18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chodzi o zwykłe kanalie, więc nie mówmy o demokracji

Marek Twaróg
Marek Twaróg, redaktor naczelny "Polski-Gazety Wrocławskiej"
Marek Twaróg, redaktor naczelny "Polski-Gazety Wrocławskiej" Janusz Wójtowicz
Idiotyczna dyskusja, jaka wybuchła po ujawnieniu przez "Dziennik", kim jest najsłynniejsza polska blogerka "Kataryna", pokazuje, jak bezradni jesteśmy wobec ścieków, które każdej minuty spływają w internecie.

Iluż to mądrych słów nasłuchaliśmy się i naczytali w tej sprawie. Dziennikarze i ludzie kultury pozwolili na ogół anonimowym internautom sprowadzić tę dyskusję do dywagacji na temat wolności słowa i roli demokracji.

Zupełnie bez sensu dali się wpuścić przez nich w maliny i do jednego worka wrzucili blogerów oraz całą bandę frustratów, którzy codziennie wylewają żółć, anonimowo wpisując pod każdym niemal tekstem obraźliwe komentarze.

Część publicystów, najwyraźniej nieczujących się zbyt pewnie w nowym, wirtualnym środowisku, równie głupkowato, jak ich adwersarze, tłumaczyli swoje stanowisko. Nie ma tutaj żadnej wojny między dziennikarzami a amatorami blogów (jak wykazywały obie strony), nie ma żadnego zagrożenia dla wolności słowa (jak wykazywali internauci) i nie ma tutaj żadnej próby stawania ponad prawem (jak o anonimowych internautach mówili dziennikarze).

Nie słyszałem, aby po obradach senatu profesorowie rzucali się sobie do gardeł.

Tak samo niemądre jest porównywanie forów polskich z zagranicznymi, bo - niestety - frustracja granic państwowych nie zna. Z jednego drobiazgu, czyli opisania znanej blogerki, co jest oczywistym przywilejem dziennikarza, zrodziła się wielka dyskusja o prawach człowieka. Nonsens.

Dopiero list otwarty, pod którym podpisali się rozumni ludzie, sprowadza wszystko do sedna: dość chamstwa w internecie. Chamstwa, którego źródłem nie są blogerzy, bo to w dużej części świadomi twórcy wirtualnej rzeczywistości, ale chamskiej agresji prezentowanej przez tych, którzy widząc na stronie możliwość komentowania tekstu uznają za stosowne skorzystać z niej, wpisując najgorsze bluzgi.

Zawsze w pamięci mam zdanie francuskiego pisarza i redaktora Richarda Milleta: "Fora internetowe kultywują wszystko, co złe. Przekopuje się błoto. Nie trzeba już robić w gestapo, wystarczy wejść do sieci". Słowa mocne, ale oddające to, co coraz większa rzesza normalnych ludzi myśli o internecie.
Coraz częściej nie patrzy się na sieć jak na bazę o ogromnych możliwościach dotarcia do wiedzy czy rozrywki albo jak na zbiór sensownych komentarzy (dziękuję tutaj za opinie wielu Czytelnikom, którzy wchodzą na naszą stronę).

Coraz częściej za to ocenia się internet przez pryzmat bandy przygłupów, którzy blokują szanse na mądre dyskusje, wypisując tyrady o żydostwie (najczęściej w kontekście autora lub jego medium), zmowie czarnej mafii (jeśli tylko jest jakiś tekst o Kościele) czy seksie (w każdym przypadku, nawet śmierć dzieci w autobusie może komuś się z tym skojarzyć).

W epoce przedinternetowej tacy ludzie gryzmolili na murach i ławkach w parku hasła w stylu: "Zośka jest głupia" albo "Legia to k...". To ci sami, co dzisiaj, chorzy z nienawiści osobnicy, którzy nie potrafili powściągnąć swoich emocji i traktowali podzielenie się swoimi fobiami z innymi jak terapię psychiatryczną.

Tak samo, jak kiedyś zwykli ludzie byli zażenowani, gdy musieli widzieć takie napisy, tak i dziś czują to samo, gdy zetkną się z forumowym ściekiem. Niestety, skala tego zjawiska jest o niebo większa, bo internet daje niespotykane dotąd możliwości dotarcia do odbiorcy.

Myślę, że wszystkim powinno zależeć tak samo na wyrugowaniu z sieci takich treści. Także świadomym swej siły blogerom. Zamiast opowiadać bajki o tym, że kasta dziennikarzy chce ich zniszczyć - a jednocześnie ponoć zniszczyć wolność słowa - muszą wydać wojnę głupocie.

Richard Millet: "Fora internetowe kultywują wszystko, co złe. Przekopuje się błoto". Czy tak?

Wyjdzie im to na dobre i mogłoby ukrócić podobne dyskusje w przyszłości - nikt już wtedy nie pomyli autora piszącego blogi (choćby i anonimowo) z opętanym frustracją durniem, który zaciera swe brudne rączki i pod tekstem o plenerze malarskim przedszkolaków wpisuje: "Wszystkie bym je wyj... he, he, he". Mocne, prawda? Oburza nas to? Tak, oburza, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Ale właśnie na takim etapie teraz jesteśmy z wieloma internetowymi forami.

I okazuje się, że nic nie jesteśmy w stanie zrobić, bo przecież "nie możemy ograniczać wolności słowa", "anonimowość to też wartość", a w ogóle "jak demokracja to demokracja" - jak czytam na forach. Obudźmy się wszyscy i skończmy z wielkimi słowami, gdy chodzi o zwykłe kanalie.

Z głupimi hasłami, malowanymi na ławkach czy wyrytymi na drzewach, jakoś powoli sobie radzimy przez narzucanie nowych norm społecznych. Tzw. forumowicze muszą dostać sygnał, że także i ich działalność nie mieści się w normach współczesnego świata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska