Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Była wóda, przemoc i ciągły strach, ale przetrwałem. Mam dobre życie [REPORTAŻ]

Małgorzata Moczulska
Liroy - raper w do bólu szczerej biografii nie kryje, że miał ojca alkoholika. Muzyka okazała się dla niego szansą na normalne życie
Liroy - raper w do bólu szczerej biografii nie kryje, że miał ojca alkoholika. Muzyka okazała się dla niego szansą na normalne życie fot. Grzegorz Mehring/Polskapresse
Jest wiele dni z dzieciństwa, które dobrze pamiętam. Jednym z nich był ten, w którym usłyszałem z ust matki: Synu, dziś zabiję tatę - pisze Liroy w swojej autobiografii. Książka, która kilka dni temu trafiła do księgarń, szokuje. Kielecki raper opowiada w niej o koszmarze, jaki przeżył jako dziecko. Ojciec alkoholik znęcał się nad całą jego rodziną.

"Kiedy widzisz starego, który rozwala butelkę na głowie twojej matki, widzisz wszędzie krew, najchętniej wziąłbyś nóż i uciął mu łeb (…). Nie raz i mnie skatował. Przez wiele lat spałem z nożem pod poduszką. Nawet po wyprowadzeniu się z domu łapałem się na tym, że kiedy ktoś stanął za drzwiami mojego pokoju, zrywałem się i czekałem" - pisze.

Liroy spędzał więc czas na podwórku z kolegami, notorycznie uciekał z domu, włóczył się po Polsce. "Pierwszy raz uciekłem w trzeciej klasie podstawówki. Sytuacja w domu była lipna, więc jak tylko Jacek zarzucił temat zrywki, długo się nie zastanawiałem (…). Zawinęliśmy, co mieliśmy pod ręką na taką wyprawę. Jacek dobrze wiedział, gdzie starzy trzymają kasę (...). Celem była Szwecja. Z nieznanych mi przyczyn postanowiliśmy tego dokonać przez Zakopane i Czechosłowację".
Po latach ucieczek z domu raper rozpoczął ucieczkę w muzykę. Teksty, które wtedy pisał, były opowieścią o jego życiu. Ten najbardziej wstrząsający - "Cicha noc", o tym, jak Liroy w święta Bożego Narodzenia planuje zabójstwo swojego ojca.
"…Tak co rano, krzyk matki za ścianą, synu posłuchaj ja dziś zabiję tatę padło echem przez pokój słowo tak ostre jak skalpel, to 15 lat koszmaru życia z katem eksplodowało o szóstej nad ranem, chłopak słucha słów matki, w szoku nie jest, nie, bo dobrze wie co tu jest grane, chętnie sam zrobiłby ten makabryczny plan, więc bierze nóż duży i czeka na tatę, to nie św. Mikołaj, bo święty ma jedynie młotek zabawkę...".

Raper, pytany o to, dlaczego zdecydował się na spisanie swoich wspomnień, przekonuje, że chciał pokazać ludziom, którzy wychowywali się lub wychowują w takich warunkach jak on, że mimo to można normalnie żyć. Tłumaczy, że dla niego rodzinny dom był motywacją, by jego dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo, by były bezpieczne i szczęśliwe.

Przetrwaliśmy, znamy swoją siłę

- Bo trudne dzieciństwo nie usprawiedliwia, trudne dzieciństwo zobowiązuje - twierdzi psycholog Hanna Samson w jednej ze swoich książek. Tłumaczy, że taka postawa na szczęście nie jest wyjątkiem.

- Na własne oczy widzę, że ci, którzy mają za sobą tak zwane trudne dzieciństwo, często mają z tego jakieś zyski. Jakie? Dzieciństwo ich uwiera, zmusza do szukania rozwiązań. A kto szuka, ten znajdzie, czasem nawet więcej, niż się spodziewał. Podróże w głąb siebie i do przeszłości mogą prowadzić do bardziej świadomego życia. Jeśli przetrwaliśmy trudne dzieciństwo, znamy swoją siłę. Wiemy, że możemy się na sobie oprzeć. To pomaga w konfrontacji z trudną dorosłością - pisze na swoim blogu.

Zgadza się z tym Iwona Guzowska, dziś posłanka, wielokrotna mistrzyni świata i Europy w kick-boxingu i boksie. W poniedziałek podczas spotkania z uczniami Zespołu Szkół nr 4 w Wałbrzychu podkreślała, że wszystko, co w życiu osiągnęła, zawdzięcza ciężkiej pracy i marzeniom. - Wasze życie jest w waszych rękach, to wy je tworzycie, niezależnie od tego, jaką macie historię, jaki macie dom. Uwierzcie mi. Jestem tego dowodem - podkreślała.

CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Guzowska przez pierwsze lata życia wychowywała się w domu dziecka, a w rodzinie adopcyjnej ojciec miał problemy z alkoholem. Bała się go, bo często ją bił. - Było ciężko jeszcze z innego powodu. Wszyscy na podwórku wiedzieli, że zostałam adoptowana, a ojciec jest alkoholikiem. Dzieci potrafią być okrutne - wspomina Guzowska. - Moje życie wiele razy rozpadało się na tysiące małych kawałeczków, a później od nowa składało w całość. Ucieczkę znalazłam w sporcie i uważam, że to jest wielka siła. Znaleźć sobie cel, odskocznię, coś w czym będziesz czuć się dobry, doceniany - dodaje.

Gdy świat się wali w jednej chwili

Sport przed niepewną przyszłością uratował też Kubę Błaszczykowskiego, jednego z najlepszych obecnie polskich piłkarzy, na co dzień grającego w niemieckim klubie Borussia Dortmund. W wieku 11 lat na jego oczach ojciec śmiertelnie ranił matkę. Kuba w jednej chwili stracił oboje rodziców. Mama umarła, tato trafił do więzienia.

- To był szok. Dla mnie, młodego chłopaka, który żył beztrosko, bawił się zabawkami, i nagle musiał sobie radzić z problemami, z którymi nie radzą sobie dorośli... Przy całym szacunku, ale do straty kogoś bliskiego w innych okolicznościach ciężko się przygotować, ale jednak można się z nią oswoić. A tu jesteś młodym chłopakiem, który może sobie z tym wszystkim nie poradzić. Nie rozumie - mówił w wywiadzie dla miesięcznika "Pani".

Łatwego dzieciństwa nie miała też Edyta Górniak. Gdy miała 9 lat, porzucił ją ojciec, który był Romem. Została z mamą. Bieda, brak perspektyw, a dodatkowo romskie pochodzenie sprawiły, że przeżywała prawdziwą traumę. - Gdy ktoś się źle zachowywał, nauczycielka mówiła, że usiądzie ze mną za karę - wspomina piosenkarka. - Dzieci nie rozumiały, co znaczy mieć pochodzenie cygańskie. Ale rozumiały, co znaczy, że ktoś jest brudny.

Dlatego, gdy była nastolatką, wybielała skórę cytryną i ogórkiem, żeby nie zwracać na siebie uwagi, nie wyróżniać się. W wieku 12 lat przeprowadziła się mamą do Opola. Wychowywana obok amfiteatru, zaczęła marzyć o karierze piosenkarki. Zakradała się za kulisy i wyobrażała sobie siebie na scenie.

- Wiele osób, które spotykałam wówczas w życiu, przekonywało mnie, że to mało realne plany. Dlatego nie upierałam się przy nich. Jednak los sam pchnął mnie w stronę estrady. Oczywiście, gdybym nie miała predyspozycji do śpiewania czy nie byłabym osobą pracowitą i zdyscyplinowaną, to nie osiągnęłabym tak wiele w tym zawodzie - wspomina Edyta Górniak.

Złych decyzji się nie dziedziczy

Janina Jaworska, psychoterapeutka, która od wielu lat pracuje m.in. z dorosłymi dziećmi alkoholików, zauważa, że osób, które miały idealnie, szczęśliwe dzieciństwo i całkowicie zdrowe relacje rodzinne jest bardzo niewiele. Tylko nie każdy o tym głośno mówi. Nie ma też jej zdaniem reguły, która mówiłaby, że zachowania zapamiętane w domu powiela się potem w dorosłym życiu. Złych decyzji i wyborów rodziców nie dziedziczy się. I tak, jak każdy z nas jest inny, tak każdy inaczej próbuje sobie radzić z sytuacją rodzinną i z obecnością tych śladów w psychice.

- Część osób nauczyło się, że trudnym dzieciństwem może usprawiedliwić wszystko. Tak łatwiej. Dlatego ciągle czują się najbiedniejsze, pokrzywdzone, wściekłe. Nie chcą i nie potrafią wziąć odpowiedzialność za swoje życie. A nasze życie. niezależnie od tego. jaki mieliśmy dom. jest w naszych rękach. Czasem tylko trzeba więcej pracy, więcej motywacji i więcej siły - mówi psychoterapeutka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska