Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Nowe, świeckie, kryminalne tradycje

Andrzej Górny
Przysłało mi mejlem ofertę niejakie Andante (czy jakoś tak). Proponuje m.in. potrawy prosto z Japonii albo zabiegi fryzjerskie salonowego balwierza. Jako szczery patriota wzgardziłem tymi luksusami. Kwitnące wiśnie mam u teścia w ogródku, a strzygę się w zakładzie na rogu, gdzie biorą cztery razy taniej niż Andante.

Za to moją uwagę zwrócił 5-dniowy pobyt u niejakiej Zosieńki za 550 zł. Poznałem w życiu kilka Zosienek i żadna nie była tak mało wymagająca. W końcu zorientowałem się, że Zosieńka to willa w górach, a świąteczny tam pobyt obfituje w atrakcje, m.in. święcenie koszyczka i koncert góralskiej kapeli.

Może bym się zdecydował, ale zniesmaczył mnie brak stosownych form grzecznościowych. Dlaczego oferenci zwracają się do mnie per ty? Czy ja z Andantem piłem bruderszaft? I dlaczego, aby zrezygnować z ich usług, muszę się gdzieś tam logować i tłumaczyć, czego od nich nie chcę? Z tego miejsca oświadczam, że nie potrzebuję ani mercedesa, ani środka na porost włosów, ani kredytu i wszyscy ci domokrążcy (komputerokrążcy?) powinni się ode mnie delikatnie odp…ukać.

To samo dotyczy portali wzajemnej adoracji, na które co chwila zapraszają mnie "znajomi", których 90 procent nie znam. Tych kilku faktycznych znajomych, na które operatorzy się powołują, z kolei nie przyznaje się, aby mnie zapraszali. Ciekawostka taka wirtualna.

Osławiona krzywizna banana i zaliczenie ślimaka do ryb świadczą o tym, że wyobraźnia biurokratów jest nieokiełznana

Organa ścigania wykryły w Tatrach groźnego przestępcę. Wyprodukował bez odpowiednich zezwoleń aż 11 oscypków, co Wysoki Sąd wycenił na pół roku w zawieszeniu.

Cóż za sukces! Przypomniało mi to aferę sałatkową w jednej z wrocławskich knajp w latach 60. Śledczy policzyli, że kucharki połączone spiskiem z bufetową kradły z każdej porcji sałatki jarzynowej 10 gramów pietruszki i 20 gramów marchewki oraz 5 ziarenek zielonego groszku, a do właściwej wagi uzupełniały ziemniakami. Łupy, pomnożone przez liczbę porcji i liczbę dni, w których uprawiały ów proceder, dały już kwotę, którą trzeba odpokutować za kratkami.

Inny zbrodniarz z tamtych czasów zerwał kwiatek z miejskiego klombu, aby go wręczyć narzeczonej i też dostał wyrok bez zawieszenia. Były i poważniejsze dramaty, jak kara śmierci w aferze mięsnej. A wszystko to na zamówienie władzy przeprowadzającej kolejne akcje. Temida w każdych czasach była nie tylko ślepa, ale i głucha, a przede wszystkim posłuszna.

Porównywanie idiotyzmów komunistycznych z unijnymi jest nadużyciem, ale chyba niewielkim. Że się już nie stawia za byle co pod ścianą, to duży postęp. Ale osławiona krzywizna banana albo zaliczenie ślimaka do ryb słodkowodnych świadczą o tym, że wyobraźnia biurokratów jest nieokiełznana.

Niewykluczone, że za kilka lat z hukiem wpadnie do mnie (albo do was) oddział antyterrorystyczny. Sprawdzą, czy zawartość tartej bułki w kotlecie mielonym jest zgodna z unijnymi dyrektywami oraz skonfiskują nielegalną nalewkę dereniową domowej produkcji.

Skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie, chcieliście Unii, no to ją macie. Pstrąg!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska