Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pathfinder: Wrath of the Righteous - znakomita gra, ale nie dla każdego. Teraz też na konsolach. Jak wypada tytuł? Oto nasza opinia

Anita Persona
Anita Persona
Wypróbowaliśmy Pathfinder: Wrath of the Righteous , oto nasza opinia.
Wypróbowaliśmy Pathfinder: Wrath of the Righteous , oto nasza opinia. Owlcat Games
Na konsolach zadebiutowała prawdziwa perełka wśród gier RPG, czyli Pathfinder: Wrath of the Righteous. My już wypróbowaliśmy produkcję i wiemy, że nie jest ona przeznaczona dla każdego. Sprawdźcie naszą opinię.

Spis treści

Jak w przypadku każdego medium związanego z rozrywką, również w gamingu fani dzielą się w zależności od upodobań. Oczywiście szczególne zamiłowanie do określonego gatunku nie oznacza, że gracze nie korzystają z ogromnej różnorodności oferowanej przez gry, zarówno pod względem rodzaju produkcji, ich klimatu, gameplay'u czy też samych platform do grania. Dlatego też często poszczególne tytuły dzielimy w zależności od urządzenia, z którego korzystamy. Na rynku znajdziemy bowiem zarówno gry ekskluzywne, jak i wydane na niemal wszystkie platformy, a nawet te, które dopiero po jakimś czasie debiutują również na innych urządzeniach, niż pierwotnie. Tak też jest w przypadku, czyli Pathfinder: Wrath of the Righteous. Oto nasza recenzja.

Pathfinder: Wrath of the Righteous – czyli?

Zacznijmy od krótkiego wprowadzenia na temat samej produkcji. Gdy w 2018 roku zadebiutował Pathfinder: Kingmaker, fani dobrych gier RPG nie kryli swojego zachwytu. Pathfinder: Wrath of the Righteous to natomiast druga gra w barwnym uniwersum fantasy stworzonym przez rosyjskie studio Owlcat Games we współpracy z legendą branży – Chrisem Avallonem.

Niestety, nie obyło się bez problemów związanych z debitem tytułu, spowodowanych wojną na Ukrainie. W związku ze swoimi poglądami i sytuacją w kraju rosyjscy twórcy zmuszeni byli bowiem przenieść się wraz z siedzibą studia na Cypr, gdzie mogą teraz w spokoju kontynuować swoją pracę. Niemniej wszystkie te wydarzenia utrudniły przygotowywanie ich wyczekiwanego przez fanów dzieła. Ostatecznie jednak udało się je wydać.

Pokrótce, Pathfinder: Wrath of the Righteous to gra RPG w gatunku fantasy, w rzucie izometrycznym i z turowym systemem walki (choć nie tylko), która zadebiutowała w 2021 roku pierwotnie wyłącznie na PC. Po około roku od tego momentu, a konkretnie 29 września 2022 roku, tytuł otrzymał jednak również swoje wersje konsolowe i ukazał się na urządzeniach Sony, Microsoft i Nintendo. Co ciekawe, projekt został sfinansowany przez samych graczy spragnionych dobrego RPG, za pośrednictwem platformy crowdfundingowej Kickstarter. Czy „inwestorzy” mają powody do zadowolenia i jak sprawuje się wersja na konsole? Sprawdziliśmy.

Bardziej klasycznie się nie da

Pathfinder: Wrath of the Righteous to na wskroś klasyczna gra RPG osadzona w równie klasycznym, fantastycznym świecie. Nie myślcie jednak, że to przytyk, wręcz przeciwnie. Jako absolutna fanka klasycznego fantasy czasami odczuwam brak tego klimatu, jednak podzielam opinię, że w wielu przypadkach gier w tym klimacie odczuwalna jest powtarzalność i brak świeżości.

Studio Owlcat Games poradziło sobie jednak w tym przypadku znakomicie. Zarówno pierwsza część, jak i Pathfinder: Wrath of the Righteous perfekcyjnie łączą w sobie wszystko, co najlepsze z klasycznej fantastyki, dodając wiele pozytywnego od siebie. Tym sposobem otrzymaliśmy ciekawy, bogaty i pieczołowicie stworzony świat, pełen niezwykłych historii oraz bohaterów. W skrócie Pathfinder : Wrath of the Righteous to propozycja dla fanów fantastyki oraz osób poszukujących czegoś nowego, a jednocześnie klasycznego. Czy jednak przy tym dobrego?

Pathfinder: Wrath of the Righteous – trudne dobrego początki

Jeśli jesteście fanami klasycznych gier RPG w rzucie izometrycznym, to doskonale wiecie, jak to wygląda. Przynajmniej w przypadku niepredysponowanych postaci, jak ma to miejsce w grach osadzonych w określonych markach i z konkretnymi bohaterami. Jednak jak wspomniano, Pathfinder: Wrath of the Righteous to klasyka w czystej postaci, przywodząca na myśl stołowe D&D. Tak więc sami tworzymy swoją postać i to jak!

Twórcy Pathfinder: Wrath of the Righteous postawili na dobre udźwiękowienie i dużą ilość detali.
Twórcy Pathfinder: Wrath of the Righteous postawili na dobre udźwiękowienie i dużą ilość detali. Owlcat Games/Polska Press

Cóż, kreator postaci w Pathfinder: Wrath of the Righteous sam w sobie jest tematem na cały odrębny tekst. Jest on bowiem tak bogaty i posiada tyle opcji nie tylko związanych z wyglądem, ale i zdolnościami oraz historią, że można poczuć się przytłoczonym. Jeśli więc cenicie również sobie wyjątkowo immersję, a w jej ramach stworzenie sobie postaci rezonującej z nami, to przygotujcie się na długie posiedzenie tylko w tym narzędziu. Przyznam szczerze, że pomimo mojego zamiłowania do tego typu gier, jak choćby do serii Divinity i Pilars of Eternity, byłam zaskoczona ogromną ilością opcji, powiązań pomiędzy poszczególnymi z nich i opisów.

Warto bowiem dodać, że rozpoczynając przygodę z Pathfinder: Wrath of the Righteous szybko przekonujemy się, iż będzie tu bardzo dużo czytania i dokonywania wyborów. Czego doskonałym odzwierciedleniem jest już na starcie właśnie kreator postaci. Równie prędko zdamy sobie też sprawę, że żadna decyzja nie pozostaje tu bez konsekwencji. Tak więc każdy nasz wybór podczas tworzenia postaci będzie miał znaczenie.

Samouczek wprowadzi nas płynnie w rozgrywkę, bez traktowania nas jak głupca.
Samouczek wprowadzi nas płynnie w rozgrywkę, bez traktowania nas jak głupca. Owlcat Games/Polska Press

Trzeba podkreślić, że podejmowane przez nas decyzje mają wpływ nie tylko na ogólną skuteczność naszej postaci, ale też na gameplay w dłuższej perspektywie, a nawet to, w jaki sposób postacie poboczne będą na nas reagować. W przypadku Pathfinder: Wrath of the Righteous należy więc rozważnie podejść do tworzenia postaci, w przemyślany sposób wybierając nie tylko cechy, zdolności i klasę (a wachlarz możliwości w tych przypadkach przyprawia o zawrót głowy).

Równie istotne są tu więc nasza rasa, pochodzenie, „profesja” i każda decyzja powiązana jest z określonymi korzyściami, dodatkowymi bonusami, jak również obarczona negatywnymi konsekwencjami. Przykładowo, umyśliłam sobie, że będę Dahmpirem, czyli pół człowiekiem i w połowie nieumarłym wampirem. Spowodowało to nie tylko specyficzny odbiór mojej postaci ze strony spotykanych bohaterów.

Każdy wybór ma znaczenie, szczególnie w Pathfinder: Wrath of the Righteous.
Każdy wybór ma znaczenie, szczególnie w Pathfinder: Wrath of the Righteous. Owlcat Games/Polska Press

W Pathfinder: Wrath of the Righteous nieumarli przeciwnicy otrzymują obrażenia od pozytywnych rodzajów magii, ta natomiast odpowiada za większość zaklęć leczących. Cóż, o problematyczności swojego wyboru rasy przekonałam się więc w trakcie jednej z pierwszych potyczek, gdy „zleciłam” jednej z towarzyszek uleczenie mnie, a zamiast tego prawie dobiłam swoją postać otrzymując obrażenia. Tak więc, z rozwagą moi mili twórzcie postacie, a co potem?

Pięknie wygląda i brzmi, czyli Pathfinder: Wrath of the Righteous

Generalnie, produkcja studia Owlcat Games prezentuje się wyjątkowo ładnie. Grafika, tekstury, kolory i robiąca wrażenie dbałość o szczegóły otoczenia i postaci robią zaskakująco dobre wrażenie, w tym na tle konkurencji. Poszczególne lokacje są pieczołowicie zaprojektowane i każda z nich ma własny klimat, a wszystko to na konsoli Xbox naprawdę przyjemnie się ogląda.

Animacje postaci i otoczenia jak na tytuł tego typu także zasługują na pochwałę, znacznie uprzyjemniając czas spędzony w grze. Konieczne jest tu wyróżnienie także czegoś, czego raczej nie widuje się w izometrycznych RPG – w Pathfinder: Wrath of the Righteous są cutscenki i to takie, które naprawdę nieźle wyglądają.

Towarzysze w Pathfinder: Wrath of the Righteous to zbiór ciekawych i dobrze rozpisanych postaci.
Towarzysze w Pathfinder: Wrath of the Righteous to zbiór ciekawych i dobrze rozpisanych postaci. Owlcat Games

Sporo tych pochwał, ale to jeszcze nie koniec, ponieważ jedną z najmocniejszych stron Pathfinder: Wrath of the Righteous jest dźwięk. Ścieżka dźwiękowa jest piękna i oddająca nastrój poszczególnych momentów, w tym walki. Wszystko to jednak blednie przy voice actingu. Twórcy bardzo się do tego przyłożyli i musiało to pochłonąć sporo funduszy, ale zdecydowanie było warto. Dobór aktorów do postaci i ich umiejętności sprawiają, że momentami odnosimy wrażenie doświadczania dobrej jakości słuchowiska, a nie fragmentu z gry komputerowej.

Postacie i historia

Zaczynamy naszą przygodę na noszach, a konkretnie nasza postać jest przyniesiona na rynek miejski, na którym odbywa się festyn. Po uleczeniu i dialogach bierzemy udział w zabawie i jeśli lubicie maksować zadania poboczne, polecam w pierwszej kolejności wykonać wszystkie opcjonalne czynności. Nie chcąc spoilerować, dodam tylko, że akcja rozpoczyna się szybko i „z przytupem”.

Sama fabuła z kolei mogłaby swobodnie zostać zapisana w formie powieści, a raczej całego ich cyklu, ponieważ nie tylko jest wartka i ciekawa, ale po wielu godzinach spędzonych w grze raz po raz okazuje się, że to, co wydawało się zbliżaniem do końca historii, jest zalewie zawiązaniem pewnego etapu. Co istotne, poza główną fabułą, również poszczególne wątki z nią pośrednio lub bezpośrednio łączące są ciekawe, a gra nie nudzi nawet przez moment w tym względnie. Dotyczy to także wątków poszczególnych towarzyszy.

Ja wolę mieć pełną kontrolę nad potyczkami i rozwojem towarzyszy, a wy?
Ja wolę mieć pełną kontrolę nad potyczkami i rozwojem towarzyszy, a wy? Owlcat Games/Polska Press

Skoro już o kompanach mowa, to jak w innych aspektach, tak i tu twórcy nie poszli na łatwiznę i stworzyli wyraziste, złożone i niekiedy zaskakujące postacie, których poznawanie sprawia przyjemność. Przy tej okazji dobra rada na początek – podczas tworzenia postaci wybieramy także opcje związane z samą rozgrywką. Wśród nich znajdziemy możliwość automatycznego lub „manualnego” rozwoju towarzyszy. Choć automatyczny proces dobrze ich „układa”, to chcąc spersonalizować drużynę pod preferowany przez nas gameplay radzę wybierać zdolności i cechy samodzielnie.

Tu tez mała dygresja, jeśli po krótkim czasie grania uznamy, że coś z naszą postacią jest nie tak, nie trzeba rozpoczynać gry i tworzenia bohatera od nowa. Po jakimś czasie otrzymamy bowiem możliwość jego przebudowy.

Pathfinder: Wrath of the Righteous – wprowadzenie

W ten tez sposób doszliśmy do rozgrywki w Pathfinder: Wrath of the Righteous. Co tu dużo mówić, jest dobrze. Jak już wspomniano, aby swobodnie grać w ten tytuł, należy się najpierw naczytać, ponieważ każda zdolność, zaklęcie, a nawet ruch, wywołają określone skutki, które niejednokrotnie się zazębiają. Początki więc mogą być nieco problematyczne i czasochłonne, jednak dość szybko się to zmienia.

Każda lokacja ma własny klimat i oprawę.
Każda lokacja ma własny klimat i oprawę. Owlcat Games/Polska Press

Zawdzięczamy to natomiast m.in. samouczkowi, towarzyszącemu nam zarówno w pierwszych momentach gry, jak i w kolejnych. Podpowiedzi pojawiają się bowiem zawsze, gdy do gry wkraczają nowe elementy. Przyznam, że zazwyczaj nie przepadam za samouczkami w grach, ponieważ w wielu przypadkach ma się wrażenie, że podczas ich tworzenia deweloperzy mieli graczy za idiotów. Tak więc otrzymujemy początkowe porady w tylu „tak idziesz do przodu”.

Tu sytuacja jest inna, wszystko jest wyjaśnione zwięźle i klarownie, ale bez tłumaczenia „oczywistości”. Pozytywnym aspektem we wprowadzeniu jest także tempo, z jakim prezentowane są kolejne możliwości i opcje. Mamy bowiem czas, aby spokojnie i systematycznie przyswajać kolejne z nich. Skoro już o zmianach w gameplay'u to możecie być zaskoczeni.

SPedzimy trochę czasu na tworzeniu postaci.
SPedzimy trochę czasu na tworzeniu postaci. Owlcat Games/Polska Press

Gameplay i konsola

W większości gier na początku przyswajamy gameplay, a potem jest on jedynie urozmaicany w miarę odblokowywania nowego ekwipunku i zdolności. W Pathfinder: Wrath of the Righteous jest nieco inaczej. Gra jest tak długa i złożona, że po kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu godzinach spędzonych w grze możemy odblokować opcje, które niemal całkowicie zmieniają dotychczasowy gameplay. Dzieje się tak m.in. w przypadku odblokowania nowych ścieżek. Do tych natomiast odblokowujemy dostęp w trakcie gry, a wpływ na możliwość wykorzystania konkretnych z nich mają nasze decyzje i postępowanie w trakcie gry. Mają one jednak znacznie większy wpływ na nasz rodzaj gry niż klasyczne dodanie nowych, potężnych zdolności.

Tu nie sposób zaznaczyć, że Pathfinder: Wrath of the Righteous przypomina nieco D&D pod względem wykorzystywanych mechanik. Nie jest tu bowiem tak, że atak mający określoną penetrację i atak „wejdzie” zawsze tak samo. Każda broń i zdolność mają określone przedziały wartości, a ostateczny wynik danej akcji zależy od… kostki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Pathfinder: Wrath of the Righteous - znakomita gra, ale nie dla każdego. Teraz też na konsolach. Jak wypada tytuł? Oto nasza opinia - GRA.PL

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska