Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psia gwiazda czy pieski świat

Aleksander Malak
Aleksander Malak
Aleksander Malak
Niby wszystko się zgadza. Jesteśmy w środku kanikuły. Więc lato, wakacje, lenistwo i tak dalej. Nawet jeżeli odwołać się do starożytnego Rzymu, skąd ów okres wziął swoje imię, też będzie akuratnie. Zwłaszcza w tym roku, dokładnie za niecały tydzień. Kiedy Słońce pojawiało się w gwiazdozbiorze Psa, cesarz zarządzał igrzyska. Nie ma już cesarza, ale igrzyska będą. Z tą kanikułą jednak chyba nie wszystko jest w porządku. Nie ma tak, żeby najważniejszym tematem (prócz olimpiady, rzecz jasna) były ogórki. Owszem, zajadamy się nimi na potęgę, tylko dlaczego tak szybko z małosolnych robią się obrzydliwe, śmierdzące kwachy?

Zresztą nie dotyczy to tylko ogórków. W którą stronę się człowiek obejrzy, coś śmierdzi. Już na łamach "Wrocławskiej" koledzy pisali, gdzie, co i kto w naszym Wrocławiu śmierdzi. Nie o taki jednak smród mi chodzi.
W całkowitej euforii skończyło się Euro 2012 i nagle coś zaśmierdziało wokół stadionu. Ktoś nie dokończył, ktoś niedokończone przyjął, ktoś pozwolił grać, komuś nie zapłacili za wykonaną robotę, ktoś idzie do sądu.

Zauważyłem, że w naszej gospodarce, w budownictwie zwłaszcza, w ciągu ostatnich lat wypracowano (ciekawe kto) nowe standardy. Ty wykonaj pracę (za własne pieniądze, ma się rozumieć), wystaw faktury, odprowadź natychmiast państwu stosowne VAT-y, my ci jednak nie zapłacimy, chcesz jakichś pieniędzy, idź do sądu. Zapłać koszty wpisowego i może za trzy lata dostaniesz sprawiedliwy wyrok. I może nawet wtedy dostaniesz swoje pieniądze. Jeżeli zdarzy się cud - z odsetkami.

Ciekaw jestem, czy gdyby sądowi nie płacić z góry, tylko z dołu - sprawa nie trwałaby trzy lata, a powiedzmy trzy tygodnie, niech będzie miesiące. Bo skoro powód wniósł opłatę przed sprawą, to po cholerę się spieszyć?
Powód oczywiście nie wnosiłby żadnej sprawy, gdyby pozwany respektował najprymitywniejsze zasady wynikające z zawartych umów. Pozwany nie respektuje, bo ustawa o zamówieniach publicznych jest tak skonstruowana, że czarne może być raz białe, raz szare, rzadko czarne. Od lat wszystkie rządy i sejmy to wiedzą i od lat zastanawiają się, czy in vitro ma być konserwatywne, czy liberalne. Zamówienia publiczne? Przecież jakoś się kręci. Że przy okazji coś zalatuje? Nie bądźmy drobiazgowi.

Że też ktoś chce jeszcze w Polsce inwestować. To się w niestandardowej głowie nie mieści. Poza tym, chyba każdy głupi widzi, że w tej chwili mamy na głowie o wiele ważniejsze sprawy. Nawet ważniejsze niż in vitro. Za każdą cenę musimy się dowiedzieć, kto znowu sprzedał mediom nagrania. Tym razem peeselowskie. Ale kilka dni wcześniej były platformiane. Kto donosi, kto sprzedaje? Kto za tym stoi i komu to służy?

Głupie pytania. Wiadomo komu. Tym, którzy najgłośniej pytają. Przecież nie jest ważne, co kryje się za nagraniami, ważne, że można sobie pokomentować, podywagować, poczuć się lepszym od konkurencji i w tym stylu. Ustawy mogą poczekać. My zajmujemy się polityką, nie jakimiś ustawami. Zresztą lato jest. Nie widać? Czas płynie leniwie i niech tak zostanie. Swoje zdanie mamy i już publicznie się z nim zgodziliśmy. Mówimy przecież, że mówimy, choć nie mówimy, o czym mówimy.
To jak - pod psią gwiazdą jesteśmy czy może znaleźliśmy się w pieskim świecie?

Chcesz mieć w internecie dostęp do najlepszych materiałów Gazety Wrocławskiej? Już dziś zarejestruj się w systemie Piano Media. Rejestrując się teraz, nic nie płacisz! Dowiedz się więcej o systemie Piano (KLIKNIJ)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska