Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co na co dzień dzieje się w biurach posłów PO i PiS

Jacek Antczak
Wioletta Ciska i Damian Mrozek, czyli pierwsza linia biura posła PiS Dawida Jackiewicza
Wioletta Ciska i Damian Mrozek, czyli pierwsza linia biura posła PiS Dawida Jackiewicza Tomasz Hołod
Co trzeba zrobić, żeby nasz poseł zajął się ustawą o szklanych domach albo tym, że administracja bloku zwleka z wymianą stare-go okna? Udać się na róg placu Solnego. Lub Oławskiej ze Świdnicką. Trzeba wejść krętymi schodami na 2. piętro do PiS-u. Lub wjechać windą na pierwsze, drugie, trzecie, ewentualnie czwarte - do PO.

Nawet jak sprawa będzie absurdalna, asystenci polityków na pewno nas nie wyrzucą. Nawet po tym, co się stało w Łodzi, współpracownicy posłów nie boją się odwiedzin wyborców. Nawet gdy przychodzi do nich człowiek, który twierdzi, że jest Bogiem, albo obywatel, który proponuje wprowadzenie w Polsce 25-godzinnej doby, co zasugerował pewien wrocławianin posłom PO.

Domofon do PiS
Nie muszę naciskać guzika, bo do kamienicy wpuszcza mnie bez pytania ładna kobieta. Już na schodach dystansuje się: "mam nadzieję, że nie wyglądam na polityka", i znika za drzwiami do Instytutu Austriackiego, sąsiada PiS-u z I piętra.

"Polska jest najważniejsza. Proszę zamykać drzwi" ogłasza wielka kartka z wlepką-hasłem na otwartych na oścież drzwiach do wspólnego korytarza biur poselskich Wiesława Kiliana, Dawida Jackiewicza, Beaty Kempy i europosła Ryszarda Legutki. W korytarzu smutno. Czarno-białe zdjęcie pary prezydenckiej, czarna wstążka na portretach Lecha Kaczyńskiego i Aleksandry Natalli-Świat oraz tabliczce z informacjami o jej dyżurach poselskich...

Portier z PO
- Zaraz, zaraz, pan do kogo? - niemal łapie mnie za ramię w wejściu do windy.
- Do posła PO.
- A, to proszę bardzo.
W windzie muszę podjąć szybką decyzję, czy udać się na położony najniżej najwyższy szczebel (I piętro: biura marszałka Schetyny, ministra Zdrojewskiego, wiceministra Dudy), czy może nacisnąć "trójkę" (Leon Kieres z Markiem Skorupą).

Zatrzymuję się na "dwójce", gdzie urzędują posłowie Sławomir Piechota, Michał Jaros, Stanisław Huskowski i europoseł Jacek Protasiewicz. Panie - Ewa Wolak i Aldona Młyńczak (plus senator Władysław Sidorowicz) - ulokowały się pod poddaszem. To znaczy na czwartym piętrze. Korytarze Platformy pełne są fotografii posłów z różnych uroczystości. Królują fotki i chorągiewki posła Piechoty. Jest i fotomontaż, przedstawiający Schetynę, Zdrojewskiego i Piechotę jako przodowników pracy. Humory dopisują.

Przychodzi Bóg (do PiS)
Kamil Sadowski i Paweł Hryniak, czyli asystent i dyrektor biura europosła Ryszarda Legutki, codziennie stoją na pierwszej linii frontu spotkań z ludźmi, którzy mają "bardzo ważną sprawę do profesora". Ale nie jest to linia oporu. Odwrotnie. - Chociaż niemal 80 procent problemów, z którymi zgłasza-ją się wrocławianie do posłów, dotyczy spraw, którymi zajmu-ją się samorządy, to staramy się pomóc każdemu - zapewnia Hryniak, politolog, który jest także radnym sejmiku. - Albo sami się tym zajmujemy, albo kierujemy do instytucji, które najlepiej poradzą wyborcy - tłumaczy.

Starzy bywalcy? Zdaniem asystentów przychodzą regularnie i zawsze zostają wysłuchani. Nawet pan, który twierdzi, że jest Bogiem i - od czasu do czasu - przychodzi, żeby przypomnieć o tym posłom PiS-u. Albo inny, który twierdzi, że ma wszczepiony czip i że jest inwigilowany przez CBA, ABW i CIA. Czasem takie osoby trochę pokrzykują, ale nigdy nie zdarzyło się, by pracownicy biura PiS musieli wzywać straż miejską czy policję. - Ale to marginalne przypadki, takie osoby chodzą do wszystkich instytucji, chodzi o to, by ich wysłuchać - tłumaczy poseł Dawid Jackiewicz, chwaląc swoje współpracowniczki Andżelikę Kraśnicką i Wiolettę Ciskę (studiuje psychologię).

Asystenci profesora Legutki opowiadają, że wiele osób przychodzi np. w związku z nie-prawnie naliczanym czynszem, uciążliwymi sąsiadami i tego typu sprawami, które nie leżą w kompetencjach europosła. - Ale widzą, że się nimi zajęliśmy i nie upierają się, że spotkanie z europosłem jest konieczne - mówią pracownicy.

Po tym co się stało w Łodzi, nie tylko nie zamierzają występować o ochronę, ale chcą jeszcze bardziej otworzyć się na wyborców. Nie zwracają nawet uwagi na leżące na stoliku gazety bijące po oczach nagłówkami: "Mord z nienawiści do PiS".

W sekretariacie na ścianach mają akwarele z kolorowymi widoczkami placu Solnego i Rynku. - To spadek po europośle Konradzie Szymańskim. Zostawił je, bo pewnie teraz wiszą w jego poznańskim biurze obrazy z urokliwymi zakątkami Wielkopolski - śmieje się Paweł Hryniak. Za to statuetki "Szerszenia" i "Asa Kłodzkiego" to już nagrody dla jego szefa. Pierwszą dostał od klubu rowerzystów - seniorów z Trzebnicy.

Fan (PO) z ustawą o wełnie
- Mamy ten komfort, że codzienne kłopoty wrocławian, z którymi ludzie przychodzą do europosła, już w sekretariacie przekierowujemy do posła Piechoty, który jest specjalistą od problemów społecznych, a biuro ma tuż obok nas - tłumaczą Dorota Galant i Michał Kaczmarek, asystentka i dyrektor biura Jacka Protasiewicza. Choć przyznają, że niedawno mieli długą rozmowę z entuzjastą wprowadzenia ustawy o budowaniu w Polsce szklanych domów oraz badali sprawę dwóch pań, które twierdzą, że na ich życie czyhają sąsiedzi terroryści. Pozwolili też spokojnie posiedzieć pod drzwiami europosła kobiecie, która przyszła się… ogrzać, bo na dworze zrobiło się zimno.

Zuzanna Wilgosiewicz, dyrektorka biura poseł Aldony Młyńczak, może udostępnić mi projekt ustawy o hodowli owiec (jeden z wyborców uważa, że zdrowiej dla Polaków będzie, jeśli wełna zastąpi bawełnę).

I chwali sobie rockand-rollowe sąsiedztwo. Po drugiej stronie korytarza 4. piętra platformianej kamienicy swoją salę prób ma sam Lech Janerka. Spotykają się z pracownikami biur na papierosie (hm, na korytarzu jest zakaz palenia). Ponieważ "pod Janerką", na trzecim piętrze PO ma salę konferencyjną, czasem narady polityków odbywają się w rytmie basowej gitary Janerki. Kto wie, może słyszą wtedy, jak śpiewa: "Są wesołe konstytucje, ale my to mamy gdzieś…".

Janerka ma próby popołudniami od czasu do czasu, na co dzień od rana do wieczora asystenci posłów słuchają country. Naprzeciw ich okien umiejscowił się uliczny grajek. Ostatnio wszyscy we wrocławskiej PO odetchnęli z ulgą. Bo okazało się że "ich muzyk ma talent". - Odkąd zakwalifikował się do programu w TVN, przestał grać pod naszymi oknami - mówi jeden z polityków PO, ze zrozumiałych względów pragnący zachować anonimowość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska