W klubie bywało o wiele gorzej. Momentami Śląsk istniał wyłącznie w kieszeniach i domach kilku osób, robiących wszystko, by mecze jednak się odbyły, a piłkarze zjedli choć zupę. Ale na boisku chłopaki dawali z siebie wszystko za Śląsk. Dziś mamy piękny stadion, a warunki do treningu wręcz szklarniowe. Boisko treningowe, główna płyta na Oporowskiej, siłownie, odnowa biologiczna, opieka lekarska, rehabilitacja, dietetyk. Nawet pieniądze są, bo magistrat hojnie sypie groszem. Naprawdę, jeśli wyjąć poza nawias powód wieloletniej mierności Śląska - czyli zabawy dyletantów we właścicieli, prezesów, dyrektorów sportowych i trenerów - w klubie niewiele brakuje.
Tymczasem na boisku wygląda to gorzej, niż w czasach, kiedy brakowało wszystkiego. Dwóch, może trzech zawodników walczy, pozostali przyglądają się wydarzeniom, a po meczu schodzą do szatni bez śladu zmęczenia i plotą bzdury o zablokowaniu. Potem wystarczy odpękać treningi i w kolejnym meczu - znów do wyjściowej jedenastki. Tak to się toczy. Tylko ambicji, sportowej złości, woli walki i punktów do tabeli brak.
Oglądałem niemal wszystkie mecze Śląska od ponad 30 lat. Większość z nich na żywo. Uważam, że obecny skład Śląska to najbardziej bezpłciowa, pozbawiona testosteronu ekipa w historii tego klubu. Grupa ludzi bez ambicji, sportowego zacięcia, woli walki, znajdująca wymówkę do każdej porażki.
Ktoś ich tu sprowadził, zapewnił na kilka lat olbrzymie pensje. Pamiętam, jak się tym kilka osób chwaliło. Dziś jedynym, który patrzy kibicom w oczy jest trener Tadeusz Pawłowski, który podjął się beznadziejnej misji ratowania ekstraklasy. Nie ma szans, bo w składzie pełno wydmuszek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?