Na początku listopada opisaliśmy wielką płachtę reklamową wywieszoną na budynku przy pl. Solidarności we Wrocławiu. Od lat wisiały tam reklamy bez koniecznych zezwoleń.
Zdjęcie wielkiej siatki z zabytkowego budynku nakazały kolejno: powiatowy i wojewódzki nadzór budowlany, miejski konserwator zabytków, wydział architektury urzędu miasta, a także wojewoda. Bez skutku. Sprawa ciągnie się od 2010 r. - do tej pory kolejne postanowienia były ignorowane przez zarządcę budynku.
CZYTAJ TEŻ: Śmierdzący problem na budynku Solidarności. Olbrzymia reklama wisi nielegalnie i cuchnie
Co gorsza, reklama zaczęła śmierdzieć i szkodzić zdrowiu ludzi, którzy pracują wewnątrz budynku. Skarżyli się oni na nudności i bóle głowy, a także brak dostępu do światła.
Zabytkowy gmach należy do NSZZ "Solidarność", zarządcą jest Nasz Dom. Po naszym artykule zarówno szef dolnośląskiej Solidarności Kazimierz Kimso, jak i zarządca obiecali zdjąć reklamę. Miała zniknąć na początku grudnia. Tym razem dotrzymali słowa. - Zdjęliśmy nie tylko reklamę, ale także haki wbite w ściany i oświetlenie. Żadna wielka płachta nie wróci już na ten budynek - obiecuje Zbigniew Kulewicz, prezes spółki Nasz Dom.
Dodaje, że siatki nie dało się zdjąć wcześniej, bo nie pozwalała na to umowa z reklamodawcą.
To jednak nie koniec sprawy. Na miesiąc przed zdjęciem reklamowej siatki do Prokuratury Rejonowej Wrocław Fabryczna wpłynęły zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Złożył je powiatowy nadzór budowlany (ma siedzibę w tym gmachu) oraz jedna z osób pracująca przy pl. Solidarności. Sprawa jest w toku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?