Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Satyrykon: Konkurs nie tylko dla rysowników (ZDJĘCIA)

Agata Grzelińska
Ireneusz Parzyszek, Czerwona kartka, rok 2000
Ireneusz Parzyszek, Czerwona kartka, rok 2000 Materiały Legnickiego Centrum Kultury
Satyrykon ewoluował tak, jak ewoluowała rzeczywistość wokół niego. Wystawa, której pierwszych laureatów poznaliśmy w 1977 roku, dorastała razem z całym pokoleniem. - Zupełnie się to zmieniło. Z początku to były bardzo proste rysunki gazetowe - mówi Elżbieta Pietraszko, odpowiedzialna za organizację Satyrykonu z ramienia Legnickiego Centrum Kultury.

Dziś rysunków w gazetach już praktycznie nie ma, ale Satyrykon się rozwija. Same prace również. Z prostych rysunków ołówkiem na kartce papieru przeistoczyły się w twory, którym bliżej jest do arcydzieł rodem z najlepszych muzeów. Przykład? Tegoroczna praca, którą jury postanowiła nagrodzić Grand Prix - "Ptasi rysunek" Małgorzaty Lazarek. Z jednej strony dokładny, z drugiej jednak nacechowany artystycznym szaleństwem, malowany farbami. Gdyby kartę oprawić w drewnianą ramę, byłaby obrazem, nie rysunkiem. Ewolucja na pewno wyszła Satyrykonowi na korzyść, choć pewne jest, że aby zostać dostrzeżonym, potrzeba wiele pracy.

- Przez te 14 lat, kiedy wysyłałam prace na konkurs, zawsze je zaklinałam i czarowałam. Zazwyczaj były one dostrzegane, ponieważ niemal za każdym razem jury przyznawało im nagrodę bądź wyróżnienie, z których się zawsze bardzo cieszyłam. Ale tegoroczna nagroda Grand Prix to dla mnie zupełne zaskoczenie. Jestem szczęśliwa - mówi Małgorzata Lazarek, tegoroczna laureatka.

Szybko też do rysowników dołączyli fotograficy. Satyrykon systematycznie wzbogacał swój program i poszerzał formułę. W 1980 roku po raz pierwszy zorganizowana została Międzynarodowa Wystawa Fotograficzna "Fotożart", zaś prace nadsyłane na konkurs rysunku satyrycznego oceniano w dwóch kategoriach: satyry i żartu. Obie wystawy łączyła wspólna nagroda Grand Prix Satyrykonu.

Wśród tegorocznego jury zasiadł m.in. Zenon Żyburtowicz, jeden z najlepszych polskich fotografików. - Mam sentyment do Satyrykonu - powiedział Zenon Żyburtowicz. - W latach 80. zdobyłem tu kilka nagród, raz nawet główną. Potem miałem długą satyrykonową przerwę, a teraz zasiadłem w jury i jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak bardzo Satyrykon się rozwinął, jak wysoki ma poziom. Wiem, że artyści z różnych krajów, którzy zdobyli już niemal wszystkie możliwe nagrody na różnych konkursach, marzą o tym, żeby dostać nagrodę na Satyrykonie. Bo Satyrykon naprawdę bardzo liczy się w świecie. Mam wrażenie, że bardziej niż w samej Polsce. I nad tym ubolewam - dodał.

Oficjalnie konkurs zyskał międzynarodowy charakter w 1985 roku. Wówczas nawiązane zostały ścisłe kontakty z wieloma artystami, krytykami sztuki i organizatorami festiwali z zagranicy. Efektem tej współpracy była m.in. szeroka akcja promocyjna Satyrykonu w Niemczech.

I choć konkurs stworzony był przez mężczyzn - Andrzeja Tomiałocia i Roberta Szecówkę, to zawsze było on miejscem, w którym kobiety odgrywają szczególną rolę. Oprócz tego, że były muzami, same chętnie stawały w szranki z dość mocno patriarchalnym środowiskiem rysowników. - Panie biorą sprawy w swoje ręce, i bardzo dobrze! Satyrykon był długo zdominowany przez panów satyryków - mówi Grzegorz Szczepaniak, dyrektor Legnickiego Centrum Kultury. - Cieszy mnie też, że prace oceniało, po raz kolejny, tak zróżnicowane jury. Zasiedli w nim artyści reprezentujący kompletnie różne kraje, kultury, kierunki w sztuce - dodaje.

Obecnie Satyrykon jest konkursem otwartym dla rysowników, grafików, malarzy, rzeźbiarzy, plakacistów i fotografików.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska