Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boks: Władymir Kliczko vs David Haye. Pogadali, teraz przemówią pięści

Wojciech Koerber
Andrzej Gmitruk: Absolutnie nie skreślam Anglika. Ma cornermana geniusza, a na bazie strachu potrafi przypieprzyć

Nadszedł czas sądu ostatecznego. W sobotni wieczór na stadionie w Hamburgu zatańczą Władymir Kliczko oraz David Haye (transmisja w TVP 1 od godz. 22.45, powtórka w niedzielę o godz. 12.25 w TVP Sport). Ukrainiec wniesie między liny pasy WBO, IBF oraz IBO, Brytyjczyk przybędzie z pasem WBA. Zwycięzca weźmie wszystkie. Jeśli będzie to Władymir, spełni się marzenie braci Kliczków, którzy zapragnęli mieć w rodzinie tytuły wszystkich najbardziej prestiżowych federacji. Bo przecież brakujący skrót WBC występuje obecnie przy imieniu Witalij.

Tyle gadania, co przed tą walką, dawno nie było. Choć takie pogróżki, jak "urwę ci głowę i wyrzucę w okolice piątego rzędu", to coś, czym pięściarstwo zawodowe karmi się na co dzień. No więc głównie zaczepiał Brytyjczyk.

- Władymir to nudny, sztywny robot, a w sobotę ulegnie awarii. Zostanie znokautowany - odgrażał się Haye, choć podobnie postępował przed niejedną swoją wojenką. Tyle że zamiast wojenką, często kończyło się kunktatorstwem. Jak w starciu z Nikołajem Wałujewem, któremu 31-latek odebrał pas WBA w marnym stylu (listopad 2009). Klasy mistrzowskiej brakowało też wówczas poza ringiem. - Włochaty potwór, jest brzydszy niż myślałem i śmierdzi - tak m.in. określał rywala "Hayemaker". Z 26 swoich walk wygrał 25, z czego 23 przez nokaut. Jedynej porażki doznał w 2004 roku z 40-letnim już wówczas by-łym mistrzem WBO Carlem Thompsonem.

Doktor Kliczko? Ostatnią porażkę również poniósł w 2004 roku. W Las Vegas. Stawką był wakujący pas WBO, a rywalem Lamon Brewster. W 4. rundzie Ukrainiec miał rywala na deskach, lecz w następnej to Amerykanin podłączył Kliczkę do prądu. Ten nie był w stanie samodzielnie dojść do narożnika i walkę przerwano. Rok wcześniej poległ Władymir z Corrie Sandersem (tko w 2. rundzie, już w 1. był dwukrotnie liczony), a w początkach kariery, przed 13 laty, zamęczył go przeciętny Amerykanin Ross Puritty. Kliczko miał przewagę, lecz opadł z sił, padał w 10. rundzie, a w 11. poddał go trener.

To niechlubne chwile, lecz inne liczby Kliczkę bronią. Ba! Czynią go herosem. 49 z 55 zwycięstw kończył nokautem. - Obraziłeś 49 pięściarzy, których znokautowałem, nazywając ich leszczami. Będziesz 50. - zapowiedział więc Ukrainiec Brytyjczykowi, przytykając mu jednocześnie palec wskazujący i dłoń złożoną w rewolwer do nosa. Tak, by widoczna była namalowana liczba 50. Do tego płomienną przemową włączył się w gierki szkoleniowiec Kliczki, Emanuel Steward. - Gdy w dniu walki Haye ujrzy olbrzyma w czerwonej szacie, który majestatycznie wynurza się z chmury dymu w towarzystwie swego wielkiego brata, kroczącego tuż za jego ramieniem, straci nerwy i całą pewność siebie. Witaj w paszczy lwa, Davidzie! - wyrecytował czarnoskóry opiekun.

Jaki scenariusz walki przewiduje były opiekun Tomasza Adamka, trener Andrzej Gmitruk? - Nie ma dziś odpowiedzi na pytanie, kto wygra. Scenariusze mogą być bardzo różne, tak jak różne walory prezentują obaj ci zawodnicy. Kliczko jest świetnie nastawiony mentalnie przez Emanuela Stewarda. Geniusz Ukraińca to nie tylko warunki fizyczne i technika, lecz również umiejętność wykorzystania w sposób konsekwentny i psychologiczny błędów przeciwnika. Haye? Jest nieobliczalny, ale dawno nie boksował. Werdykt jego walki z Wału-jewem był kontrowersyjny, myślę, że zdecydowała tu strona marketingowa i finansowa. Z kolei ostatniej walki z Audleyem Harrisonem (listopad 2010, tko w 3. rundzie - WoK) praktycznie nie było - analizuje Gmitruk.

Szef teamu O'chikara jest jednak daleki od skreślania Haye'a. - Absolutnie tego nie robię! Anglik ma też jedną ważną zaletę. Cornermana geniusza, Adama Bootha. Jego komentarz z narożnika, sposób przekazywania wiedzy to jest majstersztyk. A przecież klucz może leżeć w taktyce. Poza tym Haye jest takim typem zawodnika o wesołym sposobie boksowania. To facet, który na bazie niepewności czy nawet strachu - choć nie chcę tu go obrażać - może mocno przypieprzyć - ostrzega były trener naszej olimpijskiej reprezentacji, która z igrzysk w Seulu przywiozła cztery brązowe medale (Andrzej Gołota, Henryk Petrich, Jan Dydak, Janusz Zarenkiewicz). Teraz próbuje Gmitruk przedstawić światu m.in. Mateusza Masternaka.

A już 10 września paszczę drugiego lwa o nazwisku Kliczko spróbuje obić, we Wrocławiu, Tomasz Adamek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska