Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławianie coraz częściej kupują prosto z pola i sadu

Weronika Skupin
Marcin Maserak tworzy grupę dostawców. Jest w niej nawet importer mączki chleba świętojańskiego. Ktoś inny sprowadza cytrusy i oliwki. Z kolei Anna Muszyńska na ekobazarach m.in. sprzedaje zioła
Marcin Maserak tworzy grupę dostawców. Jest w niej nawet importer mączki chleba świętojańskiego. Ktoś inny sprowadza cytrusy i oliwki. Z kolei Anna Muszyńska na ekobazarach m.in. sprzedaje zioła Weronika Skupin
Wrocławianie mają dość barwników, słodzików i konserwantów. Nawet warzywa i owoce z targu mogą być pryskane i nie ma pewności, co do ich pochodzenia. Temu sprzeciwiają się ci, którzy dołączyli do tzw. kooperatywy. Stworzyli grupę konsumentów, którzy wspólnie zamawiają zdrową, ekologiczną żywność prosto od plantatorów i hodowców.

Grupę, która liczy już 230 osób, zorganizował Marcin Maserak z Oporowa. Mieszkańcy zamawiają jedzenie wyprodukowane przez ekologicznych dostawców i odbierają w sklepie albo na ekobazarku. W przypadku dużego zamówienia, towar trafia pod drzwi odbiorcy.

Nie zawsze członkowie kooperatywy składają duże zamówienia. Po prostu, co weekend, wybierają się na ekologiczny targ i tam zaopatrują. Na tej samej zasadzie każdy z nas może zmienić swoją dietę. - We Wrocławiu takiej grupy nie było, a to potrzebne, bo dostęp do zdrowej żywności jest ograniczony. Warzywniaki zaopatrują się zazwyczaj na tych samych giełdach, nie wiadomo więc, czy rośliny są pryskane. Kooperatywa ma na celu informować ludzi, gdzie mogą kupić ekożywność - mówi Marcin Maserak.

We Wrocławiu działają dwa ekobazary: jeden przy ul. Białoskórniczej 26 (czynny w sobotę w godz. 10-13), drugi w Browarze Mieszczańskim przy ul. Hubskiej (czynny w niedzielę w godz. 10-16). - Mamy też zaprzyjaźniony sklep przy ul. Rymarskiej 30c, gdzie można codziennie odebrać zamówioną wcześniej żywność - dodaje Marcin Maserak.

Z kooperatywy wyodrębniło się kilkadziesiąt osób, które poszły krok dalej - stworzyły grupę RWS - Rolnictwa Wspieranego Społecznie, do której można dołączyć jeszcze do końca czerwca. Oni nie tylko jedzą ekologicznie i kupują to, co już wyprodukowane, ale i zamawiają u rolnika, co ma być dla nich posadzone i posiane. To czwarta w Polsce tego typu grupa odbiorców żywności.

- Znaleźliśmy panią rolnik pod Oleśnicą, która zbiera od nas informacje, a potem sadzi to u siebie na polu. W razie nieurodzaju ekwiwalent będzie wypłacony w innym towarze. Połowę kwoty płacimy z góry, połowę przy odbiorze - tłumaczy Marcin Maserak. - W taki sposób można dostać jaja bez żadnych pieczątek, ryby ze stawu i mleko prosto od krowy.

Od Wandy Nowickiej z Sadkowa w powiecie oleśnickim można kupić warzywa, owoce, a także jaja i mięso: z królików, kur, kaczek, indyków. Zwierzęta nie są karmione sztuczną paszą, kury mają ponad hektar sadu, po którym biegają.

Jak podkreśla Wanda Nowicka, taka współpraca opłaca się obu stronom. - Jak obsadzę pole rzodkiewką, a ktoś kupi trzy pęczki, to ponoszę ogromne straty. W przypadku RWS mam pewny rynek zbytu, dlatego jest taniej. W dodatku wszystko odbywa się bez pośredników. Niektóre produkty mam niewiele droższe niż w sklepach, niektóre nawet tańsze - opowiada Wanda Nowicka.

Żywność ekologiczna jest droższa, bo rośliny trzeba np. ręcznie pielić, nie można użyć nawozu. Jednak dzięki pomysłowi Marcina Maseraka da się obniżyć cenę nawet o ok. 25 proc. Wanda Nowicka sprzedaje 1 kg cebuli i ziemniaków po 3 zł, marchwi - 4 zł, koperku i pietruszki - 2 zł, porzeczki czarnej - 8 zł, a 1 kg mięsa (np. królik, kura, kaczka) za 30 zł. Małe jajko kosztuje złotówkę, duże - 1,30 zł.

Gospodarstwo pani Nowickiej ma specjalny certyfikat ekologicznego hodowcy. Współpracuje ona z siedmioma innymi rolnikami, dzięki czemu wrocławianie mogą wybierać z szerszej gamy produktów.

O jakości ekojedzenia można się przekonać np. na niedzielnym bazarze przy Hubskiej. Dostaniemy tam np. miody, sery i mieszankę do wypieku chleba. Anna Muszyńska sprzedaje ekologiczne zioła z gospodarstwa Mandala w Mniszkowie.

WSZYSTKO O ZDROWEJ ŻYWNOŚCI - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Ekologiczny a sztuczny

Nie wszystko, co wydaje się zdrowe, jest takie w rzeczywistości. - Produkty ekologiczne muszą mieć odpowiedni certyfikat. Wtedy nie ma prawa być w nich sztucznych składników - tłumaczy prof. Jadwiga Biernat z Katedry Żywienia Człowieka Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Odrzuć to, co "fit" i "light"

To, co ma obniżoną zawartość tłuszczu, nie zawsze jest zdrowsze, wtedy może mieć więcej pustych węglowodanów. - Każdy naturalny składnik trzeba zrekompensować innym, sztucznym - mówi Biernat.

Na takie pułapki uważaj
Zupełnie zbędne składniki może zawierać nawet chleb czy jogurt. - Czytajmy skład. Do wielu podstawowych produktów producenci dodają niepotrzebne składniki. Na przykład jogurt naturalny powinien mieć dwa, maksymalnie trzy składniki (mleko, bakterie). To samo z ciemnym chlebem, który uważamy za zdrowy - większość bochenków to zwykły chleb z mąki pszennej, zabarwiony karmelem i obsypany ziarnem - mówi Marta Hennig, studentka, która zbiera podobne rady na swym blogu codzienniefit.pl. Potwierdza to Jadwiga Biernat. - Każdy jogurt owocowy jest sztuczny - wyjaśnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska