Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W wieku 12-lat zdiagnozowano u niej nowotwór złośliwy. Katarzyna Kozikowska: "Brak nogi to nic strasznego" [WIDEO]

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
W wieku 12 lat zdiagnozowano u niej nowotwór złośliwy. Przez chorobę straciła nogę. Nie poddała się. Dzisiaj ma szczęśliwą rodzinę, sukcesy sportowe i ambitne plany.
W wieku 12 lat zdiagnozowano u niej nowotwór złośliwy. Przez chorobę straciła nogę. Nie poddała się. Dzisiaj ma szczęśliwą rodzinę, sukcesy sportowe i ambitne plany. Paweł Relikowski
Katarzyna Kozikowska, kajakarka, czwarta na igrzyskach paraolimpijskich w Tokio ma za sobą wyjątkowy rok. Została mamą i zdążyła już wrócić do treningów, bo na horyzoncie już pojawiły się igrzyska w Paryżu. Jak łączy macierzyństwo, kajakarstwo i studia? Przeczytajcie.

Maciej Rajfur: Stwierdziła Pani, że miniony 2022 rok był wyjątkowy: pełen szczęścia, nowości, ale również odpoczynku od sportu. Może najpierw o szczęściu i nowościach.

Katarzyna Kozikowska: Przede wszystkim największym naszym szczęściem – moim i męża – były wyczekiwane narodziny córki Julii, które miały miejsce 8 sierpnia. Przeżywałam to, co się dzieje z moim organizmem. To takie pierwsze doświadczenie w moim życiu. Za nami piękny czas. Bardzo chcieliśmy mieć dziecko, ale życie sportowca jest ustawione pod ważne imprezy i zawody. Pandemia, przekładanie igrzysk nie były po naszej myśli, ale wszystko się na szczęście udało.

To teraz o odpoczynku od sportu, który chyba się zakończył. Czy celem są igrzyska paraolimpijskie Paryż 2024?

Oczywiście. Najpierw jednak chciałabym zdobyć kwalifikację olimpijską. Będę miała ku temu okazję już w sierpniu tego roku albo w przyszłym roku w okolicach maja. Chodzi o Mistrzostwa Świata i Puchar Świata. Wracając do odpoczynku od sportu, wpłynął na mnie bardzo pozytywnie. Nie trenowałam kajakarstwa prawie cały rok, choć byłam aktywna i różnymi ćwiczeniami się wspomagałam - dla własnego zdrowia. Poważne treningi zaczęłam natomiast na początku listopada. Bardzo ciężko było się wdrożyć. Trudno wrócić na ten tor codziennych treningów. Ale małymi krokami idę do przodu.

Jak to łączyć z macierzyństwem, z opieką nad niemowlakiem?

Przyznaję, że nie jest to łatwe. Korzystam z pomocy moich rodziców, natomiast mój mąż jest jednocześnie moim trenerem, więc albo zabieramy Julię na treningi z nami, albo zostawiamy pod opieką rodziców. Karmię piersią, zatem organizacja życia rodzinno-zawodowego musi być na wysokim poziomie. Ale wszystko mnie cieszy. Dużo siły daje mi fakt, że córka pozostaje pod bardzo dobrą opieką.

Czyli nie może Pani do końca zrzucić opieki nad córką na męża, który zawsze może powiedzieć, że przecież idzie na trening z Panią. To trener rządzi.

Tak to mniej więcej wygląda, choć całe szczęście w naszej relacji nie ma wyższości trenera nad zawodnikiem. Dużo rozmawiamy, ja się zazwyczaj nie sprzeciwiam, bo wiem, że mąż-trener działa dla mojego dobra. Czasami zatem zagryzam zęby i wiem, że to wszystko wyjdzie nam na dobre.

Przypomnijmy, że na igrzyskach w Tokio była Pani bardzo blisko medalu w kajakarstwie. Niestety zabrakło cztery dziesiąte sekundy do brązu. Czuje Pani do dzisiaj ten niedosyt, czy przeszedł po prawie 1,5 roku od tego – bądź co bądź – świetnego występu?

Zobacz pełny wywiad na WIDEO ze Studia Gazety Wrocławskiej!

od 16 lat

Niedosytu już nie ma. Czuję szczęście z tego, że byłam czwarta. Zrozumiałam to, przetworzyłam w głowie i cieszę się. Nie każdy może jechać na igrzyska, nie każdy może być czwarty. Daje mi to porządnego kopa, by walczyć o kwalifikacje na Paryż.

Jest Pani po amputacji prawej nogi. W wieku 12 lat dowiedziała się Pani, że ma nowotwór złośliwy. Naprawdę wiele Pani przeszła. Dzisiaj u boku kochającego męża wychowuje Pani piękna córkę. Jest Pani spełnioną, pełną motywacji sportsmenką z sukcesami i konkretnymi planami. Życie Pani jednak nie oszczędzało. Nie chciałbym wchodzić w banały, ale co okazało się kluczem do przejścia tej drogi w taki sposób i do osiągnięcia tego, co ma Pani dzisiaj?

Kiedyś sobie powiedziałam, że w taki sposób, jak wygrałam z chorobą nowotworową, chciałabym wygrać też w życiu. Jak na razie mi się to sprawdza. Po amputacji nogi zyskałam życie. W Tokio było czwarte miejsce, a kto wie, co się wydarzy w Paryżu. Tak mi było pisane. Muszę spełnić swoją misję życiową. Poprzez swoją chorobę, utratę nogi może powinnam innym pokazywać, że bariery są tylko w naszych głowach. Mogę być inspiracją dla innych. Nie tylko niepełnosprawnych. Często pełnosprawni zwracają się do mnie z jakimś rodzajem podziwu. Chodzi o to, żeby się cieszyć z tego, co nam życie przynosi, a nie rozpatrywać, jakie przechodziliśmy problemy. Ja się życiem dzisiaj cieszę.

Pozostała część wywiadu w nagraniu wideo. W filmie Katarzyna Kozikowska opowiada o swoim dystansie i dowcipach w związku brakiem nogi i protezą.

od 16 lat

ZOBACZ NAJNOWSZE:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska