Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chodzą po śmietnikach i szukają skarbów. Poławiacze śmieci odkrywają tajemnice

Szymon Spandowski
To jest jak nałóg. Człowiek mimowolnie zerka w stronę mijanych śmietników, przyspiesza, gdy widzi przed blokiem kontener. No i tak później jakoś się dzieje, że wychodzi do sklepu po bułki, a wraca z krzesłem czy stołem. Jaki to magnes powoduje, że na wieść o wyrzuconym „śmieciu” niektórzy potrafią rzucić wszystko i gnać na drugi koniec miasta? Bardzo często koło kontenerów na odpady lądują rzeczy naprawdę cenne, które po renowacji bądź kilku przeróbkach, mogą zadziwić. Każdy wyrzucony przedmiot ma swoją historię. Razem z nim na wysypisko trafia pamięć o jego, nierzadko już nieżyjącym, właścicielu.

Potłuczone dzieła sztuki

- W sąsiedztwie mojej babci mieszkało wiele osób, które pracowały we włocławskiej Fabryce Fajansu - mówi Dorota Gojło z Torunia. - Ludzie, którzy te „włocławki” malowali, na odwrocie każdego dzbanka czy talerza zostawiali swoje sygnatury. W bardzo bliskim sąsiedztwie mieszkała pani, która była wybitną malarką, na wystawach malowanej ceramiki zdobyła wiele nagród. Pani zmarła, ktoś zrobił w jej mieszkaniu porządek, wszystkie jej fajanse wyrzucił i potłukł. Babcia nie mogła na to patrzeć. To chyba boli najbardziej, że przedmioty po kimś są nie tyle wyrzucane, co niszczone.
Dorota Gojło z sentymentu zbiera „włocławki”, uratowała też kilka krzeseł. W jej przypadku zbieranie okazało się zaraźliwe.
- Mój mąż przywiózł kiedyś z Mrągowa bardzo stary drewniany magiel - dodaje. - Nie wiem, jak mu się to udało zmieścić w samochodzie. Kolega zrobił porządek i powiedział, że chce to wyrzucić, a mąż na to: „Skoro ty wyrzucasz, to ja zabieram”.
Uratowane przedmioty potrafią się odwdzięczyć. W bardzo różny sposób. Swego czasu pod szkłem znalezionego na śmietniku starego lustra pewien miłośnik staroci znalazł przyklejone na mąkę ponad cztery tysiące przedwojennych złotych. Inny wśród wyrzuconych książek znalazł jedną, w której praktycznie co kartkę był włożony studolarowy banknot. Gdzie to było? Nieważne, każde miasto ma sporo takich historii.

Pościg za śmieciarką

Widok ustawionego przed domem kontenera na duże odpady budzi ciekawość, ale gdzieś tam wewnątrz odzywa się zaraz głos, że oto znów dorobek czyjegoś życia ląduje na śmietniku. Kilka lat temu w Grudziądzu umarł człowiek, który przez lata gromadził materiały do encyklopedii tego miasta. Krewnych na miejscu nie miał. Przyjechał jakiś potomek z Warszawy, miał bardzo mało czasu na załatwienie wszystkich spraw, w tym opróżnienie mieszkania. Zamówił kontener, potem przyjechał samochód, który ten kontener zabrał i ruszył w drogę na wysypisko. Na szczęście o wszystkim dowiedział się pracownik grudziądzkiego muzeum. Ruszył w pościg za śmieciarką i część skarbów udało mu się uratować.
Jeżeli ktoś w znalezionych przedmiotach szuka śladów poprzednich właścicieli, najbardziej cieszy się, gdy przedmioty „zaczynają mówić”. Czasami robią to w sposób pełen emocji. Podczas remontu jednego z domów przy ulicy Włocławskiej w Toruniu jego obecny właściciel znalazł ukryte na strychu zawiniątko. Wewnątrz było kilka zdjęć oraz dokumenty podoficera przedwojennego 63 pułku piechoty. Znalazca tego nie wyrzucił, ale przyniósł do redakcji „Nowości” i przekazał redaktorowi Romanowi Suchowi, który sporo o tej jednostce i jej żołnierzach pisał. W gazecie pojawił się zatem kolejny tekst z informacją, że znalezisko trafi do muzeum.
Do przekazania znaleziska jednak nie doszło, ponieważ następnego dnia w redakcji pojawiła się bardzo poruszona córka podoficera. Jak się okazało, dom przy Włocławskiej należał do jej rodziny, która podczas wojny została z niego wyrzucona przez Niemców. Ojciec okupacji nie przeżył, a pani ostatni raz widziała go jako mała dziewczynka. Później nie mogła nawet spojrzeć na zdjęcie, ponieważ nie miała żadnych pamiątek. Po kilkudziesięciu latach mogła przypomnieć sobie ojca, spoglądając na jego twarz.
Poruszająca historia? W takim razie jeszcze jedna. Ojciec Małgorzaty Iwanowskiej-Ludwińskiej był od 1930 roku naczelnym lekarzem uzdrowiska w Ciechocinku. Jego córka ma do kurortu wielki sentyment.
- Zadzwonił do mnie znajomy ojca z informacją, że podczas spaceru po Warszawie znalazł książkę, którą potem mi wysłał - mówi pani Małgorzata.
Starszy pan spacerował po Saskiej Kępie. Przed jednym z domów zobaczył wyrzucone rzeczy, wśród nich przedwojenną książkę o Ciechocinku. Uratował ją. Poszedł na pocztę i wysłał. Adresatka czekała na przesyłkę z wielką niecierpliwością. Taką samą książkę posiadał w swoich zbiorach jej ojciec. Pani Małgorzata często ją w dzieciństwie przeglądała, chociaż największego wrażenia nie zrobiła na niej sama książka, ale schowane między kartkami zdjęcie marszałka Piłsudskiego. Książkę pożyczył kiedyś jakiś znajomy lekarz i już jej nie oddał.
Paczka ze znalezioną na śmietniku książką dotarła, pani Małgorzata ją otworzyła, zaczęła książkę oglądać i między kartkami znalazła... zdjęcie marszałka Józefa Piłsudskiego, doskonale jej znane z dzieciństwa.
To cud, ktoś powie. Ale właśnie takie cuda się na śmietnikach zdarzają.

Piękna nieznajoma

Kilka lat temu podczas remontu domu na toruńskim Podgórzu z sufitu dosłownie wysypało się kilkadziesiąt szklanych negatywów. To akurat nie było wielką niespodzianką, w domu tym do II wojny światowej znajdował się jeden z najstarszych w mieście zakładów fotograficznych. Negatywy wpadły w najlepsze możliwe ręce - właściciel domu pieczołowicie gromadzi wszystkie pamiątki związane z budynkiem i jego otoczeniem. Konserwacją szklanego skarbu z Podgórza zajęli się pracownicy Biblioteki Głównej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, wspierani merytorycznie przez zespół Muzeum Fotografii w Krakowie.
Negatywy pochodziły z lat 20. ubiegłego wieku, widać na nich było głównie żołnierzy. Wśród fotografii „cywilnych” znalazła się też jedna bardzo niezwykła. Piękna kobieta o nieco orientalnych rysach, sportretowana na plaży. Widać było, że fotograf bardzo się przyłożył. Poza tym nie było żadnych informacji. Zdjęcie pięknej nieznajomej trafiło później na plakat zorganizowanej w Berlinie wystawy, która składała się z fotografii znalezionych na Podgórzu, oraz prac berlińskiego fotografa Arndta Becka, ale to tak na marginesie.
Dla naszej historii ważniejsze jest w tym momencie to, że w tym samym czasie, gdy zdjęcia utrwalone na szklanych negatywach ujrzały światło dzienne, na jednej z aukcji internetowych pojawiły się zdjęcia pochodzące z „wyczyszczonego” po czyjejś śmierci mieszkania. Wśród obrazków rodzinnych było jedno podpisane: „Moje miłe sąsiadeczki 1926 rok”. Jedną z miłych sąsiadeczek była tajemnicza nieznajoma. W tym samym stroju, w którym została uwieczniona na szklanym negatywie. Oba zdjęcia pochodziły z różnych źródeł. Oba pojawiły się w tym samym czasie. Tajemnicza nieznajoma się pojawiła, jednak pozostała tajemnicą.

Coś się przyda do muzeum

Poławiacze śmieci mają co opowiadać. Swoimi odkryciami dzielą się również na forach bądź na spotkaniach. Organizuje się je na przykład w Szczecinie.
- Spotykamy się raz na kilka miesięcy, najczęściej w plenerze, przy grillu - mówi Marta Kaźmierczak-Gieda, na co dzień konserwatorka zabytków. - Wymieniamy się „gratami”, niektóre rzeczy zabieramy do muzeum zabawek czy do Muzeum PRL w Krakowie.
Podczas takich spotkań można się wymienić doświadczeniami i pomysłami na zagospodarowanie znalezionych przedmiotów. Inwencja twórcza nie zna tu granic. Zwykły fotel z lat 60. (mebli z tamtych czasów na śmietnikach jest sporo, pokolenie, które je kupowało, niestety odchodzi) można na przykład przygotować tak, by miał podłokietniki z gitarowych gryfów.
- Od dawna czegoś takiego szukałem - cieszy się Wojtek, w którego ręce trafił niedawno znaleziony na śmietniku stary futerał na skrzypce. - Wymyśliłem sobie, aby taki futerał przerobić na opakowanie do butelki whisky.
Na poszukiwanie skarbów nie trzeba się wybierać do dalekich krajów. Bardzo często leżą one za rogiem. Obok śmietnikowej wiaty.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska