Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmierzch imperium według Kapuścińskiego

Jacek Antczak
Na wystawie są m.in. zdjęcia z puczu w ZSRR w 1991 roku
Na wystawie są m.in. zdjęcia z puczu w ZSRR w 1991 roku Ryszard Kapuściński
Zdjęcia autorstwa wielkiego reportera na wystawie w Muzeum Narodowym we Wrocławiu

- Mam wiele pięknych dowodów, że świat pamięta o Ryszardzie. Ale zadaniem mojego życia jest robienie wszystkiego, by ta pamięć była żywa i pokazywała mojego męża takiego, jakim był - mówi Alicja Kapuścińska, wdowa po największym polskiego reporterze, który zmarł w 2007 roku. - Akurat o jego zdjęciach, które robił przez całe życie i które my też wciąż odkrywamy, jego czytelnicy niewiele wiedzą - dodaje Alicja Kapuś-cińska, która wczoraj we wrocławskim Muzeum Narodowym otwierała wystawę "Zmierzch imperium".

Złożona jest ze zdjęć, które są zapisem reporterskich podróży Kapuścińskiego po Związku Radzieckim z przełomie lat 80. i 90., a uzupełniona fotografiami z podróży do rodzinnego Pińska z 1979 roku.
- Cały świat zna Ryszarda Kapuścińskiego jako wybitnego reportera, a od kilku lat odkrywa jego nieznane oblicze jako autora znakomitych, reporterskich zdjęć - tłumaczy Karolina Wojciechowska, kuratorka wystawy i prezes Fundacji RyszardaKapuścińskiego. - Wystawa "Zmierzch imperium" jest kolejną, którą pokazujemy we Wrocławiu. I z pewnością nie ostatnią. W archiwum Ryszarda Kapuścińskiego zgromadziliśmy i zdigitowalizowaliśmy już 10 tysięcy negatywów. Są wśród nich prawdziwe skarby, między innymi z podróży do Chin, Japonii, Ameryki Południowej czy niezwykłe zdjęcia z Ghany i Angoli zrobione w latach 60. Takich zdjęć nie mają nawet najsłynniejsze agencje fotograficzne na świecie. Bo Ryszerd Kapuściński był jednym z kilku reporterów, którzy odważyli się zapuścić wtedy w ten rejon świata - opowiada Karolina Wojciechowska.

Zdjęcia, które trafiły na ekspozycję pt. "Zmierzch imperium", odnaleziono kilka lat temu w prywatnym archiwum autora "Imperium". Ryszard Kapuściński planował wystawę fotografii, które wykonał podczas podróży po ZSRR. Sam wybrał i wykadrował zdjęcia, a negatywy kilkuset fotografii schował w szarych kopertach. Po raz pierwszy zaprezentowane zostały dwa lata temu w warszawskiej "Zachęcie".
- Cieszę się, że trafiły do Wrocławia, z którym oboje mieliśmy wyłącznie dobre wspomnienia. Byłam tu z Rysiem, gdy odbierał doktorat honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego i nie zapomnę pięknej laudacji wygłoszonej przez profesora Jana Miodka - powiedziała nam Alicja Kapuścińska.
Wystawę można oglądać w Muzeum Narodowym (pl. Powstańców Warszawy 5) do końca września.

W piątkowym magazynie "Gazety Wrocławskiej" opublikujemy obszerną rozmowę z Alicją Kapuścińską.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska