Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Bezczelnie ekskluzywne oferty

Andrzej Górny
Ja to mam szczęście, bo w tym momencie (jak mi donoszą z Sulejówka) należę do wybranych osób. Mam bowiem niepowtarzalną okazję otrzymać ekskluzywny, pozłacany medal z wizerunkiem banknotu 50-złotowego.

Cóż za podwójna satysfakcja, bo nie dość, że do narodu wybranego należę, to jeszcze kantor numizmatyczny z Sulejówka uczynił mi zaszczyt i też wybrał. Przeważnie podobne przesyłki zsyłam bez namysłu do kosza, ale zainteresował mnie ów ekskluzywny medal z ekskluzywnym banknotem. No i rzeczywiście oferta jest bogata, na medalu aż dwóch Janów Pawłów II; jeden na banknocie, drugi wyryty w metalu. Wszystko za marne 29 zł.

Przyznam szczerze, że gdyby za 29 zł można było kupić prawdziwą pięćdziesięciozłotówkę, nabyłbym nawet większą ilość. Ale po co mi medal, na który nie zasłużyłem? W dodatku cała sprawa podejrzanie mi przypomina dawno potępiony handel odpustami i relikwiami świętych.

Gryzie mnie też ów Sulejówek. Stamtąd spodziewałbym się raczej pamiątkowego banknotu z wizerunkiem medalu z podobizną marszałka Piłsudskiego. Do papieża bardziej pasowałby adres watykański lub chociaż wadowicki. Ktoś tu najwyraźniej nieprecyzyjnie przemyślał biznesplan.
Inna znów firma zawiadamia, że mam gwarantowaną szansę wygrania 575 000 zł. Jest też kilka nagród mniejszej wartości, samochód i 500 zegarków.

Ponadto obdarzają mnie przywilejem zakupienia u nich "Atlasu Polski" za 70 zł bez 4 groszy. Jak kupię, to dostanę darmo wałek do masażu. Przepraszam, ale podobnym przywilejem sam się mogę obdarzyć, jeśli wejdę do pierwszej lepszej księgarni i poproszę o atlas. Brak wałka jakoś zniosę.

A co to znaczy gwarantowana szansa wygrania? Tyle że masz szansę, jak w każdej grze, czasem jedną na tysiąc, czasem jedną na 10 milionów. Po przełomie ustrojowym, kiedy podobny proceder startował, do redakcji przychodziły po wyjaśnienia całe rodziny lub pojedyncze osoby. Ludzie byli często przekonani, że owa "gwarancja" oznacza, iż forsę mają w kieszeni. Rozczarowanie było bolesne.

Dziś już tylu naiwnych nie ma, ale trochę ich chyba zostało, skoro przez pocztę, przez telefon i z telewizora stale nas różni mamią nadzwyczajnymi okazjami.

Kto się da zrobić w bambuko sam sobie winien, bo powinien już dawno zrozumieć, że najdroższe są nadzwyczajne okazje oraz darmowe prezenty. Tylko za co przy okazji cierpią niewinne lasy? Na nadesłane oferty, o których wspomniałem wyżej, zmarnowano w sumie 10 kartek papieru formatu A-4. Szkoda drzew.

W polityce na razie rozhowory pourazowe i rozliczeniowe. Panowie i panie drą koty, a nawet Palikoty.
Schetyna skopany, bo sfaulowany, czy słusznie żółtą kartką ukarany?

Ziobro podgryza prezesa wszechmogącego, czy świetlisty szlak mu podpowiada dla wspólnego dobra? Komorowski knuje przeciw Tuskowi, czy wspólnie z nim?

Mieliście państwo przywilej głosowania, a teraz macie gwarantowaną szansę, że uda się w tej powyborczej pospolitości połapać.

Powodzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska