Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agim Dzeljilji: Teraz działam podprogowo

Marta Wróbel
archiwum zespołu
Z Agimem Dzeljilji - liderem wrocławskiej grupy Öszibarack i autorem muzyki do filmu "Zwerbowana miłość", który właśnie wszedł do kin, rozmawia Marta Wróbel.

Debiutujesz w roli kompozytora muzyki filmowej. Co Cię ujęło w opartym na faktach scenariuszu dramatu kryminalnego z miłością esbeka i prostytutki w tle?
Rzeczywiście, jest to mój debiut na dużym ekranie, ale jeśli chodzi o filmy, napisałem już wcześniej muzykę do szeregu dokumentów, m.in. "Druga strona plakatu" Marcina Latałły o polskiej stronie plakatu i produkowanego dla HBO "Życie to rewelacja" Tadeusza Króla, który wyreżyserował "Zwerbowaną miłość". Jestem też autorem muzyki do spektakli teatralnych. To, że zaistniałem po raz pierwszy na dużym ekranie jako kompozytor muzyki filmowej, zdarzyło się właściwie przypadkiem.

Zadzwonił do mnie Marcin Kurek z firmy producenckiej Media Brigade, z którym znałem się jeszcze z czasów produkcji DVD grupy Öszibarack "Plim Plum Plam". Marcin spytał mnie, czy nie wystartowałbym w tzw. wewnętrznym konkursie. Okazało się, że mój fragment muzyki do ostatniej sceny filmu najbardziej przypadł do gustu producentom i reżyserowi. I tak się zaczęła nasza współpraca.

Sporo Wrocławia w "Zwerbowanej miłości". Ty zająłeś się muzyką, film wyprodukowali wrocławianie, niektóre sceny kręcono w naszym mieście. W obrazie grają też Joanna Orleańska, która skończyła wrocławską szkołę teatralną, i Wiesław Cichy - aktor Teatru Polskiego.
Gdyby nie problemy finansowe produkcji, zapewne tego Wrocławia byłoby mniej. Zdjęcia do filmu skończono już dwa lata temu. W pewnym momencie wycofał się sponsor strategiczny "Zwerbowanej miłości", a potem Marcin Kurek i Sylwester Banaszkiewicz z Media Brigade, zafascynowani scenariuszem, uwierzyli w ten film i w niego zainwestowali.

Był taki moment, że wszystko wisiało na włosku i baliśmy się, że obraz nie ujrzy światła dziennego. Na szczęście "Zwerbowana miłość" pomyślnie przeszła badania fokusowe - 80 proc. respondentów oceniło ją pozytywnie. Dzięki temu bezpośredni dystrybutor - Best Film zdecydował się na pokazywanie obrazu na terenie całego kraju. A wrocławscy aktorzy? W producentach, którzy są stąd, odezwał się lokalny patriotyzm i skorzystali z doświadczonej kadry.

Ścieżka dźwiękowa jest dość dyskretna, ale dzięki temu osiągnąłeś "efekt asymilacji" filmowej czasoprzestrzeni z ilustrującymi ją dźwiękami. Jak podczas sceny, kiedy Anna (Joanna Orleańska) dowiaduje się, że rzekomo ma raka i w tle słyszymy tylko dyskretne pulsowanie, jakby bicie serca. Ten "efekt asymilacji" jest celowy, czy bałeś się pójść na całość?
W przypadku autorskich projektów pozwalam sobie na odwagę i pewną swobodę. Tutaj muszę pamiętać, że muzyka filmowa jest muzyką użytkową i ma służyć obrazowi. Wiedziałem, że moja rola musi się ograniczyć do ilustracji, bo sposób, w jaki zostały pokazane zdjęcia w filmie, przypomina mi bardzo klimat filmów z gatunku noir - dużo półcieni i bliskich planów. Posłużyłem się minimalnymi środkami, zrezygnowałem z wszelkich mocnych, patetycznych elementów, które mogłyby tylko ugroteskowić daną scenę. Działałem bardziej podprogowo. Wątek miłosny w filmie nie do końca spełniał moje wyobrażenie o takiej muzyce, ale film to przecież sztuka kompromisu reżysera, producentów, scenarzysty i aktorów.

Jak przebiegał proces komponowania?
Pisałem muzykę do konkretnych scen, trwało to niecałe pół roku z małymi przerwami. Była też praca z orkiestrą w moim studiu, w tym bardzo znacząca rola solisty Tomka Kasiukiewicza, który nagrał wszystkie najważniejsze fragmenty motywu przewodniego na puzonie. Pojawił się też świetny waltornista z Filharmonii Wrocławskiej - Mateusz Teliński. Pracowało mi się z nimi przemiło - byli tzw. wartością dodaną. A jeśli chodzi o moje inspiracje, są tak obszerne, że pominę ten temat, raczej skupiałem się na własnej wrażliwości i doświadczeniu.

Na co dzień jesteś liderem elektronicznej formacji Öszibarack, ale produkowałeś też m.in. płyty Hurtu i świetny krążek Niny Stiller, na którym połączyła żydowskie pieśni ludowe z muzyką taneczną. Teraz przyszedł czas na muzykę filmową?
Zawsze chciałem pisać muzykę filmową, fascynuje mnie korelacja dźwięku z obrazem. Teraz jednak najważniejsza dla mnie jest kolejna płyta Öszibarack, potem praca z Igorem Pudłą ze Skalpela nad naszym wspólnym albumem, który chcemy wydać już od dwóch lat. Rzeczywiście, szczególnie przełom lat 2009 i 2010 był dla mnie czasem dość filmowym, ale nie zabiegam o tego typu propozycje. Jeśli znów pojawi się taka okazja, to świetnie.

Agim Dzeljilji
Kompozytor, producent, gitarzysta, klawiszowiec, realizator dźwięku.
Członek zespołu Öszibarack, z którym nagrał trzy płyty. Poza tym to człowiek orkiestra. Produkował płyty Hurtu, Niny Stiller, N.O.T, Husky. Autor muzyki teatralnej (m.in. "Konik Garbusek" w Zdrojowym Teatrze Animacji w Jeleniej Górze) i filmowej. Dzięki "Zwerbowanej miłości" - opartej na autentycznych wydarzeniach, jakie rozegrały się w 1989 r., fabule w reżyserii dokumentalisty Tadeusza Króla z Joanną Orleańską i Robertem Więckiewiczem w rolach głównych - debiutuje jako kompozytor muzyki filmowej na dużym ekranie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska