Sprawdzą, ile naprawdę pracuje wrocławski nauczyciel

W całej Polsce rozpoczęło się wielkie badanie czasu pracy nauczycieli. Profesjonalnej firmie zlecił to Instytut Badań Edukacyjnych z Warszawy. Wśród wypytywanych na pewno znajdą się również dolnośląscy pedagogowie, bo w sumie w projekcie weźmie udział od 6 do 8 tysięcy osób.

Pierwsze wyniki będą znane na początku tegorocznych wakacji. Pełny raport IBE zamierza opublikować na początku 2012 roku.

Pomysł na takie badanie powstał w głowach związkowców ze Związku Nauczycielstwa Polskiego, którzy denerwują się majstrowaniem pracowników Ministerstwa Edukacji Narodowej przy Karcie nauczyciela. W tej chwili jest w niej zapis, że każdy pedagog w ramach etatu musi przepracować w szkole z kredą przy tablicy (lub wskaźnikiem w przypadku tablicy interaktywnej) 18 godzin tygodniowo. Do dyspozycji ucznia uzdolnionego nad poziom klasy lub takiego, który rówieśnikom nie może dorównać, dodatkowo powinien przeznaczyć jeszcze dwie godziny w tygodniu. Ale w sumie powinien, jak każdy etatowiec w Polsce, przepracować 40 godzin. Część nauczycieli twierdzi, że grubo przekracza ten wymiar.

Inni siedzą cicho, bo już po 15 latach pracy kartkówki jednej klasy potrafią sprawdzić w kwadrans, a lekcje znają na pamięć. Do tego mają prawie dwa miesiące wakacji. Na początku lipca i pod koniec sierpnia muszą jedynie odsiedzieć swoje na radach pedagogicznych. Do tego mają wolne ferie zimowe i świąteczne. Gdy dyrektor pyta o pomysły, akcje, programy - nie muszą się zgłaszać, bo po 10 latach pracy mogą uzyskać najwyższy stopień awansu zawodowego (nauczyciel dyplomowany) i nie muszą już kompletować teczki.

- Może w jakiejś dużej szkole są tacy, co się obijają, ale nie u nas - mówi Urszula Kopaczek, nauczycielka w Szkole Podstawowej nr 73 przy ul. Glinianej we Wrocławiu. Zapewnia, że ona nie boi się pytań, co robiła dla szkoły przez cały tydzień, bo wychodzi tego zawsze grubo ponad 40 godzin. Podoba jej się zatem myśl, by same samorządy, a nie MEN, określały, ile nauczyciel powinien pracować i odpowiednio za to płaciły.

Poprosiliśmy ją i dwie inne nauczycielki, by rozpisały swój poprzedni tydzień. Przepisujemy wtorek, 1 marca.

Urszula Kopaczek, nauczycielka informatyki i zajęć plastycznych w podstawówce: 11 godz. 45 minut:
godz. 7.20-8.00 - przygotowanie pracowni, włączenie komputerów,
godz. 8-12.20 - prowadzenie lekcji, godz. 12.40-13.25 - kółko polekcyjne w ramach drugiej godziny dodatkowej, godz. 13.35-15 - drukowanie materiałów informacyjnych dla rodziców nt. funkcjonowania dziennika elektronicznego,
godz. 15.15-17 - udział w szkoleniu prowadzonym przez wicedyrektora szkoły nt. procedur przeprowadzania sprawdzianu kl. VI,
godz. 20.20 - 23.10 - skanowanie zdjęć i przygotowanie prezentacji multimedialnej na szkolną uroczystość, przygotowanie pomocy dydaktycznych na zajęcia.

Zofia Dembska-Pierzchała, 11 godz. 45 minut: nauczycielka polskiego i bibliotekarka w Gimnazjum nr 27 przy ul. Czeskiej:
godz. 9-10 - poprawianie prac z języka polskiego w domu,
godz. 10.15-11.00 - przygotowanie wystawy Historia gazetki Klik,
godz. 11-13.05 - praca w bibliotece,
godz. 13.05-13.50 - lekcja z kl. III,
godz. 13.50-17.00 - cd. przygotowania do otwarcia wystawy (z półgodzinną przerwą na obiad),
godz. 17-19.30 - otwarcie wystawy, oprowadzenie po niej, rozmowy z ab-solwentami, rodzicami i uczniami szkół podstawowych, godz. 20.00-21.30 - praca nad kursem internetowym.

Anna Wachowicz, nauczycielka biologii w Liceum Profilowanym i Technikum przy ul. Słubickiej: 11 godz. 30 minut:
godz. 8.30-12.20 - prowadzenie zajęć, potem 45 minut nauczania indywidualnego,
1,5 godz. sprawdzanie prac kl. II,
2 godz. - kurs internetowy pt. Szkoła pełna energii,
1 godz. - przygotowywanie sprawdzianu poprawkowego dla kl. II,
30 min - uzupełnianie dziennika elektronicznego,
1 godz. literatura fachowa: eseje o odnawialnych źródłach energii na kółko biologiczne.

Czy nauczyciele pracują zbyt krótko? Zapraszamy do dyskusji!