Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Marcin Stefański: Znamy kontrowersje reformy ekstraklasy

Jakub Guder
Marcin Stefański - dyrektor logistyki rozgrywek Ekstraklasy SA
Marcin Stefański - dyrektor logistyki rozgrywek Ekstraklasy SA fot. Ekstraklasa SA
Marcin Stefański, dyrektor logistyki rozgrywek Ekstraklasy SA, wyjaśnia zasady drugiej części ligi i opowiada o widocznych skutkach reformy.

Co dało Śląskowi wyprzedzenie Piasta Gliwice w rudzie zasadniczej?
Z punktu widzenia lokalnego, to mecz z Zagłębiem Lubin u siebie już w najbliższej kolejce. Dodatkowo gra cztery mecze na własnym boisku. To atut drużyn, które zajęły miejsca9-12. Dzięki temu zysk klubu może być większy. Podobnie jest w grupie mistrzowskiej.

WKS zagra u siebie z Zagłębiem, Widzewem, Podbeskidziem i Cracovią. Co o tym decydowało?
Dokładny terminarz tej fazy ustaliliśmy jeszcze przed startem rozgrywek. Było wiadomo na przykład, że w pierwszej kolejce grupy B 12. drużyna zagra u siebie z 15. Tym właśnie sposobem Śląsk gra z Zagłębiem.

W fazie zasadniczej o miejscu w tabeli - przy takiej samej liczbie punktów - decydował bilans bezpośrednich meczów między zainteresowanymi drużynami. Co decyduje o tym teraz?
W pierwszej kolejności liczba punktów po fazie zasadniczej. Warto się było o to bić, bo to może mieć duże znaczenie na przykład w walce o utrzymanie. Przy dalszej równości bilans bezpośrednich spotkań z rundy zasadniczej.

Śląsk wyprzedził Piasta w fazie zasadniczej, bo we Wrocławiu był bezbramkowy remis, a w Gliwicach 1:1. Dzięki tej bramce na wyjeździe teraz - w przypadku równej liczby punktów - to WKS będzie wyżej?
Dokładnie tak.

GRUPA SPADKOWA I MISTRZOWSKA - ZOBACZ DOKŁADNY TERMINARZ

Dlaczego punkty po podzieleniu zaokrąglamy w górę, a nie w dół? Dzięki temu Zagłębie ma dwa zamiast trzech punktów straty do Śląska, a Podbeskidzie jeden. Nie było pomysłu, żeby na przykład zostawić połówki?
To najbardziej kontrowersyjny element zmian, ale wbrew pozorom nie ma większego znaczenia. Robiliśmy analizy, nawet takie, w których nie zaokrąglaliśmy punktów. Taka drużyna i tak musiałaby zdobyć oczko więcej, by wyprzedzić ekipę będącą wyżej. Teraz w przypadku równego dorobku i tak w pierwszej kolejności liczą się punkty z rundy zasadniczej.

Pytanie abstrakcyjne, ale się pojawia: dlaczego nie dzielimy bramek?
Nigdy nie było takiego pomysłu. Nawet podczas przedsezonowych rozmów z klubami.

Jakie głosy dochodzą do was po pierwszej części sezonu?
Skrajne. Jedni mówią, że to nieudany projekt. Inni, że wyszło fantastycznie. My wstrzymujemy się z oceną, bo jesteśmy zaledwie po 30 kolejkach. Zostało jeszcze siedem. Dochodzą do nas jednak głosy ze Szczecina czy z Gdańska, że tam jest spore zainteresowanie biletami na te ostatnie spotkania. Ósme miejsce dla Lechii to spory zastrzyk finansowy, ale też dodatkowe emocje dla kibiców. Póki co jednak ostrożnie do tego podchodzimy. W mojej opinii obiektywnie ocenić będzie można tę zmianę za 2-3 lata.To jest jedynie środek do celu. Cały czas chodzi o to, aby podnosić poziom sportowy, wizerunkowy, marketingowy. By wykreować potrzebę rywalizacji i mentalność zawodników, gotowych do walki przez cały sezon.

Z jednej strony reforma zyskała sympatię po ostatnim weekendzie, w którym było wiele meczów o stawkę. Z drugiej - to wciąż jest sportowo niesprawiedliwe. Wygrana z tą samą drużyną w pierwszej fazie jest mniej warta niż późniejsze zwycięstwo w grupie spadkowej czy mistrzowskiej.
To faktycznie kontrowersyjna kwestia, zdajemy sobie z tego sprawę. Była jednak poddana szerokiej dyskusji. Będziemy wszystko na chłodno jeszcze raz analizować przed przyszłym sezonem, ale wydaje nam się, że póki co ten system się sprawdza.

Były jesienią kolejki, które trwały cały tydzień i łączyły się z następnymi. Czasem frekwencja była niższa, ale częściej mówiło się o ekstraklasie. Ten eksperyment się udał?
Mówiono, że w lipcu i w sierpniu nikomu nie będzie chciało się przychodzić na mecze, a tymczasem frekwencja była świetna, oscylująca wokół 10 tysięcy widzów na mecz. Jednak w przyszłym sezonie będziemy mogli unikać kolejek rozgrywanych "ciągiem". Środowych meczów jesienią nie będzie. Także dzięki temu, że w przyszłym roku nie ma dużej imprezy, jak mistrzostwa świata czy Europy, co nie nakłada na nas dodatkowych ograniczeń.

Opinie o reformie są skrajne. Jedni mówią, że się nie udało; inni, że wyszło fantastycznie

Frekwencja jest po reformie lepsza?
Gdyby wyłączyć pięć meczów, w których stadiony były zamknięte dla publiczności, to wynik jest lepszy niż przed rokiem. Liczymy też na to, że te siedem ostatnich meczów przyciągnie na trybuny jeszcze więcej fanów. Oni chcą oglądać walkę, czuć emocje. Będą je czuli, oglądając mecze w górnej połówce, ale też walkę o utrzymanie.

W przyszłym sezonie będą jakieś modyfikacje systemu rozgrywek?
Nie zapadły jeszcze żadne decyzje. Cały czas wszystko analizujemy. Wszystko wskazuje na to, że sezon wystartuje 19 lipca, co związane jest m.in. z grą naszych drużyn w europejskich pucharach. Jeśli chodzi o resztę, to z pewnością będą brane na równi aspekty sportowe, marketingowe i telewizyjne.

Rozmawiał JAKUB GUDER

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska