Motoryzacja wychodzi z dołka
Kryzys mocno dotknął firmy motoryzacyjne, takie jak Toyota czy Wabco we Wrocławiu - światowego dostawcę elektronicznych układów hamulcowych. W przypadku tej drugiej firmy regres wyraźnie widać po liczbie zwolnień w 2009 roku. Już w pierwszych miesiącach załoga skurczyła się o 235 osób i nie był to koniec zwolnień.
W tym roku jednak firma nie ma powodów do zmartwień. Zanotowano wyższy od oczekiwanego wzrost sprzedaży na rynku części zamiennych, dalszy wzrost popytu ze strony producentów oryginalnego sprzętu w Europie i silniejsze, niż przewidywano, zapotrzebowanie ze strony klientów w Chinach.
W Wabco dużą wagę przykładają do rozwoju swoich pracowników. Dzięki temu udało im się przezwyciężyć kryzys.
- Zorganizowaliśmy 150 usprawniających warsztatów Kaizen, odnotowaliśmy ponad 7000 inicjatyw poprawiających środowisko pracy, a także zainwestowaliśmy w naszych pracowników, angażując ich w podczas 6300 dni szkoleniowych - mówi Agata Barska z Wabco.
W 2011 roku w dalszym ciągu firma będzie inwestować w rozwój pracowników, a nawet przyjmie nowych. Planowany jest wzrost zatrudnienia w zespole badawczo-rozwojowym (Product Engineering) oraz w działach strategicznych zakupów (Sourcing & Purchasing) i globalnej funkcji jakości (BU Quality).
Trochę inaczej przedstawia się sprawa w wałbrzyskim oddziale Toyoty. W poprzednim roku firma zanotowała bardzo wysoką sprzedaż, szczególnie małych silników. Nie było także masowych zwolnień. Rezygnowano jednak z wielu inwestycji i zakupów.
- Tak dobra sprzedaż małych silników to wynik specjalnych programów, w myśl których po oddaniu starego samochodu obywatele Niemiec czy Włoch mieli dodatkowe dopłaty (nawet 1500 euro) na nowe auto. A w dobie kryzysu ludzie kupują raczej małe, tanie samochody - tłumaczy Grzegorz Górski z Toyoty.
Ten rok wydaje się być jeszcze lepszy dla firmy. - Skupiamy się na ciągłej wymianie doświadczeń z innymi fabrykami w Europie. Dzięki szybkiemu przepływowi technologii mamy nadzieję osiągać jeszcze lepsze wyniki - podkreśla Górski.
Postawili na technologie
Duże kłopoty w czasie kryzysu miały też firmy z branży AGD. Najlepszym tego przykładem jest Whirlpool we Wrocławiu. W poprzednim roku co piąty pracownik firmy stracił pracę, łącznie zwolniono ok. 500 osób.
- To była wielka tragedia - mówi Małgorzata Calińska-Mayer, szefowa zakładowej Solidarności. - Nikt się tego nie spodziewał. Szczególnie że w 2008 roku przedstawiciele koncernu, nie mogąc znaleźć nowych pracowników, pod groźbą strajku dali nam od 500 do 700 zł podwyżki.
Ten rok jest w opinii pracowników lepszy. Firma postawiła na rozwój technologiczny i to właśnie we Wrocławiu opracowano nowe chłodziarki, na które jest duży popyt. - Otrzymaliśmy też podwyżki, choć nie tak duże, jak kiedyś. Przeciętnemu pracownikowi pensja wzrosła o średnio 4,6 proc., więc nie ma na co narzekać - mówi Calińska-Mayer.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?