Śląsk odniósł właśnie pierwsze w sezonie zwycięstwo u siebie, a wy po raz pierwszy przegraliście na wyjeździe. Jak nastroje?
A jakie mają być? Wynik tego meczu to skandal. Sędzia nie odgwizdał metrowego spalonego, przy trafieniu na 1:1. Brak mi słów. Człowiek tydzień pracuje, ustawia te stałe fragmenty tak, żeby łapać na spalonego, a potem sędzia go nie widzi. Po tym trafieniu podbiegłem do arbitra, by zapytać, czy to piłkarz Śląska zgrywał piłkę, bo byłem na linii i widziałem, że spalony jest. Jedyną wątpliwością jaką miałem było to, czy aby na pewno przedłużał któryś z piłkarzy WKS-u, ale kiedy dowiedziałem się, że tak, byłem pewien, iż podjęto błędną decyzję. Liniowy był przecież dobrze ustawiony i powinien to widzieć. Głaszcze się tych sędziów, mówi się jacy to są dobrzy, o tolerancji przy minimalnych spalonych, ale dla mnie nie ma usprawiedliwienia w sytuacji, gdy wynik jest wypaczony przez złą decyzję. Nam niedawno odgwizdano trzycentymetrowego spalonego przy golu, a tu przeszedł metrowy. W głowie mi się to nie mieści.
Czytaj także:
Derby dla Wrocławia!
Musi Pan jednak przyznać, że to nie był najlepszy mecz w waszym wykonaniu.
Zgoda, nie graliśmy rewelacyjnie, ale fajnie weszliśmy w to spotkanie, mieliśmy 1:0 i kontrolowaliśmy to, co działo się na boisku. Dlatego właśnie ten błąd sędziego tak bardzo boli, bo Śląsk złapał po nim wiatr w żagle.
Chce Pan powiedzieć, że ten błąd wybił was z rytmu?
W pewnym sensie tak, bo jak już powiedziałem, dobrze nam się nie grało. To są derby, trudny teren, a takie gole sprawiają, że ręce opadają. Ta porażka jest wyjątkowo niesprawiedliwa, ale pracujemy dalej.
ROZMAWIAŁ: Piotr Janas
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?