Sanepid regularnie bierze pod lupę lokale gastronomiczne. Jakie ma do nich zastrzeżenia?
- Często jest brudno, na podłogach leżą resztki jedzenia, a w kątach zalega kurz - mówi Barbara Wróbel, kierownik oddziału higieny żywności i żywienia PSSE. - W łazienkach dla personelu brakuje mydła oraz papierowych ręczników lub suszarki. Właściciele zwykle tłumaczą, że jedno i drugie tuż przed chwilą się właśnie skończyło.
Zdarza się również, że pracownicy nie przebierają się w służbowe, ochronne ubrania i przygotowują pyszności z restauracyjnego menu w tych samych ciuchach, w których chodzą na co dzień.
- Zapominają też o siatkach ochronnych na włosy - dodaje Barbara Wróbel. Brak higieny wychodzi na jaw podczas badań. W żywności jest wówczas podwyższony poziom obecności bakterii saprofitycznych, które mogą wywołać dolegliwości układu pokarmowego.
Pracownicy sanepidu zwracają również uwagę na to, jak przechowywane są potrawy, które kucharze gotują na zapas. Bywa, że stoją w garnkach lub miskach bez przykrycia i nikt nie kontroluje, czy ich termin przydatności nie minął. Oznacza to, że zamówiony kotlet może być nieświeży, bo wcześniej został przyprawiony, odłożony i wrzucony na patelnię dopiero wtedy, gdy klient złożył zamówienie.
Na co jeszcze trafiają kontrolerzy sanepidu? - W jednym z lokali w lodówce stało dwadzieścia opakowań przeterminowanego soku - wspomina Barbara Wróbel. Poza tym niektóre restauracje mają wysłużony sprzęt - np. stare, popękane deski do krojenia.
Częstym problemem jest także brak odpowiednio dużego zaplecza kuchennego. - Absolutnie nie powinno być tak, że sprzęt kuchenny zmywany jest razem z brudnymi naczyniami, które wracają od konsumentów i również są potencjalnym źródłem bakterii - twierdzi Barbara Wróbel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?