- Ciężko na gorąco ocenić, co jest główną przyczyną porażki. Więcej można będzie powiedzieć po szczegółowej analizie. To jest sport, detale decydują o wyniku. Tego dnia to rywal okazał się lepszy - powiedział asystent trenera Daniel Grobelny.
To przyjezdni przez dłuższy czas kontrolowali przebieg meczu. W ekipie gospodarzy zawiodła zarówno obrona, jak i atak. Spotkanie rozpoczął bramką Bartosz Koprowski. Gdy dołożył drugie trafienie, wydawało się, że Śląsk już długo nie odda prowadzenia. Nic z tych rzeczy. Rywale szybko dogonili wojskowych, a potem przejęli inicjatywę. Szwankowała obro-na. Koprowskiego w tej formacji zastąpił Herudziński i wrocławianie zaczęli odrabiać straty. Tuż przed końcem prowadzili nawet 11:9, ale potem znów dopadła ich strzelecka niemoc.
Druga połowa również zaczęła się dobrze dla Śląska. Jednak maszynka zacięła się przystanie 14:11. Kibice przecierali oczy ze zdziwienia, widząc, jak ich pupile marnują kolejne sytuacje. Przyjezdni zdobyli kolejnych 6 bramek (14:17!). Sygnał do przerwania impasu dał Marcin Schodowski, broniąc karnego. Właśnie swojemu bramkarzowi wrocławianie zawdzięczają to, że nie doszło do jeszcze wyższej porażki. Bronił jak natchniony. WKS zdążył jeszcze wyrównać (17:17), ale potem nie potrafił już zatrzymać gości.
Szanse na dogonienie pro-wadzącej dwójki pozostają minimalne. - Zdajemy sobie z tego sprawę, jednak nie poddajemy się. Jeśli nie uda nam się awansować w tym sezonie, pozostaje nam wzmocnienie drużyny, aby awansować w następnym roku- powiedział Grobelny.
Śląsk Wrocław - KSSPR Końskie 23:27 (12:11)
Śląsk: Schodowski, Philippe - Swat 7, Zadura 6, Koprowski 2, Kłos 3, Wróblewski, Wolski 2, Herudziński 2, Gałat, Piłat, Krzywda 1.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?