Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ach, ci rowerzyści... Minęło 100 lat, a we Wrocławiu nadal na nich narzekają

Robert Migdał
Gazeta „Breslauer Zeitung”. Wrocław (Breslau). Rok 1932. Fragment listu jednego z czytelników - pana E. J. Fnn’a do redakcji:

„Mam wrażenie, że wszystko, czego zabrania się rowerzystom, jest przez nich z uśmiechem ignorowane. Od zachowań niezgodnych z przepisami drogowymi nie odstraszają ich nawet kary pieniężne. Przykładu nie trzeba długo szukać. Wielu z nich jeździ bez światełek odblaskowych i bez oświetlenia; pasażerów, w szczególności dzieci, sadza się na kierownicy i tak jedzie; wiele razy widziałem, jak rowerzyści jeżdżą bez trzymanki itp. Ponieważ policjantów nie ma tak wielu, by mogli jeździć za każdym rowerzystą, więc te rowerowe przyzwyczajenia będą się rozwijać. I tak nasi dwukołowi przyjaciele będą swoim nieroztropnym zachowaniem nadal przeszkadzać w ruchu drogowym i sprowadzać niebezpieczeństwo nie tylko na siebie. Takie niebezpieczne zachowania na drodze można zauważyć przede wszystkim u młodzieży w wieku szkolnym - nastolatki bowiem wcale nie zwracają uwagi na przepisy ruchu drogowego i nie zważają na niebezpieczeństwo, które na nich czyha. Notoryczne na przykład jest prześlizgiwanie się między samochodem a tramwajem, jazda jeden obok drugiego (albo nawet w więcej osób - rower przy rowerze) i pogaduszki w czasie przemieszczania się - to wszystko jest źródłem wielkiego niebezpieczeństwa, na które młodzież nie zwraca uwagi. (...) W tym celu trzeba jednak nie tylko mówić, co wolno, a czego nie, ale także surowo i dotkliwie karać. I tu jest zadanie policji - mandat powinien zostać wystawiony za każdym razem, gdy rowerzysta naruszy przepisy ruchu drogowego”.

Brak oświetlenia, światełek odblaskowych, jeżdżenie bez trzymanki czy przewożenie pasażerów na kierownicy... Drogi Herr Fnn. W dzisiejszych czasach, A.D. 2016, to pestka, pikuś, betka... Dzisiejsi rowerzyści mają znacznie większe grzechy na sumieniu, niż sto lat temu, choć tak samo, jak w Pana czasach, denerwują wrocławian (jeżdżąc chodnikami i dzwoniąc dzwonkiem na przechodniów, żeby im zeszli z drogi czy pędząc środkiem przejścia dla pieszych, choć powinni zejść z roweru.

Tak samo, jak sto lat temu, podnoszą ciśnienie kierowcom (spowalniają ruch, jadąc ulicą, choć tuż obok, przy jezdni mają piękną, długą, bezpieczną ścieżkę rowerową - wybudowaną za ciężkie miliony, żeby żyło się im lepiej). Ale nie korzystają - bo wielu rowerzystów (nie mówię, że wszyscy) lubią sporty ekstremalne (przeciskanie się między autami, ocieranie o autobus, slalom między osobówką, taksówką a autem dostawczym - adrenalina na dwóch kółkach).

Herr Fnn, nic się nie zmieniło - „wszystko, czego zabrania się rowerzystom, jest przez nich z uśmiechem ignorowane”. Wielu z nich w dzisiejszym Wrocławiu nie przejmuje się zakazami (jak mają czerwone światło na drodze, to wpadają z impetem na chodnik i suną przez pasy na zielonym, by ponownie wjechać na drogę), wielu - bo oczywiście nie wszyscy - uważają, że jeżeli mają dwa kółka, to im wszystko wolno. No dobrze - może nie wszystko, ale więcej niż kierowcom aut, niż pieszym.

Mam wrażenie, że na zmianę sposobu myślenia cyklistów (myślenia o innych, nie tylko o sobie) nie wystarczy kolejne sto lat, a znacznie, znacznie więcej...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska