Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Misik: Klonowy liść w sercu, herb Śląska na piersi (ZDJĘCIA)

Jakub Guder
Patryk Misik - nr 14
Patryk Misik - nr 14 fot. archiwum prywatne
- W Kanadzie razem z piłką na początku trenowałem też hokej. Grałem w ataku – na środku, albo na skrzydle. Byłem całkiem dobry, szybki no ale tam potrzeba wzrostu, a ja taki malutki chłopak. No i zdecydowałem się na piłkę – uśmiecha się Patryk Misik, 19-letni pomocnik Śląska Wrocław, który urodził się co prawda w Kanadzie, ale po Polsku mówi świetnie.

Nic w tym jednak dziwnego, bo - jak mówi – jest pierwszym z rodziny urodzonym już w Kraju Klonowego Liścia. Rodzice Misika za ocean wyjechali mając dwadzieścia-parę lat. Za chlebem. Mama z Bielska-Białej, tata z Żywca. Patryk piłkę kopał od małego. Głównie za sprawą ojca, który jeszcze w Polsce był piłkarzem na niższych szczeblach, a już w Kanadzie pierwszym trenerem Patryka w klubie.

- W Kanadzie piłka nożna jest coraz popularniejsza, ale oczywiście nie ma takich sponsorów i pieniędzy jak w hokeju. Moja rodzina mieszka w niedużym miasteczku i ja zaczynałem treningi w tamtejszym klubie pod okiem taty – opowiada nasz bohater. Nastolatek z polskimi korzeniami szybko wyjechał kopać piłkę do Toronto. - To była dobra akademia piłkarska, która co prawda nie miała drużyny w MLS (Major League Soccer – najlepsza liga w Ameryce Pn.), ale wielu chłopaków wyjeżdżało potem grać do Stanów Zjednoczonych – wspomina. Misik szybko zdecydował się na powrót do rodzinnego miasta. - Powstała tam drużyna, która miała grać w najważniejszej (po MLS) lidze w Kanadzie – wyjaśnia. No i okazało się, że 15-letni pomocnik jest... najmłodszy w całych rozgrywkach! - Poziom był różny – przyznaje. - U nas w drużynie było wielu obcokrajowców, którzy mieli za sobą grę w Hiszpanii czy Rosji, a teraz utrzymywali się z gry w piłkę. Były jednak też zespoły złożone z samych Kanadyjczyków, albo wystawiane przez szkoły – opowiada.

Szansa, żeby zaistnieć w wymarzonej Europie pojawiła się w połowie 2011 roku. Na Dolnym Śląsku organizowano XV Igrzyska Polonijne, a polonia kanadyjska wystawiała na piłkarski turniej swoją drużynę. No i Misik się do niej załapał. - Mieliśmy selekcjonera, który jeździł po kraju i szukał piłkarzy z polskimi korzeniami – wspomina 19-latek.

Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji w igrzyskach Kanadyjczycy zagrali sparing z występującą wówczas w Młodej Ekstraklasie drużyną Śląska. Misik oraz dwóch jego innych kolegów (Patryk Majcher i Michael Krzeminski) od razu wzbudzili zainteresowanie działaczy z Oporowskiej. - Mówili nam, że zagraliśmy bardzo dobry mecz i będą obserwować nas podczas turnieju, a po nim ewentualnie zaproszą na testy – opowiada Patryk. Misik gola strzelił już w pierwszym meczu przeciwko Stanom Zjednoczonym. Z trybun widzieli to Janusz Sybis, Łukasz Becella i dyrektor sportowy Krzysztof Paluszek. W kolejnym meczu do siatki trafił Majcher, w następnym Krzeminski. Do Śląska trafiła cała trójka (Krzeminski wrócił już jednak do Kanady).

- Gdy przyjechałem do Wrocławia trochę wiedziałem już o Śląsku. Z tatą oglądaliśmy polską ekstraklasę no i byłem świadom, że Sybis to legenda klubu. Miałem nadzieję, że uda mi się w Polsce dostać chociaż na jakieś testy – opowiada pomocnik.
Udało się od razu podpisać kontrakt. W ten sposób 16-latek został sam w kraju, w którym wcześniej był ledwie kilka razy. - Na początku było ciężko – nie ukrywa. - Musiałem nauczyć się sam robić pranie, czy coś do jedzenia. Wiadomo, że do tego momentu robili to głównie rodzice. Szybko sobie z tym jednak poradziłem – uśmiecha się.

O wiele łatwiej było na boisku. - Gdy spotkałem się z nowymi kolegami z drużyny, wiedziałem, że jeśli będę ciężko pracował, to dam sobie radę. Miałem świadomość, że to może być moja jedyna szansa, bo nie jest tak łatwo wyrwać się z Kanady do Europy– opowiada pomocnik, który od lata trenuje już z pierwszą drużyną Śląska. Teraz gdy wraca do Ameryki młodsi koledzy patrzą na niego z uznaniem. - Zawsze jakiś trener prosi mnie, żebym wpadł na zajęcia młodszych chłopaków. Reakcje są takie: „Łał, udało mu się, gra w Europie”. To jest bardzo miłe – opowiada.

W listopadzie 2012 roku przyszło pierwsze powołanie do młodzieżowej reprezentacji Kanady i 15 min. w wygranym 2:0 meczu z Kostaryką. Pierwszą bramkę Misik strzelił niedawno – we wrześniu na turnieju towarzyskim we Francji. - Prowadziliśmy z gospodarzami 1:0, ale potem przegraliśmy 1:4. Wiesz – sędzia był z Francji, dostaliśmy czerwoną kartkę, której nie było – śmieje się.

A co, gdyby przyszło powołanie do reprezentacji Polski. - Musiałbym się zastanowić. Polska jest dla mnie ważna, bo cała rodzina stąd pochodzi, a i ja tu mieszkam kilka lat. Urodziłem się jednak w Kanadzie. To byłaby ciężka decyzja. Musiałbym porozmawiać z rodzicami – nie kryje Misik.

- Jaka jest moja ulubiona pozycja? Środek pola, lubię kreować grę – mówi śmiało Kanadyjczyk. - Czyli w systemie jakim gra Śląsk taki Sebastian Mila? - dopytujemy. - Tak – lubię asystować, staram się pracować na drużynę. Lubie wysiłek. Przygotowanie fizyczne jest moim atutem – opisuje swoje zalety młody rozgrywający, ale jest przy tym cały czas skromny i musimy ciągnąć go za język.

Pytamy też o pokusy dużego miasta. Wiadomo – nastolatek w Europie, z daleko od domu. - Powiem prawdę – nie lubię za bardzo wychodzić. Mogę w dzień iść do Rynku, przejść się ze znajomymi, ale skupiam się na piłce. Z kolegami z zespołu wyszedłem raptem kilka razy – wyznaje jak na spowiedzi.

Niedawno klub zgłosił Misika do rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy.
- Podobno była szansa, żebym był w meczowej osiemnastce na mecz z Jagiellonią. Moim marzeniem jest, żeby usiąść na ławce rezerwowych, na stadionie we Wrocławiu, przy kibicach, których uważam za najlepszych w Polsce. Zdaję sobie sprawę, że skok z juniorskiej piłki do seniorskiej jest największy. Inne marzenia? Najpierw chciałbym tu zadebiutować, bo Śląsk jest dla mnie bardzo ważny. A potem – jak każdy młody zawodnik – chcę spróbować swoich sił na zachodzie – wybiega w przyszłość Patryk Misik.

- W jakiej lidze? Najbardziej lubię oglądać hiszpańską, bo jest bardzo techniczna – kończy młody pomocnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska