Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teraz prezydent RP będzie mógł kupić krowę więcej. A co z prezydentem Wrocławia?

Arkadiusz Franas
Najbardziej populistyczna ekipa rządząca od czasów Edwarda Gierka sprezentowała opozycji populistyczne narzędzie do walki ze sobą. Rzecz oczywiście idzie o podwyżki dla ludzi władzy. Kompletnie nie wiem, dlaczego miałyby wzrosnąć diety poselskie, bo nasi posłowie, z nielicznymi wyjątkami, kompletnie na nie nie zasługują. I za dużo ich, i za wiele nie robią. Nie potrafią, nie mogą... Różnie bywa. Głównie zajmują się walką o prze-trwanie i kombinowanie, do jakiej partii się przenieść, by zaliczyć kolejną kadencję. Taki obraz jest w mej głowie i nic państwo parlamentarzyści na to nie poradzą. To znaczy mogliby, ale nie potrafią, nie mogą, nie chcą...

Co innego prezydent, premier, ministrowie. Od lat mam w pamięci taką informację. Prezydent II RP prof. Ignacy Mościcki zarabiał ponad 20 tysięcy złotych miesięcznie, co wystarczało w ówczesnych czasach na zakup ponad 100 krów mlecznych... Dlaczego ktoś przeliczył to na krasule, nie mam pojęcia. Ale pewnie dlatego tak tkwi to w mej pamięci. Obecnie prezydent Andrzej Duda zarabia brutto 20 137 złotych. Za tę kwotę może sobie kupić, choć pewnie nie potrzebuje, co najwyżej 5 krów. I to wcale nie jakieś wypasione, nomen omen, egzemplarze. Ale gdyby dostał zapowiadaną podwyżkę, do 24 619 zł, to mógłby szarpnąć się na jeszcze jedną sztukę rogacizny. Szału nie ma - jak mawiają młodociani klasycy. Do Mościckiego brakuje jeszcze 94 sztuki. Aby osiągnąć poziom faworyta marszałka Piłsudskiego, obecnie prezydent RP powinien zarabiać ok. 400 tysięcy złotych! Zostawmy już ten inwentarz matematyczny. Szczerze mówiąc, może to i kosmiczna kwota, i obecnie nierealna, ale kto ma tyle zarabiać jak nie prezydent kraju? Jest jeden jedyny. Wybierany demokratycznie. Mogą tyle zarabiać różni prezesi, dyrektorzy, to najwyższy urzędnik w państwie od nich jest gorszy? Oczywiście, teraz, gdy wszyscy zaczęli krytykować pomysł podwyżek, PiS zaczyna się wycofywać i nie wiadomo, kto i ile dostanie. Dostanie się na pewno niektórym pomysłodawcom, bo narazili swojego prezesa na kolejne kpiny. Choć tak naprawdę to nie jestem przekonany, czy nie za jego wiedzą. Jednak naród i opozycja ma dobrą pamięć. Pamiętają Państwo, jak Jarosław Kaczyński deklarował: „Do władzy nie idzie się po pieniądze! Kto chce swoją pozycję polityczną spieniężać, ten musi odejść”. Ładnie brzmiało, ale życie rządzi się swoimi prawami. I ludzie odpowiedzialni za kraj muszą być sowicie wynagradzani, by jak najmniej kusiły ich inne sposoby wzbogacania się. Co wydarzało się za każdej ekipy rządzącej, a już za ostatniej przybierało kuriozalne formy: zegarki od żony za 15 tysięcy (moja żona przypomina mi, że dostałem na komunię i wystarczy) czy kolacje zakrapiane winem w cenie 700 zł za butelkę na koszt państwa.

Tylko ja ze zmianą wypłat dla polityków poszedłbym jeszcze dalej. Do samorządów. Wiedzą Państwo, ile w ubiegłym roku zarobił wójt gminy Mięki-nia, liczącej ponad 13 tys. mieszkańców? Dokładnie 156 493,28 zł. A prezydent Wrocławia z 635 tys. mieszkańców, że o studentach nie wspomnę? Co do grosza - 158 130, 52 zł. O 1637,24 zł brutto więcej. To mniej więcej tak samo, jakby prezes kiosku z kebabem i kierownik restauracji w pięciogwiazdkowym hotelu zarabiali tyle samo. Zabrać wójtowi Miękini? Można go zmienić w referendum czy przy wyborach, jak się nie podoba i nie dotrzymuje słowa, podobnie i prezydenta Wrocławia, ale niech zarabiają. Tylko prezydent Wrocławia co najmniej kilka razy więcej. Ile razy? Może nie jak trener Barcelony w porównaniu ze szkoleniowcem Pogoni Miękinia. Ale różnica musi być. To jest normalne. Stolicę Dolnego Śląska stać na kilka krów więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska