Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co mam jeszcze zjeść, do cholery!

Aleksander Malak
Właśnie mija 5 lat od momentu, w którym powodowany odruchem żalu za grzechy i mocnego postanowienia poprawy oraz propozycji nie do odrzucenia ze strony ówczesnego kierownictwa redakcji, zjadłem ten nieszczęsny dyplom, cierpiąc potem przez miesiąc na niestrawność.

A było tak. Na początku 2007 roku ówczesny minister edukacji narodowej Roman Giertych zażądał od podwładnych mu nauczycieli wypełnienia ciekawej ankiety, która zawierała jedno intrygujące (mnie) pytanie. Brzmiało ono mniej więcej (cytat z mojego ówczesnego felietonu): "kto i ile razy zmuszał dzieci z podstawówek i młodzież gimnazjalną i licealną do brania czynnego udziału w tym sprośnym przedsięwzięciu, jakim jest Owsiakowa Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy".

Ponieważ był to czas rozkwitu IV RP, spodziewaliśmy się, że wkrótce podobne ankiety będą musiały wypełniać również inne instytucje, w tym redakcje. W związku z tym zostałem przez ówczesne kierownictwo zmuszony do zjedzenia dyplomu, który kilkanaście lat wcześniej, dokładnie w 1993 roku, więc za pierwszą orkiestrę, otrzymałem z "uściskami" (brr!) i autografem samego pana Jerzego Owsiaka. Sami zresztą oceńcie: "Jest Pan szalony w sercu i pełen radości za zupełną darmochę, po prostu czuje Pan rock and rolla i za to mocno Pana ściskamy. I niech Pan pozostanie taki do końca. No to sie ma - Jurek Owsiak".

Zjadłem, ale, jak widać, niczego to nie zmieniło. Owsiak przed tygodniem zakręcił już 20. raz, IV RP wylądowała na śmietniku historii, ale pytanie z ankiety jest w dalszym ciągu aktualne, poniekąd nawet artykułowane z coraz większą bezwzględnością, generowaną zresztą również przez coraz większe zagrożenie dla jedności moralno-politycznej narodu oraz poczuciem obywatelskiego obowiązku rozprawienia się z tym skandalem obyczajowym, jakim jest WOŚP.

Ja się z tym całkowicie zgadzam i identyfikuję, bo nie dość, że na początku każdego stycznia ledwie daję sobie radę z terrorem moralnym, który dopada mnie przed każdym kościołem i na każdym chodniku (tych z puszkami jest nawet więcej niż rowerzystów w słoneczny dzień), to jeszcze za moje pieniądze z abonamentu (płacę!) jestem zmuszony do nieustającego oglądania wygłupów i wygibasów w telewizji. Rzekomo to jest właśnie owa mityczna misja TV.

Nie dość na tym, ciągle nie mogę się dowiedzieć, ile kosztują te wszystkie akcje i aukcje w miastach, miasteczkach i siołach. Domyślam się,że płacą za nie samorządy, więc również i ja, ale niech mi ktoś wreszcie powie, ile. I ile potem z tych puszek idzie na miękkie narkotyki rozprowadzane na jednym z przystanków, bo że idzie, wszystkie wróble ćwierkają.

Chciałbym również zwrócić uwagę na coś, na co nikt chyba jeszcze nie zwrócił. Otóż cała ta hucpa odbywa się pod przykrywką miłosierdzia świadczonego na rzecz chorych dzieci, na które powinno świadczyć państwo, ale pomińmy to. Otóż nigdy, ale to przenigdy miłosierdzie nie może iść w parze z jakimiś nieokiełznanym ubawem. Jak można chore dzieci, wymagające szczególnej troski, stawiać na równi z kretyńskim rock and rollem? To jest prawdziwe okrucieństwo, nie żaden "odruch serca"! Powiedzcie, proszę, co jeszcze mam, do cholery, zjeść, żeby toto w końcu sczezło na wieki wieków amen. I na dzień przed końcem świata 21 grudnia 2012 roku?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska