Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

100 dni prezydenta Rafała Dutkiewicza, czyli jak można czwarty raz obchodzić swą osiemnastkę

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas, redaktor naczelny
Arkadiusz Franas, redaktor naczelny
Niedawno moja znajoma pochwaliła się, że jej koleżanka awansowała, obejmując funkcję mobile audience measurement directora. Cieszę się z każdego sukcesu znajomych moich znajomych, ale do dziś nie wiem, czym pani będzie się zajmowała. I natychmiast mi się przypomina, jak w minionej epoce nieudolnego budowania socjalizmu pojawił się zawód "konserwator powierzchni płaskich", czyli inaczej sprzątacz.

Ten akapit o tajemniczo brzmiących idiotyzmach językowych to tylko wprowadzenie do tego, jak coraz mniej rozumiemy otaczającą nas rzeczywistość. Otóż w tygodniu niektórzy świętowali 100 dni prezydenta Rafała Dutkiewicza. Nie mam wiedzy, czy sam zainteresowany też się pochylił nad tym urzędniczym rachunkiem sumienia, ale jako matematyk może potrafił policzyć, że de facto to już 1559 dni, zakładając, że rok liczymy jako 365, a jeden przestępny 366. Uprościłem nieco metodę, bo nie chciało mi się na piechotę liczyć, ile dób nam panuje Rafał Dutkiewicz, który pierwszy raz w magistracie pojawił się 20 listopada 2002 roku o godzinie 8.15 (tak, mam to udokumentowane). Dlatego podsumowanie 100 dni jest kompletną bzdurą i naiwną wiarą, że po trzech kadencjach Rafał Dutkiewicz postanowił się diametralnie zmienić. Takie rzeczy to tylko w sadze "Gwiezdne wojny", gdzie Darth Vader, ratując syna, przechodzi z Ciemnej Strony Mocny na Jasną Stronę Mocy i ponownie zostaje seniorem Skywalkerem. Przepraszam tych, którzy nie widzieli owej sagi filmowej i może wytłumaczę to inaczej. To tak samo, jakby ktoś uwierzył, że kiedykolwiek prezes Jarosław Kaczyński pójdzie naspacer z psem, bo go żona o to poprosiła. Prezydenta Rafała Dutkiewicza można i należy rozliczać tylko za wszystkie kadencje razem.

To jest dokładnie ten sam prezydent, otoczony tymi samymi urzędnikami. I nawet jeśli na froncie czasami pojawią się nowe twarze, to w sposób magiczny przechodzą na tę stronę mocy, która obowiązuje w ratuszu. Że teraz prezydent bardziej otworzył się na prośby mieszkańców? Owszem, zaczął przyjmować w swym gabinecie, ale terminy skończyły się szybciej niż u ortopedów w przychodniach, a poza tym to klasyczne działanie pod publikę, bo efekty tych spotkań są mizerne. Czego zresztą można było się spodziewać przy tym modelu magistratu. Magowie od wizerunku pana prezydenta pokazują spektakularne akcje, jak to Rafał Dutkiewicz odbiera telefon od zatroskanego wrocławianina, któremu przeszkadza za wysoki murek nad Odrą i wody szeleszczącej nie widać. Pan prezydent wzorem wszystkich zatroskanych wodzów obiecuje, że nawet sam pójdzie z młotkiem i kilka cegiełek rozbierze. Rozebrał? Szkoda tylko, że owi "specjaliści" (cudzysłów nie jest pomyłką korekty) nie powiedzieli panu prezydentowi, że dobrze by było za wyjazd na wiec poparcia Bronisława Komorowskiego zapłacić z własnej kieszeni, a nie miejskiej. Bo na pewno Rafała Dutkiewicza na to stać, zwłaszcza że po interwencji mediów i tak zapłacił. Kasa bez zmian, a smrodku by nie było.

Nie ma od 100 dni we Wrocławiu nowego Rafał Dutkiewicza. Jest ten sam. Który wybudował nowy stadion zamiast wyremontować niszczejący Olimpijski, który odpowiada za organizację ruchu na ulicach, przygotowuje na przyszły rok Europejską Stolicę Kultury, o której nadal nic nie wiemy. I cały czas ma zaufanie wrocławian, co Państwo potwierdzają w wyborach. 1559 dni, nie 100. Osiemnastka, jak każde inne urodziny, jest tylko raz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska