Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy leczą się w Czechach. Jest szybciej i taniej

red
zdj. ilustracyjne
zdj. ilustracyjne polskatimes.pl
Czeskie placówki medyczne coraz szerzej otwierają drzwi dla Polaków. Powód? W Polsce wciąż wydłuża się czas oczekiwania na zabiegi, zwłaszcza u okulisty i ortopedy. W długiej kolejce do dentysty czekają także niepełnosprawni. Co dziś warto leczyć w Czechach?

Dzięki obowiązującej już od 4 lat dyrektywie transgranicznej Polacy coraz częściej korzystają z możliwości leczenia się w krajach UE. Zwrot za takie leczenie można dostać w NFZ, pod warunkiem, że dopełni się formalności, a wykonana usługa znajduje się w koszyku gwarantowanych świadczeń zdrowotnych. Z takiego rozwiązania coraz częściej korzystają Polacy, zwłaszcza jeśli latami muszą czekać na zabieg poprawiający wzrok lub usprawniający poruszanie się.

Do lutego 2017 w oddziałach NFZ złożono już ponad 17 tys. wniosków o zwrot kosztów leczenia za granicą– podaje w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli. Najwięcej w woj. śląskim (7165) i dolnośląskim (3685). Dla porównania w woj. lubelskim tylko 37, a w kujawsko-pomorskim 59. Łącznie Polacy złożyli wnioski na kwotę 54,7 mln złotych, zwrócono 29,8 mln. zł. Dla porównania, tylko w ciągu 3 lat liczba wniosków ze 160 w 2014 wzrosła do ponad 10 tys. w 2016 roku. Aż 90 proc. wszystkich wniosków dotyczyło jednego schorzenia – zaćmy – informuje NIK.

Jednym z popularniejszych kierunków w ostatnich dwóch latach stały są Czechy. Czeskie kliniki nie tylko zapewniają Polakom krótsze terminy oczekiwania na zabieg, ale także pomagają w przygotowaniu dokumentacji dla NFZ, niezbędnej do zwrotu poniesionych kosztów. Polacy w zamian chwalą standard placówek, szybkość z jaką dostają się na leczenie, tamtejszą opiekę, ale także ceny zabiegów, znacznie niższe niż w Polsce. W ten sposób leczymy już m.in. oczy, zęby i schorzenia układu ruchowego.

Leczymy zaćmę, naprawiamy stawy

Zainteresowanie Polaków Czechami nie dziwi. Według ustaleń Najwyższej Izby Kontroli, w Polsce na operację zaćmy czeka się aż 833 dni. W ciągu ostatnich czterech lat, pomimo większych nakładów, ten czas wydłużył się o kolejne 130 dni! W 2016 roku na zabieg czekało aż 220 140 osób, z czego aż 11 446 to pilne przypadki. W Czechach taki zabieg wykonuje się nawet w kilka dni od konsultacji z okulistą.

Za czeską granicą działa dziś blisko 20 placówek okulistycznych leczących zaćmę Polakom, m.in. w Czeskim Cieszynie, Stonavie, Ostrawie i Nachodzie. Maksymalny czas oczekiwania na zabieg wynosi ok. 1 miesiąca. Większość pacjentów jednak jest tam operowana do 14 dni od zgłoszenia się do okulisty, często nawet szybciej. Żeby móc poddać się zabiegowi z refundacją, wystarczy jedynie zdobyć skierowanie na zabieg od polskiego lekarza mającego umowę z NFZ. W przypadku niektórych świadczeń zwrot kosztów może nastąpić po uprzedniej zgodzie dyrektora oddziału wojewódzkiego NFZ np. jeśli pacjent musi zostać w szpitalu dłużej niż dobę.

Część klinik zapewnia pacjentom nawet dojazd, niektóre pomagają w zorganizowaniu noclegu. Za zabieg płaci się z góry. Z cenami jest różnie. Średni koszt zabiegu ze wszczepieniem soczewki to 2,5 tys. zł, są także tańsze rozwiązania. Ceny zaczynają się już od 1,5-1,7 tys. zł. Po zabiegu pacjent dostaje rachunek i przetłumaczoną na język polski dokumentację medyczną, z która może wystąpić z wnioskiem o zwrot kosztów przez NFZ. W niektórych klinikach opiekunowie pacjenta pomagają dopełnić formalności.

- Główną motywacją wyjazdów na leczenie zaćmy do Czech jest dla Polaków możliwość skorzystania z wysokiej jakości usług i zwrot kosztów leczenia bez konieczności długiego oczekiwania w kolejce. Jeśli do tego dołożyć zaufanie do opieki zdrowotnej w państwie recepcyjnym, ograniczone zadowolenie z opieki we własnym kraju oraz świetnie zorganizowany pakiet wyjazdowy to mamy gwarantowany przepis na sukces. Nie jest to zabieg na tyle inwazyjny, aby fakt konieczności przemieszczenia się 500 km stanowił barierę - mówi dr Anna Białk-Wolf z Instytutu Badań i Rozwoju Turystyki Medycznej.

Podobnie jest z leczeniem ortopedycznym w Czechach. Do południowych sąsiadów Polacy jeżdżą dziś przede wszystkim na zabiegi endoprotezoplastyki stawów biodrowych i kolanowych, ale także na artroskopię. Powód ten sam, co w przypadku zaćmy. Chory w stabilnym stanie czeka w Polsce 1160 dni na endoprotezę biodra, a 1216 dni na endoprotezę kolana. W stanie pilnym odpowiednio 437 dni i 706 dni. W każdym z powyższych notuje się znaczne wydłużenie czasu oczekiwania, zwłaszcza w przypadku endoprotezoplastyki stawu kolanowego u osób ze stanem stabilnym. Tu czas oczekiwania wydłużył się aż o 38,8 proc., pomimo zwiększenia nakładów NFZ na traumatologię i ortopedię W październiku 2016 rok na zabieg czekało ponad 109 tys. osób. W ciągu 3 lat liczba ta wzrosła aż o 30,4 proc. – podaje NIK.

Pacjenci chcący leczyć stawy w Czechach muszą się jednak liczyć z tym, że ich zabieg będzie wymagał uprzedniej zgody dyrektora wojewódzkiego NFZ, zwłaszcza jeśli leczenie wiąże się z dłuższym niż 24 godziny pobytem w szpitalu i diagnostyką np. rezonansem magnetycznym. W tym celu składa się odpowiedni wniosek, w którym lekarz uzasadnia, dlaczego zabieg powinien być wykonany za granicą. Powodem może być np. wiek pacjenta lub pogarszający stan zdrowia, uniemożliwiający czekanie w kolejce. Na decyzję czeka się od 30 do 60 dni.

Czesi pomagają niepełnosprawnym

Ale problem z terminami i kolejkami mają także niepełnosprawni chcący leczyć zęby. W kraju wciąż jest za mało placówek stomatologicznych leczących w narkozie osoby z niesprawnościami. Ta natomiast jest niezbędna w przypadku zabiegów np. u osób niepełnosprawnych intelektualnie, z padaczką, Alzheimerem czy stwardnieniem rozsianym. Pacjentów nie mogących znaleźć gabinetu w Polsce od kilkunastu miesięcy przyjmuje wyspecjalizowana w leczeniu niepełnosprawnych placówka w Ostrawie.

Podobnie jak w przypadku zaćmy, w oparci o dyrektywę transgraniczną, zabiegi stomatologiczne dla niepełnosprawnych są refundowane przez NFZ, pod warunkiem, że znajdują się one w ministerialnym koszyku świadczeń gwarantowanych. Dziś w Czechach niepełnosprawni leczą m.in. próchnicę, choroby przyzębia, wypełniają ubytki czy poddają się zabiegom chirurgicznym.

W przeciwieństwie jednak do osób leczących zaćmę, niepełnosprawni jadący leczyć zęby do Czech nie muszą z własnej kieszeni wykładać na zabieg, a później z rachunkiem, wnioskiem i dokumentacją starać się samodzielnie o zwrot w NFZ.

– Współpracujemy z Polskim Instytutem Zdrowia, organizacją, która wstępnie finansuje leczenie naszych pacjentów. Instytut pomaga także pacjentom w zgromadzeniu dokumentów niezbędnych przed wizytą. Następnie odzyskuje w NFZ pieniądze. Dzięki temu leczenie odbywa się dla pacjenta bezgotówkowo. Takie rozwiązanie znosi barierę finansową, która często uniemożliwiała niepełnosprawnym leczenie – mówi lek. stom. Piotr Borowski właściciel kliniki Dentator w Ostrawie i koordynator projektu „Kierunek: Uśmiech”, który umożliwia leczenie Polakom.

Turystyka medyczna zdaje się jednak mieć najlepsze lata wciąż przed sobą. Zwroty NFZ wynikające z leczenia Polaków za granicą wyniosły w latach 2013-2016 zaledwie 0,03 proc. kwot przeznaczonych przez NFZ na zakup świadczeń w kraju. Jednocześnie według Eurobarometru aż 50 proc. Polaków skłonna byłaby leczyć się w innym kraju UE. Dla 44 proc. powodem jest szybkość z jaką można za granicą trafić na zabieg i do specjalisty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska