Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogdan Rzepka: Mam już czas, mogę sterować

Wojciech Koerber
Bogdan Rzepka sprowadza dolnośląskie kolarstwo na właściwe tory. Rezultaty są już widoczne
Bogdan Rzepka sprowadza dolnośląskie kolarstwo na właściwe tory. Rezultaty są już widoczne fot. Piotr Krzyżanowski
- Po 30 latach pracy w KGHM-ie jako nadsztygar zostałem sypendystą ZUS-u. To spory komfort - mówi w rozmowie z Wojciechem Koerberem prezes Dolnośląskiego Związku Kolarskiego Bogdan Rzepka.

Gratuluję złotej odznaki "Za zasługi dla sportu". Należało się, bo dyscyplina w regionie jeszcze nie zginęła. A nawet jakby wracała na dobry tor.
Był okres marazmu, brakowało człowieka prowadzącego, lecz w 2008 roku temat ruszył. Zdecydowałem się stanąć za sterem, bo miałem już więcej czasu. Po 30 latach pracy w KGHM-ie - jako nadsztygar - stałem się stypendystą ZUS-u, emerytem, innymi słowy. Zacząłem dysponować własnym czasem, a to spory komfort, bo można pracować 3 godziny, ale też 12 czy 16, w zależności od potrzeb. A chcąc wyprowadzić dyscyplinę na dobre tory, trzeba jeździć, być. Na imprezach dużych, ale i mniejszych. Jako jedyny okręg byliśmy też przeciwni stylowi rządzenia PZKol-em przez prezesa Walkiewicza. Inni bywali klakierami, w kuluarach niby nas popierali, lecz podczas głosowań byli za prezesem. I stąd brakowało nas w zarządach, nie chcieliśmy brać udziału w działalności,
która nam nie odpowiadała.

Teraz jednak już jesteście. Choćby trener Andrzej Piątek jako dyrektor sportowy. Mnie jego wizja przekonuje. Twierdzi m.in., że trzeba stworzyć kadry młodzieżowe, bo po SMS-ie młodzi od razu idą do grup zawodowych. A tam nie ma już trenerów, tylko są dyrektorzy sportowi. I szkolenie się kończy. Jeśliby to zmienić, może już na igrzyskach w Rio do Janeiro byłyby owoce.
Myśmy zawsze na walnych zebraniach byli aktywnymi ludźmi, a jednym z punktów było właśnie powołanie do życia zespołu szkoleniowego, z lekarzem, fizjologiem, psychologiem, dietetykiem. I Andrzej również o tym teraz mówi. A to jeden z niewielu racjonalne myślących trenerów, mający wyniki. Metody pozostałych dalekie są, niestety, od właściwego funkcjonowania. Jesteśmy na Dolnym Śląsku jedynym związkiem, który nie żałuje pieniędzy na badania, trenerzy koordynatorzy mają dokładny wgląd w aktualną dyspozycję zawodników. Te badania wykonuje we Wrocławiu prof. Marek Zatoń, z dokładnym opisem.

Skąd bierzecie na to pieniądze?
Są pewne koszyki. Jedna pula idzie z ministerstwa sportu, a druga z urzędu marszałkowskiego. Są to tzw. pieniądze celowe. Tworzymy programy, cały sezon jest dokładnie rozpisany, a to podstawa do tychże dotacji. Urząd marszałkowski płaci za punkty zdobyte podczas mistrzostw Polski, Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. Czyli punkty są przeliczane na złotówki.

Ale to nie jest chyba dobry system. Zawodnika szykuje się na wyniki już, miast prowadzić rozsądniej, z myślą o seniorskich sukcesach.
Zgadza się, to prowadzi do wypaczeń. Zawodnicy z kategorii juniorskich są nadmiernie eksploatowani w stosunku do swojego rozwoju biologicznego. Do tego, nie mając wglądu w badania, niszczy się kariery na etapie juniora czy orlika. A najzdolniejszą młodzież trzeba chronić. Na szczęście Andrzej Piątek ma trzeźwy pogląd na te tematy i ja go popieram. No i trzeba też pomyśleć o materiałach, przewodnikach medyczno-szkoleniowych dla trenerów. Kadra w polskim sporcie jest stara przede wszystkim sposobem myślenia.

Atutem naszego regionu jest też właściciel firmy CCC Dariusz Miłek. Ile on już włożył w kolarstwo?
Odkąd pamiętam, cały czas jest z nami. Kiedyś jako zawodnik, lecz uznał - być może słusznie - że większą smykałkę ma do biznesu. To jedyna osoba, która inwestuje w nas od kilkunastu lat nieprzerwanie. Nie tylko w ośrodki szkolenia młodzieżowego, ale też w zawodowe grupy - męską CCC Polsat Polkowice i żeńską CCC Polkowice. Same koszty szkoleniowe i reklamowe związane z Majką Włoszczowską to jakieś 2-2,5 mln zł. Zawodowa grupa, jak CCC Polsat Polkowice, to z kolei 15-16 zawodników do comiesięcznego wynagrodzenia, obsługa, logistyka, auta, wyjazdy, zgrupowania, do tego zamrożenie pieniędzy w UCI, gwarancje bankowe, czyli rocznie kilka milionów. Wychodzi więc, że kilkanaście lat działalności Darka Miłka można przełożyć na kilkadziesiąt milionów złotych.

A plany na przyszłość?
Darek przedstawił warunki uzdrowienia polskiego kolarstwa, jak on to widzi. Finansowych przepływów w PZKol praktycznie nie ma, bo komornik wciąż na każdą złotówkę czeka. Darek pracuje nad zawarciem układu z największym dłużnikiem - Mostostalem, który stawiał tor w Pruszkowie, a na razie pieniądze płyną nie przez związek, lecz Mazowiecką Federację Sportu. Szef CCC chciałby wprowadzić do PZKol zarządzanie menedżerskie, lecz musi mieć też wsparcie ministerstwa sportu.

To zarządzanie po nowemu winno mieć przełożenie na wyniki sportowe, lecz w regionie już ostatnie lata jakby zwiastowały nadejście lepszych czasów.
Bez wątpienia dwa ostatnie lata to właśnie krok do przodu. Choć nie chcę, by ktoś pomyślał, że sobie to przypisuję. Że prezesuję od dwóch lat, w związku z czym jest eksplozja sukcesów. Gdy jednak spojrzeć na liczbę zdobytych medali w MŚ, ME, MP czy OOM, był to najlepszy okres. W 2009 roku zdobyliśmy 24 krążki, w tym - 30. Z grupą CCC włącznie. Przed rokiem Krzysztof Jeżowski był mistrzem kraju ze startu wspólnego, a Tomek Smoleń miał srebro. Do tego Majka wywalczyła mistrzostwo Europy, a Ola Dawidowicz młodzieżowe mistrzostwo świata, Europy, Polski, a także młodzieżowy Puchar Świata. Czyli wszystko, co było można w kategorii orliczek. To perełka. Dalej. Konrad Tomasiak (LKS Ogniwo Boxmet Dzierżoniów), wychowanek Moto Jelcza, był mistrzem kraju juniorów ze startu wspólnego i na czas. Z kolei Tomasz Mickiewicz (Ogniwo) zdobył MP juniorów młodszych w jeździe na czas i brąz ze startu wspólnego. To syn Jacka, czyli jabłuszko jest przy jabłoni. A niektórzy wróżą Tomkowi większą karierę niż tatusiowi. Jacek był sprinterem, dla niego często wyścig kończył się w górach, Tomek ma predyspozycje szersze, zresztą w tym roku wywalczył srebro górskich MP. Tych nazwisk nie wolno zostawiać, trzeba je chronić kadrą i stypendiami.

A bieżący rok?
To przede wszystkim sukcesy Mai Włoszczowskiej i Pauli Goryckiej na mistrzostwach świata. Bardzo dobrze funkcjonuje praca z dziewczynami w Dzierżoniowie. Natalia Mielnik, Paulina Guz i Małgosia Piotrowska to najzdolniejsze juniorki, które przeszły do kategorii młodzieżowej i m.in. dzięki pomocy urzędu marszałkowskiego pozostały w Ogniwie. Dobrze, bo na MP elity sięgnęły po srebro i drużynowo, i w parach. A elita to przecież kategoria open. Czyli dobrze postawiliśmy. W Głogowie od dwóch lat pod okiem Bolesława Bałda funkcjonuje z coraz większymi sukcesami kilkunastoosobowa grupa orlików TC Chrobry Felt. To przede wszystkim absolwenci SMS. Tegoroczne odkrycie to Jakub Pytka (LKKS Górnik Wałbrzych/Zespół Szkkół Stare Bogaczowice), a także Mateusz Rudyk (UKS Moto Jelcz-Laskowice), syn Zbigniewa. Uruchomiliśmy tor we Wrocławiu, kilka imprez szkoleniowych pod okiem Zygmunta Walczaka zaprocentowało. Mateusz zdobył dwa złota i srebro OOM. Nie zapominajmy też o kategorii MTB, bo świetnie się rozwija druga linia. Dla mnie objawieniem jest Ola Podgórska (UKS Dream-Bike Bielawa) - dopiero zaczęła trenować, a już ma spektakularne sukcesy. Są także Klaudia Cybulska (UKS Centrum Nowa Ruda), Katarzyna Silarska (KTM Racing Team Złoty Stok) oraz Justyna Kwiecińska (LKKS Górnik Wałbrzych/Stare Bogaczowice). I jeszcze dwie rzeczy. W Szczawnie-Zdroju mamy świetny tor do fourcrossu, gdzie działa Andrzej Skrzyp-czak. Jestem prawie pewny, że w przyszłym roku zagości tam PŚ. W Dzierżoniowie natomiast, w centrum miasta, powstał tor dla BMX-ów, a to przecież dyscyplina olimpijska. Teren w parku został ogrodzony, oświetlony, usypano co trzeba i jedziemy. Gdzie łatwiej o medale olimpijskie, jak nie w najnowszych konkurencjach. Czyli jest u nas pełen przekrój kolarstwa.

A i są imprezy, podczas których spotkać można nazwiska sprzed lat.
Ja tych kontaktów nie zaniedbuję, a nasi byli olimpijczycy trochę żałują, że kiedy sukcesy się skończyły, to już o nich mało kto pamięta. Dlatego takie gwiazdy, jak Janusz Kierzkowski, Janek Faltyn, Jacek Mickiewicz, Sławek Chrzanowski, Janek Jankiewicz, Zdzichu Wrona, Paulina Brzeźna, Bartosz Huzarski są zapraszani przy okazji imprez, często z noclegiem, i jest co wspominać. 19 listopada w Wałbrzychu, najpewniej w Filharmonii Sudeckiej (godz. 18), odbędzie się np. kolejna Dolnośląska Gala Kolarska. No i myślimy już o nowym roku. Zacznie się sezon w Dzierżoniowie, później Sobótka, Grody Piastowskie, szosowe MP w Złotoryi, Igrzyska Polonijne etc. I, co ważne, coraz więcej jest kolarstwa w telewizji. Już nie tylko futbol i coś z hali. Nasza telewizja robi bardzo dobre relacje, sporo się nauczyła, więc obsługuje też wyścigi w innych regionach.
Rozmawiał Wojciech Koerber

Prezes Bogdan Rzepka o bogactwie na Dolnym Śląsku

"W Szczawnie-Zdroju mamy świetny tor do four-crossu, gdzie działa Andrzej Skrzypczak. Jestem prawie pewny, że w przyszłym roku zagości tam Puchar Świata. W Dzierżoniowie natomiast, w centrum miasta, powstał tor dla BMX-ów, a to przecież dyscyplina olimpijska. Teren w parku został ogrodzony, oświetlony, usypano co trzeba i jedziemy. Gdzie łatwiej o medale olimpijskie, jak nie w najnowszych konkurencjach. Czyli jest u nas pełen przekrój kolarstwa. A już niedługo gala w Wałbrzychu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska