Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes PKOl.: Przed Pekinem i Atenami było zdecydowanie lepiej

Wojciech Koerber
Prezes Andrzej Kraśnicki (z prawej) nagradza Mieczysława Łopatkę, szefa Regionalnej Rady Olimpijskiej we Wrocławiu, za jej działalność na rzecz ruchu olimpijskiego.
Prezes Andrzej Kraśnicki (z prawej) nagradza Mieczysława Łopatkę, szefa Regionalnej Rady Olimpijskiej we Wrocławiu, za jej działalność na rzecz ruchu olimpijskiego. Tomasz Hołod
Z Andrzejem Kraśnickim, prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego oraz Związku Piłki Ręcznej w Polsce, rozmawia Wojciech Koerber

Nawet nie pytam, czy mocno Pan Prezes zapracowany na kilka dni przed rozpoczęciem igrzysk. A jak zdrowie?

No, lekka grypa mnie, niestety, złapała, ale wychodzimy na prostą. A roboty mnóstwo - wiadomo.

Jest Pan olimpijskim debiutantem na stanowisku szefa PKOl.-u. A które to w ogóle Pańskie igrzyska?

Trzecie. W Atenach byłem jako prezes Polskiej Konfederacji Sportu, a w Pekinie jako członek zarządu PKOl.-u i szef Związku Piłki Ręcznej w Polsce. Zważywszy na fakt, że to PKOl. odpowiada za całą logistykę przedsięwzięcia, najwięcej pracy mam niewątpliwie teraz. Pojawiło się kilka nowych elementów, z którymi wcześniej się nie spotkałem.

Jak potężna grupa pracowała nad tą logistyką?

Wszyscy pracownicy na różnych szczeblach. Myślę, że to grupa 25-osobowa.

To trzecie podejście Londynu do letnich igrzysk. W 1908 roku nie było nas nawet na mapie, a w 1948 pierwszym polskim powojennym medalistą olimpijskim został tam pięściarz Aleksy Antkiewicz (brąz). Co teraz mówi symulacja PKOl.-u, gdy chodzi o nasze położenie w klasyfikacji medalowej?

Klasyfikacji nie prowadzimy, choć mamy w tym zakresie własne przemyślenia. Mamy też swój Zespół Wsparcia. To jest przede wszystkim trener Paweł Słomiński (były opiekun Otylii Jędrzejczak, mistrzyni olimpijskiej z Aten - WoK), który współpracuje z przedstawicielami polskich związków. Działa również Rada Przygotowań Olimpijskich z prezesem PKOl.-u, ministrem sportu oraz grupą ludzi obserwujących oraz wspomagających te przygotowania. Jest wiceprezes PKOl.-u, sekretarz generalny, szef komisji sportu, przedstawiciele komisji antydopingowych, instytutu sportu. Krótko mówiąc - to kompetentna grupa analizująca rezultaty.

I jakie sygnały ta grupa wysyła?

Mogę mówić tylko w swoim imieniu. Jestem umiarkowanym optymistą, mam z jednej strony obawy, z drugiej nadzieje. W roku poprzedzającym londyńskie igrzyska wypadaliśmy na mistrzostwach świata zdecydowanie słabiej niż w analogicznym okresie czasu przed Pekinem i Atenami. Ale być może teraz szczyt formy przyjdzie we właściwym momencie, a nie rok wcześniej. Wszystkie inne oceny są tylko stopniem prawdopodobieństwa związanym z optymizmem lub pesymizmem. Amerykańska gazeta USA Today, korzystająca doświadczeń grupy naukowców, prognozowała nam na Londyn 14 medali.

Ci naukowcy średnio jednak znają program olimpijski. Jeden z tych medali przyznali męskiej ekipie szpadzistów, no a drużynowej szpady mężczyzn w londyńskim programie nie ma, bo wymyślono przecież w szermierce system rotacyjny.

Tak, wiem o tych nieścisłościach, lecz tego typu prognozy zawsze są obarczone błędami. Ja się ucieszę, jeśli będzie lepiej niż w Pekinie i Atenach, skąd przywieźliśmy po dziesięć medali.

Która dyscyplina okaże się najbardziej medalodajna?

Uważam, że kilka na to stać. Na pewno sporty wodne. Myślę o wioślarstwie, kajakarstwie, żeglarstwie. Gdybyśmy zerknęli w ostatnie rezultaty, to także lekka atletyka, głównie rzuty. Dużą niespodzianką jest dobry wynik Ani Rogowskiej (4,70), cieszą też rezultaty Adama Kszczota na 800 metrów. Igrzyska są także celem głównym naszych siatkarzy i byłoby fantastycznie, gdyby zrealizowali plan. Mamy Agnieszkę Radwańską, ciężary, pływanie, kolarstwo - zwłaszcza górskie. Tych szans trochę jest.

Medaliści olimpijscy to także niespodzianki. Kto według Pana taką sprawi?

Nie powiem, bo wtedy już nie będzie to niespodzianka. Po co wywierać presję.

Kilka dni temu sam identycznie wybrnąłem, gdy ktoś zapytał o niespodzianki. A jak się zaprezentuje nasza delegacja w olimpijskich strojach firmy 4F?

Będzie, rzecz jasna, i strój galowy, i casual - bardziej swobodny, do chodzenia na co dzień. Wydaje mi się, że ta firma sprostała oczekiwaniom i ogólna opinia jest pozytywna. Choć liczymy się z tym, że konkurencja może mieć inne zdane. To zresztą kwestia gustu.

Jak w polityce. Opozycja zawsze będzie miała inne zdanie, nawet jeśli się z nim nie zgadza. A ta Radwańska to lepiej zaprezentuje się z flagą w dłoni, czy z rakietą?

Jestem przekonany, że i z tym, i z tym wypadnie świetnie. Pomysł, by to Agnieszka została chorążym reprezentacji, krążył w społeczeństwie, a myśmy do niego powrócili. Wcześniej rozmawialiśmy z prezesem związku i z trenerem, aż w końcu sama Agnieszka przyjęła propozycję.

Postępując zresztą dość racjonalnie. Nie oglądając się na rzekomą klątwę chorążego, który w XXI wieku nie wracał jeszcze z medalem na szyi.

Bo to bardzo wyważona osoba, która wypowiada się w sposób merytoryczny.

W Pekinie PKOl. płacił za złoto 200 tys. zł, teraz obiecujecie 120 tys. Kryzys?

To wynik naszych możliwości. Jesteśmy finansowani z funduszy sponsorów, sytuacja może się nieco zmienić.

Rozumiem, że ewentualnie w górę, nie w dół?

Niższe te nagrody (80 tys. za srebro i 50 tys. za brąz) nie będą na pewno. One odpowiadają naszym możliwościom, a lepiej działać w oparciu o realia niż niczym niepoparte marzenia. W mojej ocenie te gratyfikacje nie są jednak najważniejsze, lecz fakt bycia medalistą olimpijskim. Nagrody dostaje się też przecież z miasta, z województwa, poza tym ma się gwarantowaną emeryturę olimpijską wypłacaną do końca życia.

Już nie od 35. roku życia.

Ustawa o sporcie podniosła ten wiek do 40 lat.

Medaliści mogą też pewnie liczyć na nagrody z poszczególnych związków. PZLA ogłosił, że płaci 60, 40 i 30 tys. zł. Słyszał Pan o deklaracjach innych związków?

Szczerze mówiąc nie.

A jak wygląda sprawa nagród w innych krajach? Ivica Vastić, który strzelił dla Austrii gola na EURO 2012 - Polakom zresztą - ma do końca życia gwarantowaną dostawę piwa od jednego z browarów (110 litrów rocznie).

Nie jestem zorientowany, czy w innych krajach również wypłaca się dożywotnie emerytury, ale wiem, że w wielu krajach w ogóle nie przewiduje się finansowych nagród za medal olimpijski.

W Pekinie mieliśmy trzy drużyny, teraz honoru naszych gier zespołowych bronić będą siatkarze. To bardzo źle, poza tym, że reprezentacja jest szczuplejsza (217 sportowców, cztery lata wcześniej liczyła 263 zawodników)?

Oczywiście byłoby lepiej, gdybyśmy mieli tych drużyn więcej. Szkoda, że nie ma szczypiornistów, nad czym ubolewam, ale takie są realia. Igrzyska są specyficzne, jeśli chodzi o kwalifikację, bo muszą być przedstawiciele wszystkich kontynentów. Taka jest strategia MKOl.-u.

A w piłce ręcznej mistrzostwa Europy równają się mistrzostwom świata. W czołówce może się pokazać w zasadzie tylko Tunezja. Ciężka przeprawa na igrzyska z tej Europy.

Zgadza się. Chodzi o to, by rozwijać dyscypliny olimpijskie na wielu kontynentach, stąd bardzo trudno o kwalifikację.

W którym miejscu znajduje się obecnie polski sport? Lubimy sobie ponarzekać, ale może tak źle nie jest? Stanami Zjednoczonymi nigdy przecież nie będziemy.

Ja powiem w ten sposób - pozycja Europy w stosunku do reszty świata w ogóle jest coraz słabsza. Z wielu przyczyn to wynika, choćby demograficznych. Dziś Europa to tylko 7 procent ludności świata. Jeśli mamy na świecie 7 miliardów, a Stary Kontynent zamieszkuje 500 mln, daje to właśnie 7-8 procent. Dochodzą też pewne naturalne uwarunkowania. W państwach Azji, Afryki, Ameryki Płd. sport stanowi jedno z podstawowych źródeł promocji danego kraju. Tam środki na sport są większe niż u nas w Europie. Pojawia się coraz silniejsza konkurencja, w efekcie sukcesy Europy w ogólnej puli medalowej są coraz mniejsze.

Często jednak bywa tak, że na igrzyskach dobrze wypadają kraje z tego kontynentu, który imprezę organizuje. To nasz atut tym razem?

Ta sama strefa klimatyczna i czasowa rzeczywiście mają znaczenie. Wydaje mi się, że jest to nasza szansa. Do tego kwestia dojazdu nie jest zbyt kłopotliwa.

Mówi się przed Londynem o wzmożonej kontroli antydopingowej, o próbkach, które mają być przechowywane przez kolejnych dziesięć lat. Nie tylko próbkach medalistów, ale aż 5 tysięcy sportowców.
Walka z dopingiem jest w tej chwili jednym z podstawowych działań przeciwdziałających wypaczeniom w sporcie i my również stoimy na stanowisku, że sport musi być czysty. Nie chcemy mieć bezpośredniego wpływu na badania, ale w związku z tą walką podjęliśmy szereg działań.

Jedną medalową szansę już nam doping zabrał. Albo inaczej - być może on nam ją stworzył. Mówię o przyłapanej sztangistce, tegorocznej mistrzyni Europy Marzenie Karpińskiej (kat. 48 kg).

To przykra informacja, ale lepiej, że tego typu wynik badań pojawił się teraz, niż miałby wyjść na igrzyskach.

Tyle się mówi o olimpijskich ideałach, a różnie to z nimi bywa. Trener Stuart Pearce uczynił np. kapitanem Brytyjczyków słynnego Ryana Giggsa, no a powierzenie opaski kapitańskiej komuś, kto regularnie zadowalał żonę własnego brata, średnio jest w zgodzie z olimpijskimi ideałami.

Wolałbym mówić o polskim olimpizmie, tym bardziej, że nie znam sprawy.

PKOl. zamierza jakoś uczcić śmierć dwukrotnego mistrza olimpijskiego (1964 i 1968), Jerzego Kuleja?

Zajęliśmy się organizacją piątkowego pogrzebu, będąc w kontakcie z rodziną i władzami PZB. Podjęliśmy wszelkie działania, aby uhonorować Jurka Kuleja. Wcześniej, na sopockim molo, podczas olimpijskiego ślubowania żeglarzy uczciliśmy tę smutną wiadomość minutą ciszy.

Może w czasie igrzysk medalem uhonoruje go Karolina Michalczuk, bo przecież boks kobiet debiutuje w programie igrzysk (na razie cztery kategorie wagowe). Pięściarza w reprezentacji nie mamy, zatem ostatnim polskim medalistą w boksie pozostanie Wojciech Bartnik, który do Barcelony (1992) poleciał w ostatniej chwili, przez przypadek, bo w wyniku zdarzeń losowych.

Rzeczywiście Karolina Michalczuk jest naszą nadzieją, tym bardziej, że podczas tegorocznych mistrzostw świata uplasowała się na trzecim miejscu. Można powiedzieć, że jeśli stanie na podium, to wykorzystamy w Londynie sto procent naszych medalowych szans w tej dyscyplinie.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska