MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bliźniaczki rozdzielone. Siostry Katarzyna i Anna Węgrzyn nie zagrają razem na igrzyskach

Jakub Guder
Jakub Guder
(archiwum prywatne)
(archiwum prywatne) klodzko.naszemiasto.pl
Decyzją trenera kadry tenisistek stołowych Marcina Kusińskiego Anna Węgrzyn (KU AZS UE Wrocław) będzie tylko rezerwową podczas drużynowej rywalizacji pań na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Tym samym nie będzie debla sióstr Węgrzyn - Kasi i Ani - które grają ze sobą w tej parze 15 lat. Deblistkami będą Kasia Węgrzyn i 18-letnia Zuzanna Wielgos. Problem w tym, że dziewczyny pierwszy raz trenowały w tym składzie ze sobą... w piątek.

Bliźniaczki Anna i Katarzyna Węgrzyn (KU AZS UE Wrocław) debel tworzą od 15 lat. W 2019 roku zdobyły brązowy medal mistrzostw świata w Tajlandii, a także srebro mistrzostw Europy do lat 21. Obecnie w światowym rankingu sklasyfikowane są na 53. miejscu. W marcu - wraz z koleżankami z reprezentacji - przypieczętowały awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu, dzięki dobremu występowi podczas drużynowych Mistrzostwach Świata w Busan w Korei Południowej. Biało-czerwone wygrały tam trzy z czterech meczów grupowych, a potem w 1/16 pokonały wyżej notowany Singapur (3:0). Dopiero w 1/8 musieliśmy uznać wyższość Hong Kongu (1:3).

Dzięki temu awansowi Polska można w turnieju indywidualnym w Paryżu wystawić dwie zawodniczki. Będą to najwyżej sklasyfikowane w światowym rankingu Natalia Bajor i Katarzyna Węgrzyn. Do rywalizacji drużynowej trzeba mieć trójkę, więc trener kadry Marcin Kusiński musiał skreślić kogoś z dwójki Anna Węgrzyn - Zuzanna Wielgos. Ostatecznie w deblu na igrzyskach zagra duet Wielgos/K. Węgrzyn, a Anna Węgrzyn ma być tylko rezerwową. Ta decyzja wywołała duże kontrowersje. Swojego zaskoczenie nie kryje sama zawodniczka.

- Jest mi bardzo przykro, że nie zostałam uwzględniona w podstawowym składzie reprezentacji na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Decyzja Trenera Kadry Narodowej, Pana Marcina Kusińskiego, jest dla mnie naprawdę niezrozumiała, zwłaszcza że mecz drużynowy zaczyna się deblem. Z Kasią gramy debla od 15 lat i osiągnęłyśmy razem wiele sukcesów - napisała w czwartek na Facebooku Anna Węgrzyn.

W piątek w południe porozmawialiśmy z zawodniczką, którą od poniedziałku przebywa na zgrupowaniu kadry w Gdańsku. O decyzji trenera dowiedziała się w środę.

- Najbardziej przykre w tej sytuacji jest to, że po uzyskaniu nominacji olimpijskiej, zawodniczkom nie przedstawiono jasnych kryteriów, które musiałyby spełnić, aby zagrać w podstawowym składzie i mieć równe szanse. Jeśli ranking byłby decydujący, to na kiedy? Żadnych kryteriów nie było, co jednoznacznie wskazuje na subiektywną, a nie obiektywną ocenę trenera. W takiej sytuacji każdy miałby prawo czuć się skrzywdzonym, a sposób przedstawienia składu był, mówiąc delikatnie, żenujący - „po cichu i jak najpóźniej”. Ciekawe w jakim celu? Dlaczego? Czy tak ogłasza się skład na Igrzyska Olimpijskie? Czy może lepiej nic nie ogłaszać i pozwolić zawodniczkom dowiadywać się ze stron internetowych, bo trener nie ma odwagi osobiście porozmawiać z zawodnikami? - powiedziała nam Anna Węgrzyn, która mocno polemizuje z trenerem.

- Do Gdańska przyjechałyśmy w poniedziałek na kolację - opisuje całą sytuację. - Trener zrobił normalne spotkanie, ale składu na igrzyska nie podał. Cały czas zwlekał. Już wtedy czułam, że coś jest nie tak. Te ostatnie tygodnie były niezwykle stresujące dla mnie i dla mojej siostry, bo naszym marzeniem było zagrać razem debla na igrzyskach. Pierwszy dzień obozu jakoś przetrwałam. W środę rano podeszłam do trenera i zapytałam, czy znany jest już skład. Odpowiedział, że tak, podał go już do zarządu związku i że ogłosi go podczas obiadu. Powiedziałam, że na obiedzie nie będzie jednej koleżanki. Zebrał nas więc i ogłosił, że w singlu zagrają Kasia i Natalia Bajor, a jako trzecia będzie Zuzanna Wielgos. Powiedziałam, że nie wierzę, że to niesprawiedliwe, żeby podał jakiekolwiek argumenty - relacjonuje.

Trener Marcin Kusiński argumentował m.in., że Wielgos miała lepszy sezon, jest wyżej sklasyfikowana w rankingu i lepiej wypadła na indywidualnych mistrzostwach Polski. Anna Węgrzyn obala te argumenty.
- Pierwszy argument był taki, że Zuzia jest wyżej w rankingu ITTF ode mnie. To prawda, ale przy drużynowej kwalifikacji olimpijskiej brano pod uwagę ranking z 5 marca, a wtedy Natalia Bajor miała 414 punktów, moja siostra Kasia 138, ja 105, a Zuzia 79. Do 28 maja to ja byłam sklasyfikowana wyżej. Nie liczą mi się już punkty za MŚ w Durbanie, a Zuzia zdobyła dużo punktów za turniej juniorek, w którym ja przecież nie mogę już grać - wyjaśnia Węgrzyn. - Podczas Igrzysk Europejskich w Krakowie rozgrywki toczyły się w systemie olimpijskim. Wygrałyśmy tam debla z Austrią. Zuzi nie było wtedy nawet w składzie reprezentacji. Na drużynowych mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy przyczyniłyśmy się do wyników w takim samym stopniu, chociaż ja nie dostałam tylu szans co Zuzia. Trener powiedział, że Zuzia ma lepszy sezon w ekstraklasie, ale to ja z koleżankami zdobyłyśmy srebrny medal drużynowych mistrzostw Polski. Mam też procentowo więcej zwycięstw w lidze. Stwierdził też, że Zuzia wypadła lepiej w mistrzostwach Polski. Tak, zdobyła srebrny medal, tylko że w finale przegrała 1:4 z moją siostrą, a ja z Kasią przegrałam w półfinale 2:4 i miałam piłki setowe na 3:2. Subiektywnie oznajmił, że miała lepszy sezon ode mnie, a przecież nie zajęła jakichś wielkich miejsc - wylicza zawodniczka z Wrocławia, która przyznaje, że nie wytrzymała i wyszła ze spotkania z trenerem. - Trener dodał, że spodziewał się takiej reakcji - zaznacza.

- Trener zakomunikował skład tak późno, że właściwie nie ma możliwości się do niej w jakikolwiek sposób odnieść. Nie twierdzę, że Zuzi kwalifikacja się nie należy, cały zespół ciężko na to pracował, ale tu chodzi o to, że trener nie przedstawił nam żadnych kryteriów wyboru i w moim odczuciu kierował się swoją subiektywną opinią - mówi Anna Węgrzyn, w której głosie słychać wyraźne rozżalenie.

- Naprawdę trudno mi zaakceptować to, że po tylu latach ciężkiej pracy i zaangażowania, decyzja o moim starcie na igrzyskach została podjęta w taki sposób. Trener nie okazał nam szacunku, nie dając nam szansy na przedstawienie naszych argumentów ani nie wyjaśniając kryteriów wyboru. Jestem bardzo zawiedziona i rozczarowana całą tą sytuacją. Czuję się skrzywdzona. Marzyłam, żeby zagrać z siostra w Paryżu, bo trenujemy razem 15 lat - dodaje.

Węgrzyn przyznaje, że od kiedy dowiedziała się o tej decyzji, ma problemy ze snem. Twierdzi, że cała sytuacja mocno też wpłynęła na jej siostrę. Skład na igrzyska oficjalnie ma zostać zatwierdzony w przyszłym tygodniu podczas zarządu Polskiego Związku Tenisa Stołowego. Pismo w całej sprawie do PZTS wystosował klub KU AZS UE Wrocław, z którym siostry Węgrzyn nie tak dawno wywalczyły drużynowe wicemistrzostwo Polski.

Marcin Kusiński: Powołuje zawodniczki tak samo, jak selekcjonerzy w piłce nożnej czy siatkówce
O komentarz poprosiliśmy trenera Kusińskiego, który podjął tę kontrowersyjną decyzję.
- Dla mnie to była bardzo trudna decyzja. Podejmuję autonomiczne decyzje jednak poparte są konsultacjami z innymi trenerami niezwiązanymi z klubami kadrowiczek i nie są to - jak napisała zawodniczka - moje subiektywne oceny. Długo się nad tym zastanawiałem i jestem przekonany, że ten skład jest lepszy. Debel Katarzyna Węgrzyn - Zuzanna Wielgos może zagrać życiowe zawody, które dadzą nam szanse gry o medale. Uważam, że Zuzanna Wielgos będzie wzmocnieniem pary deblowej. Został ponad miesiąc do startu na igrzyskach i uważam, że możemy dobrze przygotować tę parę do startu - przekonuje trener kadry. - Owszem, ten debel nie był trenowany, ale jeśli trafimy na Rumunię, Francję, Hong Kong czy Tajpej to być może ten debel wygra jeden z potrzebnych do zwycięstwa punktów. Natomiast nie możemy zapominać o pozostałych grach singlowych, które będą też mega trudne do wygrania. Zachowajmy chłodną głowę i w spokoju szykujmy się do startu - tłumaczy Kusiński.

Jak twierdzi - Wielgos miała lepszy sezon niż Anna Węgrzyn. - Chodzi też o pewne elementy gry na poziomie międzynarodowym, w których góruje nad Anną Węgrzyn. To ja jestem trenerem reprezentacji Polski i od dwóch lat obserwuję zawodniczki. Optymalizuje skład na różne zawody, aby mieć szanse na zwycięstwa. Standardy potrzebne w grze na najwyższym poziomie, serw, odbiór, siła gry - to na pewno przemawia za Zuzią. To te elementy decydują głównie o zwycięstwach w zawodach. Poza tym lepsza i szybsza adaptacja w grze, przełamywanie niektórych barier, np. podjęcie ryzyka ataku czy też nie - to wszystko jest na lepszym poziomie u Zuzanny Wielgos. Są też rzeczy bardziej policzalne jak wyniki na przestrzeni ostatniego roku w rozgrywkach WTT i innych zawodach.

Kusiński idzie dalej. Twierdzi, że debel sióstr Węgrzyn już dano powinien zostać rozbity dla dobra samych zawodniczek i że wpis Anny Węgrzyn na Facebooku jest niepotrzebny.
- Gdybyśmy chcieli rozmawiać przez portale społecznościowe, to moglibyśmy poruszać też sprawy niekorzystne dla Ani. Dotyczące debla na przestrzeni wielu turniejów, ale po co? Uważam, że rozbicie debla - a same siostry o tym mówiły - powinno nastąpić już rok temu. Obie powinny poszukać sobie nowych partnerek, uwolnić głowę od emocji, które towarzyszą im podczas każdego meczu. Wielu ludzi z zewnątrz tak naprawdę nie wie, jak dramatycznie to wyglądało i jak wiele nerwów kosztowało zawłaszcza Katarzynę Węgrzyn - mówi Gazecie Wrocławskiej.

Rozbicie debla sióstr Węgrzyn na miesiąc przed igrzyskami to podwójne ryzyko. Z jednej strony to bardzo zgrana para, nasz najlepszy debel, z drugiej - taka decyzja wpłynie zapewne mentalnie nie tylko na Annę, ale i na Katarzynę, która w Paryżu grać będzie także w turnieju singlowym
- Sport zawodowy to nie jest zabawa. Doświadcza nas w różny sposób. Ktoś, kto bawi się w sport na najwyższym poziomie musi wiedzieć, że wybór trenera może być inny niż byśmy tego chcieli - stwierdza krótko szkoleniowiec. - Na grę w reprezentacji nie ma abonamentu. Każda z zawodniczek ciężko trenuje żeby reprezentować nasz kraj. A ja mam swoich zwierzchników przed którymi raportuję. Do tego zobowiązuje mnie kontrakt z PZTS. Niedopuszczalna jest sytuacja, że wydzwaniają do mnie działacze i osoby postronne żądając wyjaśnień - grzmi.

Czy jednak trener kadry narodowej nie powinien zadbać o to, by w odpowiedni sposób przekazać zawodniczkom swoją decyzję? Czy powinien zwlekać do ostatniej chwili, a w końcu zdradzać swoje wybory dopiero gdy jest nagabywany przez zawodniczkę? Zresztą to nie był pierwszy raz, gdy doszło do takiej sytuacji. Kiedy Polacy walczyli o kwalifikację olimpijską w mikście w kwietniu tego roku, Anna Węgrzyn i Natalia Bajor o tym, że nie ma ich w składzie dowiedziały się... z internetu, z oficjalnych list ITTF. Polska kwalifikacji w mikście nie wywalczyła. Samuel Kulczycki stworzył wówczas parę z... Zuzanną Wielgos.

- Takie sprawy nie powinny być załatwiane indywidualnie. Jesteśmy drużyną i o drużynie rozmawiamy. Każdy moment podania składu z perspektywy zawodniczki rezerwowej jest zły. Mamy też dość specyficzną sytuację, bo chodzi o siostrzany debel. W tym przypadku ilość emocji jest tak niekontrolowana, że nie pomaga to trenerom i reszcie grupy w prowadzeniu przygotowań. Zresztą to nie jest tak, że Ania nie leci do Paryża. Jest z reprezentacją na igrzyskach. Mamy ten przywilej, że możemy zabrać zawodniczkę rezerwową, która w przypadku niedyspozycji któreś z koleżanek będzie miała prawo zagrać w meczu drużynowym - zauważa.

Nie dodaje jednak, że rezerwowa wcale nie musi być z drużyną, ani mieszkać w olimpijskiej wiosce w Paryżu. To takie lizanie olimpijskiego cukierka przez szybę - po latach pracy, treningów i wyrzeczeń. Wcale byśmy się nie zdziwili, gdyby Anna Węgrzyn nie miała na to ochoty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska