Rywale Polaków wyruszyli w drogę do Wrocławia w niedzielę o trzeciej nad ranem. Najpierw samochodem dojechali do Zagrzebia, potem wsiedli w samolot do Frankfurtu, by tam zaliczyć przesiadkę na rejs do Wrocławia. Dotarli n a Dolny Śląska bez Aljaża Bedene - drugiej ich rakiety, a 77. tenisisty rankingu ATP. Nikt ze Słoweńców nie chce jednoznacznie powiedzieć, czy jeszcze dotrze na mecz. Gdyby go nie zagrał, byłoby to ogromne osłabienie rywali.
Dziś o godz. 9.00 nasi przeciwnicy pierwszy raz trenowali w Hali Ludowej.
Nasi tenisiści w komplecie będą dopiero dziś - ostatni miał dotrzeć Jerzy Janowicz, który w zakończonym w niedzielę Australian Open dotarł do III rundy.
Są pewne obawy o zdrowie Mariusza Fyrstenberga. Nasz deblista w grudniu przeszedł zabieg kolana i co prawda na antypodach zagrał, ale bardzo szybko pożegnał się z turniejem. - Z medycznego punktu widzenia jest zdrowy - mówi kapitan naszej reprezentacji Radosław Szymanik. - Może nie być jeszcze do końca przygotowany do sezonu, ale z drugiej strony przez kontuzję miał więcej odpoczynku - dodaje.
Pewien problem pojawił się przy doborze nawierzchni. Przywilej jej wyboru mają gospodarze, ale międzynarodowa federacja nie zgodziła się na tę zaproponowaną przez Polaków. W Hali Ludowej położono inną, bardzo podobną do tej, na jakiej grają tenisiści podczas US Open. - Ona jest bardziej śliska, z większym kozłem. Mamy jednak zapewnienie od firmy, która ją kładła, że będzie dostosowana do naszych potrzeb - zapewnia Szymanik.
Ostatnie dni przed rozpoczęciem rywalizacji nasi reprezentanci poświęcą właśnie na zapoznanie z kortem. - Nie ukrywajmy, że nie możemy przecież teraz nauczyć się czegoś nowego. Najważniejsze w takich grupowych rozgrywkach jest też budowanie atmosfery - kończy nasz kapitan.
Jeśli Polacy pokonają Słowenię, w kolejnej rundzie zmierzą się z Republiką Południowej Afryki. Pokonanie RPA da im prawo gry we wrześniowym barażu o prawo gry w przyszłym roku w grupie światowej, czyli tenisowej elicie Pucharu Davisa. Czy jest szansa ograć afrykańską ekipę?
- Dla mnie nieważne, czy ktoś jest w rankingu ATP pierwszy, czy dwudziesty. Uważam, że każdego można pokonać. Z takim nastawieniem trzeba wychodzić na kort. Inaczej nie miałoby to sensu - zaznacza Szymanik.
Przypomnijmy, że w meczach Pucharu Davisa rozgrywa się pięć spotkań w ciągu dwóch dni: cztery mecze singlowe i debel (drugiego dnia). Rywalizacja toczy się do trzech zdobytych punktów. Jeśli jedna z ekip wygra dwa pierwsze mecze pojedyncze, a potem grę podwójną, ma już zapewnione zwycięstwo i dwa ostatnie pojedynki może oddać walkowerem. Tak jak w turniejach wielkoszlemowych (Australian Open, Wimbledon, French Open i US Open) tenisiści grają do trzech wygranych setów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?