Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Carlos Lopez: Przyjechałem tutaj zdobyć koronę króla strzelców. Nic się nie zmieniło

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
To był wieczór Carlosa Lopeza na stadionie przy ul. Reymonta. Hiszpan praktycznie w pojedynkę ograł Śląsk Wrocław. Napastnik Wisły Kraków zdobył trzy bramki, czym przełamał swoją strzelecką niemoc, trwającą od czterech meczów.

– Było mówione, że nie strzelam bramek od kilku spotkań – rozpoczął swoją pomeczową wypowiedź Carlos Lopez. – Można powiedzieć, że dzisiaj obdzieliłem tamte spotkania po jednym golu.

Pierwsze trafienie Carlitos zaliczył z rzutu karnego w pierwszej połowie. Hiszpan pewnie podszedł do jedenastki, mimo że w niedawnym meczu z Koroną Kielce zmarnował rzut karny. Zapytany, czy miał obawy przed wykonaniem jedenastki, odparł jednym słowem: – Żadnych!

Szczególnie ważny był w meczu ze Śląskiem drugi gol, strzelony przez Lopeza. Od tego momentu Wisła całkowicie opanowała bowiem sytuację na boisku. Carlitos nie do końca zgadza się jednak z tezą, że sam wygrał to spotkanie. – Jeśli tak się na to patrzy, to nie mam nic przeciwko – mówi piłkarz. – Prawda jest jednak taka, że to zasługa całej drużyny, że wygraliśmy ten mecz. Kiedy nie idzie, wszyscy pracują, próbują ciągnąć grę. To nie jest tylko moja zasługa.

Pokonanie Śląska było dla Wisły bardzo ważne, bo nieco uspokaja jej sytuację w tabeli, w jej górnej części. Tym bardziej jest to istotne, że „Białą Gwiazdę” czekają teraz bardzo trudne i prestiżowe zarazem spotkania z Legią Warszawa i Lechem Poznań. – Oczywiście przygotowywać się do tych spotkań po wygranym meczu będzie łatwiej – mówi napastnik. – Byłoby trudniej, gdybyśmy przegrali.

Lopez na pytanie, czy to jego pierwszy hat-trick w karierze, odpowiada krótko: – Tak.

Nie chciał też za wiele mówić o rozmowach w sprawie jego nowego kontraktu z Wisłą. Na to pytanie również odpowiedział zdawkowo: – Nie ma, nie ma…

Carlitos zapewnia, że hat-trick w meczu ze Śląskiem nie zmieni jego podejścia do treningów, do przygotowań przed kolejnymi meczami. – To nie wpłynie na moje przygotowania – mówi. – Będę tak samo trenował jak wtedy, gdy nie strzelałem goli.

Piłkarz podkreśla również krótko, że nie ciążyła mu seria meczów bez gola. – Nie – odpowiedział na tak postawione pytanie.

Carlitos dedykował gole, strzelone Śląskowi swojej żonie. Zapytany natomiast, w jaki sposób uczci pierwszego hat-tricka w karierze, odpowiada z uśmiechem: – Wypadło na mnie, że to ja zabieram kolegów na kolację i ja za nią płacę.

Napastnik Wisły zabrał po meczu piłkę, na której zebrał podpisy kolegów. Zapytany, gdzie ją umieści, powiedział: – Tuż obok innych trofeów z tej fantastycznej ligi, które już zgromadziłem. Mam takie małe muzeum i to dodaje jeszcze większej motywacji, gdy się na to wszystko patrzy.

Na koniec padło pytanie o walkę o koronę króla strzelców ekstraklasy. Carlitos strzelając trzy bramki, ma już 19 bramek na koncie i dogonił Igora Angulo z Górnika Zabrze. – Tak jak powiedziałem, gdy tutaj przyjechałem, chcę zdobyć koronę króla strzelców. Nic się w tej kwestii nie zmieniło – zakończył Carlos Lopez.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Carlos Lopez: Przyjechałem tutaj zdobyć koronę króla strzelców. Nic się nie zmieniło - Gazeta Krakowska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska