Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

45. Wratislavia Cantans to już historia

Magdalena Talik
Paul McCreesh i Grande Messe des Morts na finał
Paul McCreesh i Grande Messe des Morts na finał fot. materiały prasowe
Świetnie poprowadzona przez Paula McCreesha Grande Messe des Morts Berlioza zakończyła w niedzielę festiwal.

Tegoroczna edycja Wratislavii Cantans przypominała sinusoidę. Inauguracja z mocnym akcentem w postaci obecności Philippe'a Herreweghe, potem ciekawy, ale jednak dość przewidywalny repertuar, wreszcie fenomenalny występ Marka Minkowskiego z Sinfonią Varsovią, który podniósł ciśnienie niejednemu melomanowi. I na finał świetnie poprowadzona przez Paula McCreesha Grande Messe des Morts Berlioza.

Nie da się jednak ukryć, że przez kilka dni brakowało na festiwalu wydarzeń (a zwłaszcza repertuaru), które wywoływałyby ożywione dyskusje i zapadały w pamięć. Zadziwiające, ale dopiero obecność słynącego z kontrowersyjnych wykonań Marka Minkowskiego ożywiła atmosferę, wprowadziła tak potrzebną dynamikę. Zwłaszcza fenomenalne wprost wykonanie pout pourri z opery "Robert Diabeł" Giacomo Meyerbeera, dzieła dziś wywołującego zarówno okrzyk zachwytu nad inwencją twórczą autora, jak i lekko szyderczy uśmiech nad kiczem, jaki wydaje się być cechą stylu niemieckiego kompozytora.

Minkowski rozkołysał orkiestrę, panował nad każdym detalem. Były wprawdzie i drobne potknięcia (nieco rozczarowało szaleńcze w tempie wykonanie uwertury do mozartowskiego "Don Giovanniego"), ale jako całość będzie to koncert, który wspominać będziemy z zachwytem jeszcze długo.

Innego rodzaju, ale nie mniejsze zainteresowanie wzbudziło wykonanie monumentalnej w obsadzie Grande Messe des Morts Hectora Berlioza. Paul McCreesh zapewniał, że interesują go w utworze francuskiego mistrza przede wszystkim wyciszone fragmenty chóralne i przy wyborze Requiem nie kierował się chęcią zabłyśnięcia w kierowaniu 450-osobowym zespołem instrumentalnym i wokalnym. Słowa dotrzymał, zresztą w zachwycający sposób wyeksponował zwłaszcza wszystkie następujące po Offertorium ogniwa mszy. Zaraz po festiwalu angielski dyrygent dokona nagrania Grande Messe des Morts na dwie płyty, jakie ukażą się nakładem nowej wrocławskiej marki, pod szyldem której rejestrowane będą wielkie dzieła oratoryjne. Następnym w kolejności będzie "Eliasz" Feliksa Mendelssohna-Bartholdy'ego.

McCreesh zaznaczał od początku, że będzie się starał związać silniej festiwal z działającymi tu zespołami, czego dowodem był m.in. wspólny, bardzo udany koncert Gabrieli Consort i Chóru Filharmonii Wrocławskiej. Największe zainteresowanie wśród melomanów wzbudziła niewątpliwie inauguracyjna Msza h-moll Jana Sebastiana Bacha z udziałem Collegium Vocale Gent pod dyrekcją Philippe'a Herreweghe. Gigantyczna kolejka przed katedrą św. Marii Magdaleny przywodziła na myśl festiwale sprzed lat, gdzie podobna liczba melomanów oczekiwała na koncert Johna Eliota Gardinera. Dziś, choć gwiazdy światowego formatu wydają się być w zasięgu możliwości, wciąż mamy niedosyt wielkich wykonań.

Na festiwalu potrzeba repertuarowej "świeżej krwi" - utworów, którym należy dać drugie życie

Herreweghe dał, jak zwykle zresztą, popis kunsztu w odczytywaniu bachowskich dzieł, ale i lekcję wyważenia, która przyda się wszystkim wykazującym chęć zmierzenia się z wielkimi dziełami niemieckiego kantora. Z kolei oczekiwany tak bardzo francuski barok zupełnie rozczarował w wyborze fragmentów, jakiego dokonał Skip Sempé ze swoim zespołem Capriccio Stravagante. Monotonne wykonanie dopełniło czary goryczy.

Przykłady znakomitych koncertów Minkowskiego i McCreesha pokazują, że na festiwalu potrzeba repertuarowej "świeżej krwi" - utworów, które zapomniano, ale którym warto dać drugie życie. Pod warunkiem jednak, że dokona tego znakomity, świadomy swojej misji dyrygent. Wtedy festiwal wspominać można latami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska