, choć z drugiej strony niesnaski tego rodzaju są szeroko opisywanie przez prasę brukową i odpowiadające jej poziomem kanały telewizyjne. Tak czy owak podobne sprawy budzą spore emocje. Pamiętacie, jakim szokiem był proces przed wrocławskim sądem, gdy syn domagał się odszkodowania od rodziców za zaniedbanie jego uzębienia w dzieciństwie.

Córka wiceministra jest studentką, mieszka osobno, więc z kieszonkowego się nie utrzyma. We wniosku oszacowała swoje potrzeby życiowe w skali miesiąca na 5 tys. zł, co może nieco zaskakiwać, ale sprawa staje się jaśniejsza, gdy wyjaśnimy, że na liście koniecznych wydatków są m.in. takie pozycje jak 50 zł na fryzjera, 80 zł na manicure, 150 zł na kosmetyki i tyle samo na oczyszczanie cery. Z kolei koszty utrzymania samochodu i paliwa wyliczyła na 800 zł, zaś zakup nowych ciuchów - na 300 zł. Jakiegoś wielkiego rozpasania w tym nie widać, co nie zmienia faktu, że łączna kwota jest bliska średniemu wynagrodzeniu brutto w kraju, podawanemu przez GUS. A z tym średnim jest - jak wiadomo - tak, że 90 proc. Polaków zarabia mniej.

Kiedy o żądaniach córki zaczęły pisać brukowce, wicemnister oznajmił, że jest nieprzyjemnie zaskoczony, bo co miesiąc przekazuje jej tysiąc złotych i nigdy nie trzymał się za portfel, gdy zgłaszała swoje potrzeby. Dał do zrozumienia, że pozew jest dla niego ciosem w serce. Córka natychmiast prostowała, że o żadnym tysiącu nie może być mowy, bo z jej wyliczeń wynika, że niekiedy było to jedynie 300 zł. A poza tym musiała się wyprowadzić z domu, bo ojciec nie dawał jej spokoju (brak szczegółów) i z konieczności musi brać pieniądze od matki.

Oszczędźmy sobie dalszych wynurzeń i powróćmy do istoty problemu, czyli pytania, kto ma rację w sporze o pieniądze. Oczywiście, prawo reguluje stosunki rodzinne także w zakresie finansowym, czego najprostszym wyrazem są alimenty. Rodzice mają obowiązek zapewnić konieczne środki nieletnim i uczącym się dzieciom, a dorosłe dzieci - ubogim rodzicom w podeszłym wieku.

Ciekawszy jest jednak aspekt etyczny. Wiele osób uzna zapewne, że gdy dorosłe dziecko ma konflikt na tle finansowym z rodzicem, to powinno unieść się honorem i nie brać od niego ani złotówki. Wszyscy przecież słyszeli o studentach, którzy pracują, by zarobić na swe utrzymanie. Na pewno znajdą się również tacy, którzy uznają, że to rodzic jest bezwzględnie wykorzystywany przez niewdzięczne, rozkapryszone dziecko. Zaś dla trzeciej grupy oboje mają sporo za uszami, jedno warte drugiego.

Być może wiceminister w ogóle nie ma do pieniędzy szczęśliwej ręki. Siedem lat temu uznano go za najbogatszego posła na Śląsku, co szybko okazało się pomyłką - w oświadczeniu majątkowym wartość nieruchomości ocenił na 2,3 mln zł, a potem prostował, że miał na myśli 300 tys. zł. Właściwie jak na polityka okazał się dość biedny. Ciekawe, czy od tego czasu mu się poprawiło i stać go na wysokie alimenty?

Zobacz też:
Polacy coraz bardziej zadłużeni?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska