Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

8 lat życia w bólu. Ginekolog skazał kobietę na cierpienie

Ewa Chojna
Biegli uznali, że Robert N. (na zdjęciu) w 2002 roku w trakcie cesarki nie sprawdził pola operacji przed jego zamknięciem, a pielęgniarka Małgorzata P. nie policzyła opatrunków
Biegli uznali, że Robert N. (na zdjęciu) w 2002 roku w trakcie cesarki nie sprawdził pola operacji przed jego zamknięciem, a pielęgniarka Małgorzata P. nie policzyła opatrunków fot. Piotr Krzyżanowski
Ruszył proces znanego lubińskiego lekarza i pielęgniarki. Prokuratura oskarża ich o zaszycie w brzuchu pacjentki materiałów opatrunkowych w trakcie cesarki!

Przed Sądem Rejonowym w Lubinie ruszył proces przeciwko lubińskiemu ginekologowi - Robertowi N. oraz pielęgniarce - Małgorzacie P. Oskarża się ich o to, że w trakcie cesarskiego cięcia wykonanego w 2002 roku w prywatnej klinice położniczej "Femina" zaszyli w brzuchu pacjentki gazę oraz fragmenty nici chirurgicznych.

Poród to najważniejsza chwila w życiu kobiety. Poprzedzają go miesiące oczekiwania i przygotowań na przyjęcie nowego członka rodziny. Z każdym tygodniem ciąży robi się coraz bardziej nerwowo, dlatego by choć trochę uspokoić siebie, kobiety szukają najlepszych specjalistów i najlepszych klinik. Chcą, by ich dzieci przyszły na świat zdrowe i otoczone fachową opieką.
Właśnie tego chciała dla siebie i swego maleństwa przyszła matka, która zdecydowała się rodzić w nieistniejącej już "Feminie" - prywatnej lubińskiej klinice, gdzie na świat przyszło setki dzieci z całego regionu. Zwiodły ją dobre opinie pacjentek, które swoje porody przeszły tu szczęśliwie. Nie podejrzewała, że obdarzy zaufaniem lekarza, który sprowadzi na nią lata cierpień.
Pierwsze dziecko nasza bohaterka urodziła w 2002 roku. Ciąża została rozwiązana poprzez cesarskie cięcie. Kobieta źle zniosła zabieg, dłużej pozostała w szpitalu i bardzo długo dochodziła do siebie.

- Od tego czasu borykałam się z bólem w nadbrzuszu, jeździłam do wielu lekarzy, robiono mi różne badania, ale dopiero później okazało się, że na jelicie wyrósł mi 11 centymetrowy guz - opowiadała nam poszkodowana. - Ból w nadbrzuszu promieniował, przez te wszystkie lata lekarze nie potrafili zdiagnozować, co mi dolega, leczyli mnie w kierunku bólu żołądka - wspomina.

Po sześciu latach kobieta znów zaszła w ciążę. Nie chciała oddać się w ręce innego specjalisty, dlatego też po raz drugi udała się do "Feminy". Tam zajął się nią ten sam lekarz ginekolog, który prowadził pierwszą ciążę. Zaplanowano drugą cesarkę i wkrótce dziecko szczęśliwie przyszło na świat. W trakcie zabiegu lekarze w ciele kobiety nie zauważyli nic niepokojącego.
Aż do chwili, kiedy w 2010 roku z zagrożeniem życia kobieta trafiła do lubińskiego ZOZ.

- Zrobiono mi badanie rentgenowskie. Na zdjęciu RTG lekarz z chirurgicznej izby przyjęć stwierdził obecność guza w jamie brzusznej - wspomina poszkodowana. - Dla pewności zrobiono mi tomograf komputerowy, okazało się, że osiem lat temu po zabiegu pozostawiono mi w ciele gazik i nić chirurgiczną w okolicy jelita cienkiego. W życiu nie spodziewałam się, że takie coś mnie spotka, szczególnie, że rodziłam w prywatnej klinice. Chciałam mieć jak najlepszą opiekę.

Ostatecznie poszkodowana kobieta przeszła kolejną operację, w trakcie której wycięto jej 30 centymetrów jelita. Lekarze starali się również odbudować zniszczoną ścianę jelita pacjentki.

- W takiej sytuacji słowo "przepraszam" nie wystarczy. Równie dobrze mogłam się nie obudzić po zabiegu - mówiła nam rozgoryczona lubinianka.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Sprawą zajęli się śledczy. Przez cztery lata zbierano materiały w sprawie, przesłuchano szereg świadków. W końcu zarówno lekarzowi, jak i towarzyszącej mu w zabiegu cesarskiego cięcia w 2002 roku pielęgniarce, postawiono zarzuty.

Swoje opinie do sprawy wydali również biegli z zakładów medycyny sądowej z Białegostoku i Warszawy.

- Biegli orzekli, że oba zabiegi cięcia cesarskiego przeprowadzono zgodnie z wiedzą medyczną i sztuką lekarską - powiedziała nam Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy. - Eksperci nie mieli jednak żadnych wątpliwości, że pozostawienie w jamie brzusznej ciała obcego świadczy o braku należnej staranności w czasie operacji i stanowi istotną nieprawidłowość postępowania medycznego, kwalifikując to postępowanie do kategorii błędu medycznego.

Zgodnie z opinią, w trakcie każdego zabiegu operacyjnego zarówno na operatorze, jak i instrumentariuszce ciążą obowiązki, które mają na celu uniemożliwienie pozostawienia w polu operacyjnym narzędzi chirurgicznych lub materiałów opatrunkowych. - Zdaniem biegłych, oskarżony w czasie zabiegu operacyjnego cesarskiego cięcia w 2008 roku winien zlokalizować ciało obce - dodaje Liliana Łukasiewicz.

Zdaniem biegłych oskarżony Robert N. w 2002 r. nie sprawdził pola operacyjnego przed jego zamknięciem, zaś Małgorzata P. nie przeliczyła materiałów opatrunkowych użytych do zabiegu.

Po zakończeniu pierwszej rozprawy przed lubińskim sądem rejonowym udało nam się porozmawiać z przedstawicielem prokuratury.

- Prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko lekarzowi ginekologowi oraz pielęgniarce o czyn, który stanowi narażanie pacjentki na utratę życia albo ciężki uszczerbek na zdrowiu - powiedziała nam Joanna Szymczak-Skiba, prokurator Prokuratury Rejonowej w Lubinie. - Zagrożone jest to karą pozbawienia wolności do pięciu lat. Na pierwszej rozprawie oskarżeni złożyli wyjaśnienia. Na kolejnych będą przesłuchiwani świadkowie - dodała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska