Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wykorzystywał siostry, a potem je zastraszał

Marcin Rybak
Wrocławian Andrzej B. wykorzystywał seksualnie trzy nieletnie dziewczynki - twierdzi prokuratura. Próbował gwałcić. Jedną zastraszał, że jak komuś powie to ją zamknie w piwnicy i że „pożałuje”.

Wpadł rok temu po jedenastu miesiącach wykorzystywania Marty - córki swoich znajomych. Dziecko jest upośledzone umysłowo „w stopniu lekkim”.

Wtedy to wyszło na jaw, że kilkanaście lat temu jego ofiarami były jej dwie młodsze siostry. Jedna z nich o traumatycznych przeżyciach powiedziała dopiero kiedy już była dorosła.

Proces Andrzeja B. od kilku miesięcy toczy się przed wrocławskim Sądem Okręgowym. Zarzucane mężczyźnie przestępstwa należą do kategorii najcięższych jakie zna prawo - zbrodni.

Pierwszą ze swoich ofiar wykorzystywał dwukrotnie - wynika z uzasadnieniu aktu oskarżenia - w 2001 i 2002 roku. Mieszkali na tym samym osiedlu. On czasem odwiedzał jej rodziców.

Za pierwszym razem zabrał dziewczynę - Ewę - nad rzekę. Tutaj wykręcił jej ręce i próbował zgwałcić. Miała kilkanaście lat, ale mniej niż 15. Nikomu nic nie mówiła przez wiele lat. Rok później znowu próbował wykorzystać dziewczynkę. Dotykał ją w miejsca intymne.

W 2004 roku jego ofiarą stała się inna nieletnia dziewczynka z tej samej rodziny. To Ela. Była towarzyska impreza. Znalazł jakiś pretekst, żeby zaciągnąć dziecko do innego mieszkania. I tam mężczyzna zmusił dziewczynę do seksu oralnego.

Później przed dwa lata siedział w więzieniu, ale za inne przestępstwa. O Eli i Ewie nikt nie wiedział aż do lipca ubiegłego roku. Dopiero wtedy - dokładnie 22 lipca - Andrzej B. został zatrzymany. Dwa dni później trafił do aresztu. Okazało się, że przez jedenaście miesięcy wykorzystywał i zastraszał nastolatkę Martę - młodszą siostrę Ewy i Eli.

Zaczęło się w sierpniu 2015 r. Zabrał dziewczynkę do piwnicyi zmusił ją do stosunku oralnego. Potem zagroził, że jeśli powie rodzinie „to pożałuje”. Dziecko przeżywało swój dramat wiele miesięcy. Od czasu do czasu wpadał i zabierał ją z domu rodziców „do sklepu”. Ale szedł do piwnicy i tu wykorzystywał. Raz próbował zgwałcić, ale Marta się wyrwała i uciekła.

A on powtarzał swoje groźby: - Jeśli powie coś rodzicom to pożałuje. Jeśli zdradzi się z tym co on jej robi, to zamknie ją w piwnicy.

Andrzej B. do winy się nie przyznał. Przekonywał w śledztwie, że to wszystko nieprawda. Ale prokuratura jest pewna swoich dowodów. Eksperci, którzy byli przy przesłuchaniu Marty są pewni, że dziewczynka mówi prawdę nie zmyśla i nie uzupełnia fikcją tego czego nie pamięta.

Biegli lekarze badali też Andrzeja B. Uznali, że jest poczytalny, że miał świadomość tego co robi. Wiedział jak pokierować własnym postępowaniem. Nie stwierdzili też, by był pedofilem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska