W sierpniu 1980 r. w autobusie pracowniczym, zbierającym kierowców na pierwszą zmianę, by dowieźć ich do zajezdni, Surowiec pokazał kolegom ulotkę. Gdy dojechali na Grabiszyńską, było jasne: będzie strajk. Tak, jak w stoczni w Gdańsku, o czym mówiła przywieziona z Wybrzeża ulotka.
Tomasz Surowiec w pierwszych niezależnych związkach zawodowych był skarbnikiem. Zrezygnował przed I zjazdem, na którym wybrano nowe władze dolnośląskiej „S”. Przewodniczącym regionu został wtedy Władysław Frasyniuk, a rzecznikiem finansowym związku Józef Pinior. Tomasz Surowiec pracował już na etacie w Zarządzie Regionu - jako kierowca.
- I miał własne auto, co wtedy nie było powszechne - wspomina Józef Pinior, który nie tylko z powodu owego dużego fiata wybrał Surowca, by 3 grudnia 1981 r. pojechać razem z nim do banku przy Ofiar Oświęcimskich. - Tomek nie wiedział, że zamierzam wyjąć wszystkie związkowe pieniądze, zostawiając na koncie ilość niezbędną do operacji finansowych na około 2 tygodnie. Ale nie zadawał zbędnych pytań. I wiedziałem, że nie zawiedzie - mówi Józef Pinior.
Po wprowadzeniu stanu wojennego i odkryciu, że dolnośląska „S” ukryła przed władzą swoje pieniądze, Surowiec został zatrzymany. Jego przesłuchanie wyemitowano w Dzienniku Telewizyjnym, a w archiwach IPN zachowało się zobowiązanie do współpracy z SB. - Pewnie podpisałem, bo się bałem i miałem małe dziecko. Ale wiem, że nikomu krzywdy nie zrobiłem - mówił kilka lat temu w książce „80 milionów. Historia prawdziwa”.
- Tomek był uczciwym człowiekiem. Szlachetnym. I zawsze wiernym ideałom Solidarności. I takim go zapamiętam nie tylko ja - dodaje Józef Pinior.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?