Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławska gastronomia w PRL-u. Kryminał przy stoliku: niebezpieczne znajomości, portier ze złamanym nosem, w sałatce zabrakło mięsa

Hanna Wieczorek-Ferens
Hanna Wieczorek-Ferens
Jak wyglądała wrocławska gastronomia w czasach PRL-u? Właściwie należałoby powiedzieć: różnie. Były lokale wysokiej klasy (lub aspirujące do niej), bary szybkiej obsługi, bary mleczne, stołówki pracownicze i wreszcie mordownie, gdzie „porządny” obywatel bał się zaglądać.  Inna sprawa, że jeśli wierzyć wrocławskiej prasie, wszystkie te lokale były siedliskiem występku!Pierwsza, powojenna wrocławska knajpa powstała na początku lata 1945 roku przy ulicy Rydygiera. Jak twierdzi wieloletni dziennikarz „Gazety Wrocławskiej”, Krzysztof Kucharski, serwowano tam „podobno najlepszy w mieście bimber oraz tylko kluchy ze smażoną cebulą i skwarkami na zakąskę”.Wraz z napływem Polaków knajp  w zrujnowanym jeszcze mieście otwierało się coraz więcej. Nie zawsze były to lokale wysokich lotów. Można było stracić w nich całą wypłatę, wdać się w bójkę, dostać sałatkę z mięsem... bez mięsa.Na zdjęciu stołówka na Dworcu Głónym
Jak wyglądała wrocławska gastronomia w czasach PRL-u? Właściwie należałoby powiedzieć: różnie. Były lokale wysokiej klasy (lub aspirujące do niej), bary szybkiej obsługi, bary mleczne, stołówki pracownicze i wreszcie mordownie, gdzie „porządny” obywatel bał się zaglądać. Inna sprawa, że jeśli wierzyć wrocławskiej prasie, wszystkie te lokale były siedliskiem występku!Pierwsza, powojenna wrocławska knajpa powstała na początku lata 1945 roku przy ulicy Rydygiera. Jak twierdzi wieloletni dziennikarz „Gazety Wrocławskiej”, Krzysztof Kucharski, serwowano tam „podobno najlepszy w mieście bimber oraz tylko kluchy ze smażoną cebulą i skwarkami na zakąskę”.Wraz z napływem Polaków knajp w zrujnowanym jeszcze mieście otwierało się coraz więcej. Nie zawsze były to lokale wysokich lotów. Można było stracić w nich całą wypłatę, wdać się w bójkę, dostać sałatkę z mięsem... bez mięsa.Na zdjęciu stołówka na Dworcu Głónym archiwum gazety wrocławskiej
Jak wyglądała wrocławska gastronomia w czasach PRL-u? Właściwie należałoby powiedzieć: różnie. Były lokale wysokiej klasy (lub aspirujące do niej), bary szybkiej obsługi, bary mleczne, stołówki pracownicze i wreszcie mordownie, gdzie „porządny” obywatel bał się zaglądać. Inna sprawa, że jeśli wierzyć wrocławskiej prasie, wszystkie te lokale były siedliskiem występku! Pierwsza, powojenna wrocławska knajpa powstała na początku lata 1945 roku przy ulicy Rydygiera. Jak twierdzi wieloletni dziennikarz „Gazety Wrocławskiej”, Krzysztof Kucharski, serwowano tam „podobno najlepszy w mieście bimber oraz tylko kluchy ze smażoną cebulą i skwarkami na zakąskę”. Wraz z napływem Polaków knajp w zrujnowanym jeszcze mieście otwierało się coraz więcej. Nie zawsze były to lokale wysokich lotów. Można było stracić w nich całą wypłatę, wdać się w bójkę, dostać sałatkę z mięsem... bez mięsa.
od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska