Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkich Świętych. Idziemy na cmentarz pomodlić się za naszych zmarłych. Czym się różni 1 od 2 listopada, co wtedy obchodzimy?

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Wideo
od 16 lat
Skąd się wzięła uroczystość Wszystkich Świętych? Czy nie powinniśmy iść na cmentarz raczej 2 listopada, w Dzień Zaduszny? Dlaczego 1 listopada to bardzo radosny dzień? Opowiada o. dr Oskar Maciaczyk, rektor franciszkańskiego seminarium we Wrocławiu, wykładowca Papieskiego Wydziału Teologicznego.

Maciej Rajfur: Kościół obchodzi co roku w listopadzie bardzo radosną uroczystość Wszystkich Świętych. Mówi ono o tym, że są ludzie, którzy zostali zbawieni i przebywają w niebie. A my Polacy w tym dniu idziemy na cmentarze, pochylając się nad grobami bliskich i może wspominamy ich ze smutkiem. Jak to pogodzić?

O. Oskar Maciaczyk: Nie sądzę, żeby nawiedzenie cmentarza musiało być smutne. Ten dzień wiąże się ze spotkaniem z rodziną, ze spokojnym spędzeniem czasu. Spacer alejami cmentarza może być wypoczynkiem. Oczywiście w Kościele katolickim to wielkie święto, ale warto zauważyć, że to jeden z niewielu dni w roku, który obchodzą nie tylko katolicy-chrześcijanie. To ważny moment dla wszystkich ludzi, tworzący przestrzeń do spotkania wokół tematu uniwersalnego: przemijania, umierania. Pamięć o przodkach nie dotyczy przecież tylko katolików. W wielu ludach i środowiskach w historii świata przejawiała się ona na różne sposoby.

Czyli 1 listopada wspominamy tych, którzy są już w niebie, chociaż nie wiemy tak naprawdę, kto się tam znalazł poza tymi, których Kościół wyniósł na ołtarze.

Ciekawa jest historia powstania uroczystości Wszystkich Świętych. Od pierwszych lat chrześcijaństwa ludzie ginęli za wiarę. Męczennicy byli uznawani za świętych i mieli swoje daty, kiedy ich Kościół wspominał w kalendarzu. I do dzisiaj mamy wspomnienia np. św. Franciszka z Asyżu, św. Maksymiliana Kolbe itd. Cały rok jest wypełniony wspominaniem świętych. W pewnym momencie, w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, ludzie doszli do przekonania, że przecież jest wielu świętych, których Kościół oficjalnie nie uznał za świętych. Nie mieli żadnego procesu beatyfikacyjnego, czy kanonizacyjnego. I już w IX wieku papież Grzegorz IV ogłasza z tego powodu uroczystość Wszystkich Świętych. Już wtedy mówiono, że świętość jest pośród nas. Święta jest matka, która opiekuje się dziećmi, ojciec, którzy ciągnie 2-3 etaty, żeby utrzymać rodzinę. Chodzi o świętych, których nie ma w kalendarzu, ale osiągnęli niebo.

A są jeszcze ci, którzy umarli, ale nie trafili do nieba. Ich przywołujemy w myślach z kolei 2 listopada we wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, czyli w Dzień Zaduszny. Bardziej refleksyjnie, z większą zadumą niż 1 listopada.
Są ludzie, którzy już umarli i tworzą Kościół oczyszczający. To ci, którzy nie są godni jeszcze, żeby stanąć twarzą w twarz z Bogiem. Zwykliśmy myśleć o czyśćcu, jak o karze, której źródłem jest Bóg. Ma on pokazywać palcem i mówić: „Nie możesz jeszcze tutaj wejść”. To nie tak. W Piśmie Świętym nie pojawia się ani razu słowo czyściec, ale jest tam bardzo wiele o potrzebie oczyszczenia, odpokutowania i w życiu doczesnym, jak i po śmierci. Już w Starym Testamencie czytamy o potrzebie wspierania zmarłych pamięcią i modlitwą.

Kiedy zatem będę wiedział, że mój bliski zmarły wszedł do nieba i już nie muszę się za niego modlić?
Prawidłowa odpowiedź jest jedna: nie wiem. Przyszła pewna pani do zakrystii, zamawiała Mszę świętą za męża i pyta, jak długo jeszcze ma zamawiać tę Mszę. Ile jeszcze tych modlitw musi odmówić? Kiedy będzie miała pewność, że mąż jest w niebie? Nie wiadomo. Ale jej modlitwa nigdy nie pójdzie na marne. Jeśli mąż trafił do nieba, to on wspiera tych, którzy potrzebują tej modlitwy w czyśćcu. To my po ludzku chcielibyśmy wszystko wiedzieć. Zrobić tabelki, kto gdzie się uplasował, kto jest bliżej nieba, a kto dalej. Takie podejście nie ma zastosowania w rzeczywistości duchowej.

Kościół namawia i zachęca, by uczestniczyć 1 listopada we Mszy świętej, ponieważ dla katolików jest to obowiązek. Sądzę jednak, że większość wiernych za obowiązek traktuje pójście wtedy na cmentarz, zapelenie zniczy, postawienie kwiatów, i nie idzie do kościoła na Mszę.
Po ludzku się nikomu nie dziwię, że ludzie chcą 1 listopada iść na cmentarz. Po pierwsze, taka jest tradycja, po drugie to dzień wolny od pracy, więc mają po prostu taką możliwość. 1 listopada Kościół mówi ludziom, że świętość jest drogą dla nas wszystkich. Bóg zaprasza do nieba każdego. I wierzących, i niewierzących. Myślę, że otoczenie cmentarza pozwala nam to zrozumieć, podjąć refleksję.

Ale przecież od wizyty na cmentarzu się nie zbawimy.
Oczywiście, dlatego warto 1 listopada pójść na Mszę świętą. W historii Kościoła ten drugi dzień listopada jest szczególnym czasem modlitwy za zmarłych. W Polsce jednak po II wojnie światowej system komunistyczny walczył z katolicyzmem i z Kościołem. W czasach PRL unikano sformułowań, które nawiązywałyby do Boga i Kościoła. Dlatego zamiast Boże Narodzenie mówiło się „gwiazdka”. Władzom przeszkadzała nazwa uroczystości Wszystkich Świętych. Jak to, będą mówić o niebie, o życiu wiecznym? Dlatego w Polsce Ludowej 1 listopada nazywano Dniem Wszystkich Zmarłych. Nie ma świętości, nie ma nieba, są zmarli, których chcemy uczcić. I tyle. Wracając do meritum - nie ma nic złego w tym, że 1 listopada idziemy na cmentarze. To droga do świętości nas wszystkich, która wiedzie przez śmierć. Pierwsze dni listopada to nie jest święto tylko tych, którzy odeszli, ale święto nas wszystkich, bo myślimy także o sobie i swoim losie.

Pukają dzieci do klasztoru, gdzie Ojciec mieszka. Drzwi zostają otwarte i słyszy Ojciec: „Cukierek albo psikus”. Co Ojciec wybiera?
Wydaje mi się, że mam pedagogiczne podejście, pracując niegdyś jako katecheta. Wiem, jaka jest wrażliwość dziecka. Na pewno nie przeganiam takich gości, nie straszę ich, nie krzyczę. Doceniam, że coś chcą zrobić ze swoim czasem, że chcą się bawić, że nie siedzą przy komputerze, tylko wychodzą do człowieka. Chociaż jako katolik, jako osoba duchowna wiem, z czym związane są obchody Halloween. Nie popieram ich i myślę, że wyjaśniłbym bardzo dzieciom, z czym ta zabawa się wiąże.

Ale czy dzieci dostałyby cukierka?
Oczywiście!

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska