Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Przepraszam, czy tu biją...

Andrzej Górny
Tomasz Hołod/ Gazeta Wrocławska
Podczas gali KSW w Łodzi Pudzianowski bił się z komikiem Sappem. Amerykańska "Bestia" to rzeczywiście kawał mięcha i jako laik w tej odmianie mordobicia nie dawałem Pudzianowi szans.

Tymczasem były strongman oklepał Afroamerykanina z różnych stron, sprowadził do parteru i wygrał w pierwszej rundzie. Widać tak miało być. Tamten się grzecznie położył i został przez swoich poddany. Powtórka akcji w zwolnionym tempie ukazała, że mało który z ciosów Polaka mógł Sappowi wyrządzić krzywdę, większość trafiała w gardę i w powietrze. Po walce przegrany z uśmiechem tulił przeciwnika, a wesolutki był jakby mu kto w kieszeń nakapał kasy.

Polak przeciwnie, nie wyglądał na szczęśliwego, pochmurny był jak listopadowe niebo. Czyżby "Bestia" padła przed czasem, nie pozwalając Pudzianowi wykazać pełni bojowych talentów? Ten "pojedynek" był kalką amerykańskiego cyrku pod tytułem wrestling. Walki są tam reżyserowane, zawodnicy udają, że się mordują, naprawdę nie robiąc sobie najmniejszej krzywdy, a publika udaje, że w to wierzy, albo składa się z debili.

Te maniery ringowe mają wzięcie i wśród krajowych polityków. W 2007 r. marna aktorka Cugier-Kotka odegrała jakąś rólkę dla PO, dwa lata później wystąpiła w reklamówce PiS-u. Wkrótce potem poskarżyła się, że ktoś ją pobił przed własnym domem. Prezes PiS-unatychmiast ogłosił, że to wybryk zwolenników Platformy. Był świadkiem i rozpoznał napastników? Nie wiadomo. Poszkodowana zmieniała zeznania i ostatecznie nie ustalono, czy napaść w ogóle miała miejsce.

Ostatnio szef Solidarności, pan Duda, jak to były komandos, wybrał rozwiązanie siłowe i zorganizował oblężenie Sejmu. Związkowcy nie pozwalali wyjść posłom, którzy uchwalili podwyższenie wieku emerytalnego. W paru wypadkach doszło do szarpaniny, ktoś podobno oberwał drzewcem sztandaru. Zapowiadane są skargi do prokuratury, rozprawy sądowe, rozrywki tak ulubione przez sarmatów.

Niesiołowski twierdzi, że red. Stankiewicz o mało mu nie wybiła zębów kamerą, prawica lamentuje, że polityk redaktorkę pobił i nalega, aby rządząca partia usunęła go ze swych szeregów. W powietrzu latają inwektywy typu bezideowy cham, następca Hitlera, ćwierćinteligent (to o prezydencie), oprócz oczywiście kultowego okrzyku - złodzieje!

Lech Wałęsa "wyszedł z nerw" i podpowiedział premierowi, że związkowców przed Sejmem należało spałować. Były prezydent, demokrata (który widać rozumie to słowo tak jak mu wygodnie), całkiem zapomniał, jak to jego pałowano? Trudne do pojęcia.
Możliwe, że utarczki słowne i ręczne to tylko skutek nerwów, albo też wrogowie odgrywają farsę na użytek gawiedzi, by później zgodnie się z niej wyśmiewać przy piwku.

Żadna to pociecha - klasa polityczna dawno sięgnęła bruku. Nawet jeśli uda jej się przerobić bruk na asfalt (na co się nie zanosi), żenada pozostanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska