Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arnold Schwarzenegger przyjeżdża do Wrocławia na wybory samorządowe? Terminator ma pomóc...

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas, redaktor naczelny Gazety Wrocławskiej
Arkadiusz Franas, redaktor naczelny Gazety Wrocławskiej Polskapresse
Cie choroba - że tak zacytuję nieodżałowanej pamięci sołtysa Kierdziołka z Chlapkowic. Bo to okazuje się, że Wrocław jak nic będzie prawie Los Angeles ze swoim Hollywood. Już niewiele brakuje, by Marilyn Monroe pojawiła się w herbie stolicy Dolnego Śląska. Zamiast czy obok Jana Chrzciciela?

A w listopadzie przybywa do nas Mr. World, Mr. Universe, Mr. International, Mr. Europe, a właściwie Mr. Wszystkiego, czyli były gubernator stanu Kalifornia Arnold Schwarzenegger. Facet, który wpędził w kompleksy całe moje męskie pokolenie. Gdy pierwszy raz zobaczyliśmy go w "Conanie Barbarzyńcy" na magnetowidach masowo ściąganych z Berlina Zachodniego, pękło niejedno lustro. Wszyscy próbowali znaleźć choć promil podobieństwa swej sylwetki do nienagannie wyrzeźbionej postury kulturysty rodem z Austrii, którego obwód klatki piersiowej wynosił 155 cm, a bicepsa 56. Owszem, podobieństwa się zdarzały.

Niektórzy mieli tyle w klacie, co Arnie w bicepsie... Bolało. I jeszcze tytułem przypisu wszystkim młodszym od III RP wyjaśniam, że sołtys Kierdziołek to postać kabaretowa, kreowana przez ponad 50 lat przez nieżyjącego już Jerzego Ofierskiego. Każdy swój monolog zaczynał właśnie słowami: Cie choroba...

Wielki Schwarzenegger, jak wiadomo, zrobił też karierę polityczną. Przymierzali go nawet do fotela prezydenta USA. Ale w tym kraju nadal obowiązuje prawo ziemi i prezydentem może być tylko osoba urodzona na terytorium Stanów Zjednoczonych. Więc na razie przyjedzie do Polski. Na spotkanie z fanami, dokładnie dzień po wyborach samorządowych. Pojawiły się spekulacje, a bardziej dowcipy: może kogoś wesprze. Może na prezydenta Wrocławia?

No to próbując podejść do tematu poważnie. Wiem, że trudno, zobaczmy, co się działo " w tym temacie" w ostatnich dniach. Kogo mógłby wesprzeć odtwórca roli Terminatora? Rafał Dutkiewicz wsparcia nie potrzebuje, bo wygra, bez względu na to, czy wstąpi do PO, PZKol, PZW czy też Kościoła Latającego Potwora Spaghetti. Nie ma to kompletnie znaczenia, bo to koalicja z serii "ktoś potrzebuje prezydenta, by wygrać, prezydent nie potrzebuje nikogo". Potrzebuje takiej koalicji do czegoś innego i tym teraz się nie zajmujmy. SLD? Odważnie wybrało kandydata niespodziankę. I chyba dobrze, bo nasza scena polityczna, z każdej strony, świeżej krwi potrzebuje. Ale tu armia Schwarzeneggerów nie pomoże, bo kandydat Waldemar Bednarz jest kompletnie nieznany i przez trzy miesiące nie da się poznać. Jeśli zdobędzie więcej niż 5 procent poparcia, to i tak sukces. Natomiast jeśli rozpocznie merytoryczną dyskusję o Wrocławiu i będzie ją kontynuował po wyborach, to w następnych może być już kimś znaczącym.

Obawiam się, że jednak stanie się inaczej. Niewątpliwie ideologicznie republikańskiemu Terminatorowi bliżej do PiS, ale i tu wiele nie zdziałałby. Partia ta zgarnie we Wrocławiu swoje 10-12 proc. Najbardziej kuriozalny pomysł padł z ust Bogdana Zdrojewskiego. Nasz europoseł z PO rzekł, że Platforma nie powinna popierać Dutkiewicza, ale ma wystawiać swojego kandydata. To na kogo mamy głosować? Ciekawa koncepcja. Chyba że faktycznie na Schwarzeneggera. A może czas porzucić, Panie Europośle, dawne obietnice złożone sobie przez byłych przyjaciół, że nigdy nie wystartują przeciw sobie i zmierzyć się z Rafałem Dutkiewiczem. Wtedy będzie wreszcie koniec spekulacji i to wrocławianie zdecydują, kto lepszym prezydentem był, jest i będzie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska