Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co komu czapka niewidka i dlaczego doprowadzi do katastrofy

Janusz Michalczyk
Co jakiś czas odżywa marzenie o czapce niewidce, po włożeniu której człowiek staje się niewidoczny dla innych. Kilka dni temu pojawiła się informacja, że naukowcy z Uniwersytetu Teksańskiego potrafią ukryć przedmioty, pod warunkiem że są pokryte tzw. materiałem plazmonicznym, bombardowanym cały czas przez mikrofale. Cokolwiek to znaczy - czegoś nie widać.

Jak wszystko na tym świecie, ten wynalazek ma kilka wad. Po pierwsze - nie może być używany do ukrywania dowolnych przedmiotów. Po drugie - uczyni obiekt niewidzialnym, jeśli ten jest w jednym kolorze. Po trzecie - gdyby jakimś cudem dało się wsadzić w ten materiał plazmoniczny człowieka, to niczego by nie widział. Niewidzialność byłaby, że tak powiem - obustronna. Można sobie wyobrazić, że facet byłby pokryty materiałem plazmonicznym w całości, z wyjątkiem gałek ocznych, ale wtedy - rzecz jasna - gałki byłyby widoczne dla otoczenia. Taki spacerujący wzrok musiałby robić wielkie wrażenie na przechodniach.

W wariancie ekshibicjonistycznym mogłyby się przechadzać, poza oczami, również inne części ciała, ale w tym miejscu się zatrzymamy z uwagi na moralność publiczną.

No dobrze, ale po co właściwie człowiekowi czapka niewidka, jeśli pominiemy znaną każdemu dziecinną skłonność do niewinnych psot? Oczywiście, chodzi o bezkarność. Na pewno ucieszyliby się z takiej czapki (w wersji hełmu) generałowie, bo niewidzialny żołnierz byłby z definicji morderczo skuteczny - tak jak są już dziś niewidzialne dla radarów samoloty bezzałogowe. W przypadku ich ataku wróg staje się zaskakująco bezbronny, co teraz jest testowane przez Amerykanów na talibach w Afganistanie i Pakistanie.

Nie sposób nie zauważyć, że w prywatnych wojnach, także męsko-damskich, niewidka byłaby gorsza od bomby atomowej, choć - gdyby zawęzić jej użycie do wyjątkowych sytuacji (choćby kłótni o niepozmywane talerze w zlewozmywaku albo brudne skarpetki pod łóżkiem, które nieuchronnie zmierzają do dekonstrukcji małżeńskiego mikroświata), mogłaby mieć też zbawienne skutki, nadając nowy sens zwrotowi "zejść komuś z oczu".

Po niewidkę moglibyśmy sięgać również wtedy, gdy z jakiegoś powodu ogarnia nas wstyd albo czujemy się niekomfortowo na skutek czyjejś agresji, polegającej na nachalnym przyglądaniu się. Takich sytuacji jest w życiu codziennym bez liku. Niestety, znając ludzką skłonność do przesady, można przewidzieć, że skutkiem użycia czapki byłoby masowe wyłączanie moralnych bezpieczników, które większości z nas pozwalają utrzymać się w rygorze przyzwoitego życia.

Życie bez poczucia wstydu? To pachnie katastrofą. Chyba że niewidka byłaby dostępna tylko osobom naprawdę jej potrzebującym - np. na receptę, po wcześniejszym wpisaniu przez ministra Bartosza Arłukowicza na listę leków refundowanych.

Jak widać, ziszczenie niewinnego z pozoru marzenia o czapce niewidce grozi ludzkości nieobliczanymi następstwami. Dlatego, gdyby naukowcy w końcu ją wynaleźli, należałoby ten instytut niezwłocznie i bez skrupułów zbombardować - tak jak Izrael chce to zrobić z instalacjami atomowymi Iranu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska