Jeśli ktoś spojrzy tylko na wynik, to może pomyśleć, że podopieczni Ireneusza Mamrota zdominowali rywala i kontrolowali przebieg tego spotkania. Jednak ci, którzy w sobotnie popołudnie wybrali się na stadion przy ul. Wita Stwosza w Głogowie, wiedzą, że nie do końca tak było.
Co prawda głogowianie już w 15 min wyszli na prowadzenie za sprawą Górskiego, ale równo 20 min później przyjezdni doprowadzili do wyrównania. Kapitalnym uderzeniem popisał się wtedy Rafał Niziołek i do przerwy mieliśmy remis 1:1.
Kluczowym momentem była 64 min, kiedy to drugą żółtą kartkę dostał obrońca MKS-u Bartosz Brodziński. Na boisku zrobiło się więcej miejsca, z czego nie omieszkali nie skorzystać gospodarze. W 76 min swoje drugie trafienie zanotował Górski, a już cztery minuty później skompletował hat-tricka. Zrezygnowani goście z Kluczborka nie byli w stanie w żaden sposób odpowiedzieć na te gole, a na dodatek stracili kolejne dwa. W ostatnich 10 min piłkę do bramki Grzegorza Wnuka skierowali jeszcze Łukasz Szczepaniak i Mateusz Hałambiec.
- Nieźle weszliśmy w mecz. Może nie stwarzaliśmy stuprocentowych sytuacji, ale dwa, trzy razy było groźnie. Zdobyta z czasem bramka strasznie nas poparzyła. Mogło to być spowodowane serią przegranych meczów. Nie przypominam sobie tak nerwowego momentu tej drużyny i nie mogę tego zrozumieć, bo w tej lidze zdobyty gol jest ogromnym kapitałem. Bohaterem w mediach będzie Maciek Górski, ale Damian Sędziak dał dzisiaj naprawdę dobrą zmianę. Nasza gra zaczęła przypominać stare, dobre czasy z szybkim atakiem - podsumował mecz trener Mamrot.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?