Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To miejsce ciągle zaskakuje turystów

Marcin Torz
Daniel Czerek
Daniel Czerek Janusz Wójtowicz
NASZA AKCJA. Prezentujemy finalistów plebiscytu mającego wyłonić Symbol Dolnego Śląska.

Rozmowa z Danielem Czerkiem, kierownikiem działu rozwoju Hali Ludowej.

Hala Ludowa nadaje się na symbol Dolnego Śląska?

Oczywiście! To przecież jedna z największych w Europie budowli żelbetonowych. Już samo to wystarczy, żeby była symbolem naszego regionu. A poza tym, w Hali przebywało mnóstwo sławnych osób. Zarówno złych, jak choćby Adolf Hitler, jak i dobrych, których na szczęście było o wiele więcej. Dość wymienić Jana Pawła II czy Pabla Picassa...
Hala już jest symbolem Wrocławia na pocztówkach i w filmach o mieście. Jest rozpoznawalna tak w całej Polsce, jak i za granicą.

Jak reagują turyści spoza Wrocławia, kiedy pierwszy raz widzą Halę?

Są zdumieni, zwłaszcza gdy wejdą do środka. Widząc podświetlone wnętrze, nie kryją zdziwienia. Co najczęściej wtedy mówią? Amerykańskie "wow" (śmiech).

Hala została zaprojektowana przez wybitnego architekta, Maksa Berga. Na czym polega wyjątkowość tego obiektu?

Najbardziej zdumiewająca jest jego konstrukcja. Mimo swojego ogromu, sprawia wrażenie bardzo lekkiej. Co ciekawe, cała kopuła jest... ruchoma. Została osadzona na specjalnych metalowych płytach. Wszystko po to, aby się nie zapadła. Bo beton reaguje na temperaturę i albo się rozszerza, albo zwęża. Podobnie jest w przypadku mostów. Kiedy obiekt powstawał, był największą żelbetonową budowlą w Europie, a może i na świecie. Projekt jest przemyślany pod każdym względem. W środku mogą odbywać się koncerty, imprezy taneczne, masowe spotkania, a nawet... wyścigi kolarskie. Tak, tak! Przed wojną kolarze bardzo często ścigali się w Hali i takie zawody przyciągały sporą publiczność. W Hali w sumie może pomieścić się ok. 10 tys. osób. A wyjść jest tyle, że w razie ewakuacji ucieczka zajmuje góra trzy minuty.

Sporą publiczność przyciągały też chyba nazistowskie wiece partyjne?

Tak. Wtedy całe wnętrze przyzdabiane było w swastyki. A na samej górze zaczepiano wielki krzyż żelazny. Był najprawdopodobniej podświetlany. Zresztą, z sufitem Hali wiąże się ciekawa historia. Otóż, pierwotnie czubek był przeszklony. Max Berg chciał, aby dzięki temu w środku widoczna była gra świateł. Ale okazało się, że gdy Hala jest pełna ludzi, na szkle osadza się para wodna. Efekt był taki, że na zgromadzonych... padał deszcz. W końcu zrezygnowano ze szkła w tym miejscu.
"Za komuny" Hala też nie świeciła pustkami.

Wystawa Ziem Odzyskanych była największą imprezą, jaką pamięta Wrocław. Może nawet w całej Polsce po II wojnie światowej nie było podobnej.

Wojna nie oszczędziła budynku. Na szczęście, nie został on zrównany z ziemią. Ale gdzie się podziały wielkie organy, które widać na starych fotografiach?

Zostały zdemontowane i przeniesione do wrocławskiej katedry. Były tak wielkie, że nie zmieściły się w całości w świątyni, dlatego trzeba je było trochę zmniejszyć. Ale skoro mówimy o wojnie, to od razu utnę wszystkie pogłoski o tajemnych podziemiach pod kompleksem. Nie ma tutaj żadnych kazamatów czy tajnych przejść.


Hala Ludowa czy Stulecia?

Od kilku lat równolegle funkcjonują dwie nazwy budynku. Dla jednych gmach jest Halą Ludową, dla innych - Halą Stulecia.
Ta druga nazwa nadana została w 1913 roku. Budynek nazwano wówczas Jahrhunderthalle, dla upamiętnienia okrągłej rocznicy bitwy narodów pod Lipskiem, gdzie poległ książę Józef Poniatowski, a Napoleon został zatrzymany. Dla państwa pruskiego bitwa ta była z kolei jednym z najważniejszych zwycięstw. Hala Stulecia miała to upamiętniać. Nazwę "Hala Ludowa" nadano po II wojnie światowej.
- Ale, już w czasach hitleryzmu, pojawiała się nieoficjalnie Volkshalle, czyli Hala Ludowa - mówi Daniel Czerek. Na listę zabytków budynek wpisano jako Hala Ludowa, zaś na listę UNESCO - jako Hala Stulecia.

"Polska-Gazeta Wrocławska" używa nazwy Hala Ludowa, gdyż właśnie tak nazywa się spółka, do której należy budynek.

Ważne głosy
Przypominamy, że w finale punkty liczymy od nowa. Ale uwaga: można głosować tylko na zaprezentowane poniżej obiekty:
Śnieżka, zamek Książ koło Wałbrzycha, Ostrów Tumski we Wrocławiu, wrocławski Rynek, Hala Ludowa, ogród zoologiczny, kościół Wang w Karpaczu Górnym, Wambierzyckie Sanktuarium Maryjne, zamek Czocha, Kościół Pokoju w Świdnicy, Kościół Pokoju w Jaworze, zamek Chojnik koło Jeleniej Góry, opactwo Lubiąż, wiadukt kolejowy w Bolesławcu, Twierdza Kłodzka, zamek Bolków, Stadion Olimpijski, pomnik Fredry, stawy milickie, Szczeliniec Wielki w Górach Stołowych.

Nazwę wpisujemy albo na kuponie (drukujemy go w piątkowej "Polsce-Gazecie Wrocławskiej"), albo wysyłamy esemesa o treści: gw.symbol.nazwa symbolu.imie nazwisko (bez polskich znaków) na numer 7101. Koszt: 1,22 zł z VAT. Co miesiąc do wygrania są interesujące nagrody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska